środa, 27 stycznia 2021

Każde zakończenie stanowi początek czegoś nowego.

 Libba Bray

U mnie szykują się ogromne zmiany, koniec i jednocześnie początek czegoś nowego, zaczynam nową przygodę, nowe mieszkanko, a raczej wynajmowany pokój, nowa lokalizacja i wyprowadzka. Niestety Garfield nie przeprowadza się ze mną, choć takie były plany, ale niestety często życie pisze inne scenariusze więc po prostu trzeba je zaakceptować i iść dalej. Na pewno będę za nim tęsknić, ale nie mogę myśleć tylko o sobie i niestety ale koty lubią mieć stałe miejsce zamieszkania, a ja w tym roku będę się wyprowadzać co najmniej dwa razy więc nie chciałabym Garfielda stresować, poza tym pracuje od pon do pt w przedszkolu więc nawet nie miałabym kiedy iść do weterynarza więc po przemyśleniu uznałam, że kot zostaje z Sebkiem.

Nie spodziewałam się, że tak szybko będę mogła się wyprowadzić i praktycznie z tygodnia na tydzień podejmę taką decyzje i przed końcem stycznia będę mieszkać z dala od Sebka. Dziś będzie ten dzień (środa), dwa dni pod rząd się pakowania i jak skończyłam to byłam w szoku ile mam rzeczy, a szczególnie ubrań bo wyszło mi 5 dużych pudełek. Dobrze, że nie zabieram mebli bo wtedy to już w ogóle byłby kosmos. Jeszcze nie zastanawiam się, gdzie to pomieszczę więc pewnie okażę się w praniu, a najwyżej kilka rzeczy zawioze do mojej mamy na przechowanie, żeby nie żyć na tzw. kartonach ;)

W sobotę był cudowny dzień, jeden z najlepszych tego roku i oczywiście stycznia, dlatego, że Mariusz nieświadomie spełnił moje marzenie i spontanicznie zabrał mnie nad ocean i w góry więc jednego dnia byłam w dwóch miejscach. Spędziliśmy super dzień razem, bo widzieliśmy się 13h i 40 min, udało nam sie pojechać na dwie wycieczki, zakupy, zrobić razem spaghetti z tofu, obejrzeć trzy filmy w tym komedie romantyczną i zjeść lody pistacjowo-czekoladowe. A do tego padał śnieg jak byliśmy w górach i drugi raz w tym roku mogłam poczuć te cudowne płatki śniegu. Aż ciężko było nam sie rozstawać. Okazało się, że nie ważne czy ze sobą piszemy czy jesteśmy na żywo, tematy nam się nie urywają, brzuchy bolą od śmiania i jest bardzo pozytywnie. Ogromnie się cieszę, że nasza znajomość idzie do przodu i nie dość, że swobodnie czujemy się w swoim towarzystwie to jeszcze po prostu możemy być sobą, nic nie ukrywać i spokojnie rozmawiać na poważne tematy. Choć znamy się dosyć krótko bo 2 tyg ze sobą piszemy, 3 razy widzieliśmy się na zywo (w tym raz na osobności) to mamy wrażenie jakbyśmy znali się co najmniej kilka lat. I już nie możemy doczekać się zbliżającej się soboty.

A dziś sobotnie zdjęcia z ocenu i gór :)






Klara

piątek, 15 stycznia 2021

Możemy użalać się nad sobą i opłakiwać to, co straciliśmy, albo możemy wykorzystać stratę jako bodziec do rozwoju. Ostatecznie wybór zawsze należy do nas.

 Richard Paul Evans


Rok 2021 ledwo się zaczął, a już przynosi same pozytywne rzeczy i z dnia na dzień coraz bardziej mnie zaskakuje. Nigdy nie pomyślałabym, że po trudnym i bardzo emocjonalnym 2019 roku i zwariowanym 2020 wszystko powoli będzie się stabilizować i ja będę mogła wyciągać wnioski, bardziej się rozwijać i po pewnym czasie widzieć plusy tam, gdzie myślałam, że nigdy ich nie znajdę. Wreszcie w niektórych dziedzinach mojego życia odpuściłam, zwolniłam i po prostu staram się żyć każdego dnia i doceniać nawet najmniejsze rzeczy niż wybiegać w przyszłość, która dalej jedna wielką niewiadomą.

