środa, 31 lipca 2019

Doceń każdy dzień, każdą chwilę i wydobyj z nich co najlepsze.

Anna Szczęsna

I jutro powitamy sierpień, wakacje lecą jak szalone, nie mogę w to uwierzyć, że za 27 dni wracam do collegu. Powoli trzeba będzie sie przedstawiać do innego trybu życia, ruszyć moją organizacje, planowanie. Chcę, żeby moj sierpień był takim małym przygotowaniem, zamiast rzucać się na głęboką wodę, wolę stopniowo przyzwyczajać sie do porannego wstawania, niedługo będę musiała zrobić zakupy papiernicze (uwielbiam kolorowe zeszyty, różne akcesoria i może za dwa tygodnie uzupełnie zapasy). 

Tymczasem chcę dalej cieszyć się moimi dniami wolnymi, bo pomimo tego, że pracuje w księgarni, wciąż mam o wiele więcej wolnego niż jakbym chodziła do collegu i do przedszkola. Planuje też dodać kilka małych punktów do mojej wakacyjnej listy, bo już sporo punktów udało mi się zrealizować z czego jestem bardzo zadowolona.

Dzisiaj pierwszy raz wracałam w deszczu hulajnogą i mogę powiedzieć, że było to ciekawym doświadczeniem, pomimo tego, że się trochę ślizgałam i ciężko bylo hamować dałam radę i zamiast wziąc autobus ja zrobiłam cos mniej wygodnego i nie poddając się wróciłam do domu 7 km. Uczucie satysfakcji bezcenne i ta radość bycia mokrą, bo nawet nie miałam nic z kapturem. Coraz lepiej wychodzi mi odwracanie sytuacji tzn, mogłabym narzekać, że pada, że jestem zmoknięta i ciężej mi się jedzie na hulajnodze, a zamiast tego cieszę się, że miałam tą możliwość wracać w deszczu i oddychać świeżym powietrzem i jest super.

A dziś wracam do zdjęć z czerwcowej Polski, bo tyle się u mnie działo, że jeszcze ich tu nie wstawiałam.







Klara

niedziela, 28 lipca 2019

Każdy nowy dzień to nowa szansa, Trzeba wstać z wysoko podniesioną glową i powiedzieć sobie, że zrobimy wszystko,co tylko zamarzy nasza głowa.

Ilona Goębiewska

Wczorajszy dzień był chyba najtrudniejszym dniem pod względem emocjonalnym w ciągu całego tego roku. Po 4 godzinach snu musiałam ogarnąć się do pracy, a potem jeszcze tam wytrwać. Nie chcę za bardzo jeszcze wgłębiać się w szczegóły ale myślę, że za jakiś czas o tym napiszę. Nie lubię niewyjaśnionych spraw, nieporozumień i uczucia, że nie wiem na czym stoje. Wczoraj czułam się strasznie, jakbym nieczuła gruntu pod moimi nogami, ciężko było mi się na czymkolwiek skupić, a jak moje myśli leciały, to od razu łzy w oczach i powstrzymywanie się od wybuchu i płaczu. Czasami człowiek mysli, że jest silny psychicznie/stabilny emocjonalnie ale jak w życiu przychodzą różne sytuacje to człowiek ledwo daje sobie z nimi radę. Tak było ze mną, myślałam, że jestem gotowa na różne rzeczy, nic mnie nie zaskoczy, a jesli coś do czegoś dojdzie to będę silna. Niestety rzeczywistość okazała się inna. Trochę pisze ogólnikowo, ale wciąż to dla mnie są ogromne emocje, nie chce pochopnie coś pisac, chcę najpierw ochłonąć i wiem, że wtedy słowa będą miały sens, bo teraz myślę, że wyszłoby wszystko bardzo chaotycznie.

Pogoda na weekend zrobiła sobie przerwę, ale nic nie szkodzi, trochę świeżego powietrza się przyda, tym bardziej, że ostatnio było koło 30 stopni w Szkocji, chyba nawet jakiś rekord padł, co prawda myślałam, że jednak będą burze (bo zapowiadali) ale niestety nawet u mnie nie zagrzmiało. Choć moja mama, która mieszka tu w innej dzielnicy (15 min autem ode mnie) mówiła, że u niej mała burza rano była, więc niby blisko, a jednak daleko.

A dzisiaj wybieram się do Ikei po ketchupy, tak moze to śmiesznie brzmieć, ale uwielbiamy z mężem ketchupy z Ikei i zawsze jak jesteśmy to robimy zapas, bo kawałek drogi mamy do tego sklepu. A z racji tego, że Sebek ma niedzielę pracującą, a ketchupy nam się skończyły więc ja z moją mamą się wybiore na małe zakupy, kto wie może jeszcze coś ciekawego kupię w Ikei. 

Zaległych zdjęć mam sporo, więc wstawiam moją spntaniczną wyprawę hulajnoga nad pobliskie jeziorko i do parku na zachód słońca.

 ostatnio mój ulubiony pojazd <3 Miętuska pozdrawia (tak lubię nazywać swoje rzeczy)




Klara

środa, 24 lipca 2019

Kiedy życie rzuca Ci kłody pod nogi, zacznij budować z nich schody. Zajdziesz wysoko.

Remigiusz Mróz

I znów mam to ogromne szczęście siedzieć na balkonie i pisać posta, a później komentować Wasze blogi. Uwielbiam lato, ciepłe powietrze, bezchmurne niebo, krótkie spodenki bądź sukienkę. Lubię jak słońce grzeje, a jeszcze bardziej lubię jak mam dzień wolny i spędzam go cały dzień na świeżym powietrzu. 

Wczoraj miałam cudowny dzień, z rana popiekłam różne zdrowe słodkości, a potem po południu wsiadłam na moją hulajanogę i pojechałam na chwilę odwiedzić moją mamę w pracy, a od niej również hulajnogą wyruszyłam na siatkówkę. Pomimo, tego, że graliśmy w dość ekstremalnych warunkach, w okularach słonecznych i w pełnym słońcu, było rewelacyjnie. Wczoraj miałam jeden z najlepszych dni w mojej 'karierze' siatkówkowej, nie pamiętam kiedy tak dobrze ostatnio mi szło. Fajnie jest grać w męskiej drużynie i przyjmować komplementy jak się dobrze serwuje bądź jak dzięki Tobie drużyna zdobędzie punkt, także wczoraj urosły mi skrzydła. I nawet dostałam zaproszenie na zawody siatkówki plażowej, więc kto wie może w tym roku jeszcze zagram na turnieju. Bardzo jestem podekstytowana, bo nigdy nie grałam w siatkówke na plaży. Wiadomo za dzieciaka odpijało sie piłke 'ala siatkówka' ale to zupełnie coś innego. I również się cieszę, że powoli otwieram się na ludzi, poznaje nowe osoby i wychodze z mojej strefy komfortu jak i przekraczam swoje granice, co dla mnie jako introwertyka nie jest najłatwiejsze, ale małymi kroczkami coś się zaczyna dziać. Cieszę się również z tego, że jestem niepowtarzalna w sensie nie wstydzę się tego, że uwielbiam różowy, lubię jeździć na mojej hulajnodze w sumie fajnie, jak ludzie mnie rozpoznają i łączą z hulajnogą albo są pod wrażeniem, że tyle kilometrów śmigam na hulajnodze. Super też, że co chwilę dochodzą nowe osoby, kiedyś pewnie byłabym przerażona, a teraz traktuje to jako szansę, żeby się odważyć i zagadać. Wciąż nie mogę w to uwierzyć, że już nie siedzę w cieniu tylko rozmawiam i wczoraj poznałam dwie sympatyczne osoby i co się okazało łączą nas podobne pasje (podróże po Hiszpanii ) i kto wie może kiedyś wybierzemy się wspólnie w kilka osób na tydzień do Hiszpanii albo Portugalii, bardzo się ciesze bo nigdy nie podróżowałam tak dużą ekipą, więc może być zabawnie.

I dalsza część mojej wyrawy rowerowej, tym razem jezioro i góry do których dotarłam. Słońce świetnie przypiekało, więc bardzo się cieszyłam, że jednak spakowałam do plecaka krótkie spodenki, co prawda nie udało mi się wejść do wody, ale myślę, że była dosyc ciepła bo sporo osób się kąpało.






Klara


sobota, 20 lipca 2019

Ograniczenia istnieją tylko w Twoim umyśle, na świecie wszystkiego jest pod dostatkiem.

Nikodem Marszałek

Co prawda miałam tu bywać częściej, a jakoś wypada tak, że jestem dwa razy w tygodniu w soboty i środy, ale dobrze mi z tym. Czas próbuje wykorzystywać jak najbardziej kreatywnie jak tylko się da i oczywiście dołączam do tego aktywność fizyczną, więc jest również zdrowo i aktywnie.

We wtorek udało mi się pojechać nad jezioro i w góry i bardzo się cieszę, bo wreszcie 'odkurzyłam' mój rower i po dwóch latach znowu na niego wsiadłam i udalo mi się zrobić 45km z czego jestem na prawdę zadowolona, bo sporo nie jedziłam, więc trochę bałam się tak dalekiej trasy. Ale zgodnie z moją wakacyjną zasadą 'robię rzeczy nie wygodne i wychodzę z mojej strefy komfortu' z rana we wtorek się ogarnęłam, spakowałam plecak, jedzenie, ubrania na zmiane gdyby pogoda się zmieniła i ruszyłam. Trasa nie była bardzo trudna, ale jakoś w połowie miałam małe zwątpienie, myślę, że głównie dlatego, że tyłek mi zaczynał wysiadać i mnie strasznie bolał i miałam wybór albo zawrócić albo dojechać na wyznaczone miejsce, a potem wrócić pociągiem i wypełnić kolejny punkt ' jazda pociągiem z rowerem' bo w Szkocji jeszcze nie mialam okazji. Było wspaniale jechać przez lasy, jeziora, koło rzeki albo po prostu po ścieżce rowerowej. Choć na początku nie mogłam rozkminić przerzutki i chyba z daleka to było widać, że w trakcie drogi jakiś nieznajomy pan jechać z naprzeciwka i powiedział mi, żebym zmieniła przerzutkę na wyższą i faktycznie na trochę było lepiej, bo wygodniej się jechało, ale niestety pośladki mnie strasznie paliły i teraz wiem, że koniecznie muszę zainwestować w lepsze i wygodniejsze siodełko, bo to niestety mam za twarde i mimo dodatkowej ala poduszki wciąż jest niewygodne. Także człowiek uczy się całe życie na swoich błędach. Jak dojechałam to poczułam ogromną radość, satysfakcję, wdzięczność, że wyruszyłam w nieznane tereny bo nigdy nie jechałam tą trasą, a zawsze chciałam tylko wynajdywałam zawsze wymówki, że nie warto albo nie dam rady. A tym razem pomimo tego, że jedna osoba zwątpiła i pokręciła nosem jak powiedziałam o wyprawie, to i tak się nie poddałam. Wiadomo na początku było trochę przykro, bo jest to bliska osoba, ale cieszę się, że przyjaciele okazali mi wsparcie oraz ogromnie dziękuje za cudowne słowa od Was tutaj na blogu. Jestem przeszczęśliwa jak czytam komentarze, czuje jak rosną mi skrzydła i jeszcze bardziej nabieram energii. Dziękuje, że jesteście <3

Myślę, że podziele ten post na dwie części i dziś pokażę Wam drogę, którą jechałam nad jezioro i pobliskie widoczki oraz klimatyczne miejsce gdzie zrobiłam przerwę.





I nawet spotkałam łąbędzia z małymi :)

Klara

środa, 17 lipca 2019

Wierzę, że każdy z nas może uczynić ze swojego życia cudowną podróż. Każdy ma w sobie potencjał.

Eric Bertrand Larssen

Ostatnie dni były wspaniałe, tyle się działo, że nie wiem od czego zacząć. W sobotę spontanicznie wybrałam się hulajnogą nad jezioro na zachód słońca i przy okazji tym sposobem zrobiłam 11 km hulajnogą, pierwszy raz tyle kilometrów za jednym razem.

W niedziele byłam dwa razy nad wodą, raz z Sebkiem, a potem spontanicznie pojechałam nad ocean z mamą, bratem i Oro(ich pieskiem) pociągiem i powiem Wam, że było cudownie i choć byliśmy tylko parę godzin, wyszalałam się, poskakałam przez falę, pochodziłam na boso po piasku i po trawie, pobiegałam za Oro, puszczałam bańki mydlane i śmiałam się jak Oro je łapał i je zjadał, normalnie jak dziecko. Brakowało mi takiego szaleństwa, takiej spontaniczności i rezerwowania pociągu 3 godziny przed podróżą, tej niepewności, gdzie na styk zdążyliśmy na autobus, a potem szybkim krokiem wsiedliśmy do pociągu. I pomyślałam, że chciałabym choć co dwa tygodnie pojechać gdzieś tak przed siebie, nawet w miejsce gdzie już byłam, wrócić późno do domu, nacieszyć się pogodą, dniem i teraz dopiero po latach zaczęłam tak na prawdę doceniać rodzinę i uwielbiam moją mamę, że nie trzeba jej przekonywać tylko rzucam tekst 'jedziemy nad ocean' a moja mama się zgadza, pomimo tego, że jest w trakcie przeprowadzki i ten dzień mogłaby przeznaczyć na pakowanie. Także już wiem skąd moje 'szlajanie się, podróżowanie i chęć wycieczek' mam to po mojej mamie, tak samo jak spacerowanie i nabijanie kilometrów choć człowiek mógłby wsiąść w autobus i szybciej znaleźć się na miejscu, uwielbiam to, że moja mama też ma w sobie nutkę szaleństwa i spontaniczności i nie było dla niej problemu spacerować po Wrocławiu noca i wracania do hotelu przed 23. Takie przemyślenia mnie złapały, mimo tego, że moja relacja z mamą przechodziła różne etapy, niezgodności, niezrozumienia itd teraz mam wrażenie, że jest coraz lepiej tym bardziej, że możemy razem same podróżować i jeszcze bardziej umacniać naszą relację, tak jak polecieliśmy do Polski na 5 dni w czerwcu :)

Mam dużo zdjęć, nie wiem od czego zacząć, więc zacznę od środka i pokaże Wam cudowną pogodę nad oceanem i moje szaleństwa wodne, wszystkie zdjęcia (ze mną) robił mój brat, który też miał niezłą zabawę, bo później on szalał a ja robiłam mu zdjęcia, więc się wymienialiśmy rolami.
\
I mimo tego,że w listopadzie stuknie mi 25 lat, ja wciąż 'zachowuje się jak dziecko'/jestem dziecinna, cieszę się z małych rzeczy takich jak skakanie przez falę czy wodne skoki, zachwycam się słońcem,ciepłym piaskiem, puszczam bańki mydlane i dobrze mi z tym, czuję się bardzo szczęśliwa i mam nadzieję, że ten stan zostanie u mnie jak nadłużej. 






Klara

sobota, 13 lipca 2019

Znajdź czas, żeby być szczęśliwym.

Phil Bosmans 

I lato od wczoraj powróciło do Szkocji, co prawda pewnie tylko na parę dni, ale tak bardzo się cieszę, bo słoneczka mi już brakowało, krótkich spodenek i błękitnego nieba. Właśnie pisząc tego posta siedzę sobie na balkonie i korzystam z pięknej pogody. Mam nadzieję, że gdzieś jutro wybierzemy się z Sebkiem, najbardziej chciałabym nad morze albo nad jakąś wodę, ale zobaczymy co będzie.

Zaczęłam od środy biegać, dzięki motywacji Zołzy73, ostatnie Twoje posty wydobyły ze mnie energię i po dwóch latach wracam do biegania :) Początek był trochę ciężki, bo akurat trafił mi się deszcz i nie przyjemny wiatr, jednak postanowiłam, że jak powiedziałam A to powiem B i dałam radę, satysfakcja i radość bezcenna i warta tego poświęcenia i choć udało mi się zrobić 2km 200m to bylam zadowolona jak na pierwszy raz, a w piątek udało mi się zrobić 3 km więc powoli zbliżam się do 5km, przez wekeend planuje się zregenerować i od poniedziałku lecę na bieganie. 

Nie wiem czy wstawiałam Wam czy nie, ale zrobiłam sobie listę małych wakacyjnych szaleństw i je wypełniam, chciałabym zrealizować wszystkie przez wakacje, ale zobaczymy jak to wyjdzie. Linka wstawiam tutaj klik pewnie jeszcze coś dojdzie, więc na bieżąco będę ją aktualizować.

We wtorek chciałabym wybrać się nad jezioro, kilka lat temu próbowałam tam dojechać, ale jakoś źle rozplanowałam trasę czasowo i dotarłam może do 3/4 trasy do jeziora, bo potem musiałam wracać, bo robiło się ciemno, a jakoś nie uśmiechało mi się jechać po ciemku rowerem tym bardziej, że nawet świateł wtedy nie miałam. Także przede mną 43 km w jedną stronę, troche się obawiam bo dawno nie jeździłam na rowerze (czyt. 2 lata) ale jeżdzę dużo na hulajnodze, ćwiczę, dużo spaceruje więc myślę, że moja kondycja jest w miarę dobra na taką wyprawę. Teraz na pewno wyjadę z rana, żeby na spokojnie dotrzeć, spędzić czas nad jeziorem i wrócić, oczywiście mam też plan B, bo w najgorszym wypadku wrócę pociągiem jak nie będę czuć moich nóg, więc zawsze są jakieś wyjścia.

A dziś pokażę Wam zdjęcia z wrocławskiego zoo w którym byłam w czerwcu, świetne miejsce i dosyć ogromne. Spędziłam tam parę dobrych godzin. Uwielbiam żyrafy <3 Jak byłam mała to zawsze mówiłam, że chciałabym mieć swoją żyrafę i bym trzymała ją w swoim pokoju, teraz wiem, że raczej by sie nie zmieściła, ale miłość do żyraf pozostała.






Klara

środa, 10 lipca 2019

Nigdy nie jest późno, aby życie było szczęśliwe. Ale czas biegnie, więc postaraj się zdążyć!

Gabriela Gargaś

Tęsknię za słońcem, tesknię za siatkówką, tęsknię za ciepłem i sniadaniem na balkonie. Lato jak szybko pojawiło się w Szkocji, tak jeszcze szybciej znikło. Wciąż mam nadzieję że wrócą słoneczne dni, możliwość założenia krótkich spodenek, a nie przeciwdeszczowej kurtki. Wiem,deszcz jest potrzebny ale co za dużo to nie zdrowo, szczególnie jak pada kolejny dzień z rzędu i to jeszcze w moje dni wolne, gdzie miałam ambitne plany wybrać się gdzieś na rowerze, poleżeć na kocyku bądź po prostu zrelaksować się w parku, a tak to wczoraj zrobiłam porządki w domu, upiekłam ciasto zrobiłam morelowe kulki i poćwiczyłam. Jak to mówią, w życiu trzeba być elastycznym.

Na weekend mieliśmy z Sebkiem super plany pojechania w góry, pod namiot, ale niestety Sebka tata w poniedziałek, że wyjeżdza na tydzień na wakacje i przywiezie nam psa do pilnowania. Także wszystko się sypie, szkoda tylko, że nie powiedział nam wcześniej, a nie stawia nas przed faktem dokonanym. Czasami się zastanawiam jak to jest, że niektorzy potrafią 'zaskakiwać takimi niespodziankami' i myślą, że jest w porządku. A co jeśli my mielibyśmy juz coś zarezerwowanego w tym czasie...

Z pozytywnych wiadomości, rozkwitła mi druga orchidea, bardzo się cieszę, bo koło roku nic się nie działo, dopiero po zastosowaniu 30 dniowej odzywki ruszyła i ma już kilka pąków i jeden kwiat już wypuściła. Więc niedługo na moim parapecie zrobi się jeszcze bardziej kolorowo. 

Koniecznie musze wrócić do mojego planowania, pomimo tego, że mam troche czasu wolnego (wtorki,środy i niedziele) chciałabym być bardziej systematyczzna na blogu i może ruszyć też coś mój kanał na yt, bo ostatni filmik był jakoś w maju. Dwa filmy jeszcze musze zmontować i myślę, że zapisze sobie daty do kiedy mam je zrobić i wtedy się bardziej zmobilizuje, bo ostatnio czuje, że jestem jakoś roztrzepana i zapominam coś zrobić, wiec myślę, że zapisywanie będzie bardzo dobrą opcją.

Dwa tygodnie temu wybraliśmy się z Sebkiem w góry i trochę poblądziliśmy po drodze i przypadkowo znaleźliśmy sie w innym miejscu, w jakiejś wiosce ale dzięki temu mogłam podejść blisko koników i pierwszy raz w życiu pogłaskac konia. Także czasami warto skręcić w inną ścieżkę :)






Klara

wtorek, 2 lipca 2019

Zdarzają się dni, gdy budzisz się i pierwsze, co czujesz, to radość.

Karolina Wilczyńska

Witam wszystkich w lipcu, teraz powinnam zrobić podsumowanie poprzedniego miesiaca, ale postanowiłam, że w w wakacje zrobie jedno z trzech miesięcy, myśle, że będzie ciekawiej i więcej będzie się działo, bo niestety czerwiec okazał się dosyć słabym miesiacem. Ale nie o tym będzie dzisiejzy post.

Dalej jestem zakochana w siatkówce i wciąż śledzę wydarzenia i odliczam godziny do spotkania super ludzi i oczywiście pogrania sobie razem. Pod poprzednim postem sporo osób pisało mi, że nie lubi tego sportu, ja natomiast jakbym miała wskazać druzynowa grę to niestety nie przepadam za koszykówką, pamiętam, że zawsze się cieszyłam jak okazywało się, że 'koszykówki dzisiaj nie będzie' jakos zawsze ciężko było mi trafić do kosza, szczególnie z dwutaktu albo jak ktos za mną biegł, to ja niestety się zaczynałam stresować i przyjemności ta gra nie przynosiła. 

Dzisiaj byliśmy w schronisku, bo chcieliśmy adoptować pieska, ale niestety nie spełniamy wymagań więc nie mamy za bardzo szans na przygarnięcie pieska, bo po pierwsze nie mieszkamy w domku z prywatnym ogrodem, a po drugie często szukają osoby, która siedzi w domu 24h , a jak jestem w collegu to nie ma mnie od 5 do 7 godzin, więc też nas to zdyskwalifikowało. Dziś pierwszy raz w życiu byłam w schronisku i jak zobaczyłam te pieski, ich smutne minki to normalnie się popłakałam, bardzo przeżyłam tą wizytę, szczególnie dlatego, że jestem bardzo wrażliwa i często emocjonalnie reaguje.

A jutro moja doczekana siatkówka ,tym razem w zupelnie innym parku, który jest większy i dawno tam nie byłam, więc będzie ciekawie. I niestety nie pojadę moja hulajnogą, bo park jest godzinę dwoma autobusami (albo jednym jak bede jechac od mojej mamy domu) więc będę podróżować komunikacją miejską. 

A dzisiaj kolejna część wrocławskiego starego miasta :)





i słynne elektryczne hulajnogi

Klara