Cały czas czekam na mieszkanie, wszystko się przedłuża bo mam kota, ale cierpliwie czekam i mam nadzieję,że w lutym już będę mieszkać na swoim i bez 'lokatora'. 

Co do mojego tajemniczego kolegi czyli Mariusza, to wszystko jak najlepiej się układa i nawet nie przypuszczałabym, że mamy tyle wspólnych tematów i że będziemy pisać na okrągło od poniedziałku. Narazie są to czyste relacje koleżeńskie, ale na nic się nie zamykam i po prostu będę obserwować jak nasza relacja sie będzie rozwijać. Na początku planowałam zrobić sobie roczną przerwę od jakichkolwiek związków i nowych znajomości, żeby po prostu na spokojnie poukładać sobie wszystko w głowie i ochłonąć po poprzednim związku i to jeszcze małżeńskim. Ale teraz sama nic nie wiem i jak uda mi się dotrwać pół roku to będzie sukces :) Na pewno nie chce nic przyspieszać, a wręcz będę starała się zwalniać choć to może być trudne, ale wiadomo wolałabym najpierw zamknąć jedne drzwi (rozwód) niz otwierać kolejne czyli nowa relacja. Jak to wyjdzie w praniu to się okażę. Narazie Sebek nie klaruje się, że będzie składać o rozwód choć tak niby mu się śpieszyło.. Choć wołałabym, żeby on się wszystkim zajął, w końcu to jemu znudziło się bycie mężem i zrobił skok w bok.

A ja od poniedziałku latam, miło jak ktoś się troszczy, pyta co u Ciebie praktycznie Cie nie znając. Interesuje się co lubisz, czym się zajmujesz, żartuje na każdym kroku, że śmiejesz się do telefonu. Sam zagaduje, poświęca się i wstaje o 6 specjalnie, żeby popisać z Tobą dwie godziny przed pracą i towarzyszyć Ci jak jedziesz autobusem do pracy. Pomimo tego, że ma wolny dzień to woli po 4 godzinach sie obudzić, żeby spędzić z Tobą czas.Czeka aż masz przerwę w pracy, żeby też umilić Ci czas i potem towarzyszy Ci praktycznie do wieczora, a jeszcze pilnuje żebyś nie kładła się za późno spać i  lubi z Toba pisać to przejmuje odpowiedzialność, bo wie, że sama spałabys najkrócej żeby tylko więcej pisać. Miło planować podróże, które moze kiedyś się odbędą, dzielić się sposobami na wspólne spędzanie czasu i po prostu rozmawiać o codzienności. I mimo tego, że jest spora różnica (9 lat)między nami to w ogóle tego nie odczuwamy, bo tematy nam się nie kończą. 

Zapamiętuje te chwile, delektuje się nimi i każdego dnia budzę się z uśmiechem na twarzy i choć czas niesamowicie mi teraz przyspieszył to jestem szczęśliwa, pełna radości i mam ochotę chodzić tanecznym krokiem.

A dzisiaj dalsza część zimowej Szkocji :) 







Klara

niedziela, 10 stycznia 2021

Nie zmienimy przeszłości. Szkoda tracić na to czas, bo mogą umknąć nam najcenniejsze chwile - te które właśnie trwają. Bo tylko one naprawdę są i tylko je naprawdę czujemy.

 Karolina Wilczyńska


Pisząc tego posta siedze pod ciepłą kołderką, a na kolanach leży mi Garfield i jak tylko zaczynam pisać to trąca mnie łapką i chce żebym go głaskała, taki z niego pieszczoszek i słodziak. W tle leci piosenka 'These Days' Rudimental i jest idealnie. Lubie takie spokojne wieczory, gdzie moge sie zrelaksować i przy okazji coś do Was napisać. Ostatni tydzień męczyło mnie przeziębienie, więc tymczasowo musiałam zreygnować z moich wyzwań i po prostu głownie po pracy odpoczywałam, a jak miałam dzień wolny to zwykle leżałam i wygrzewałam się,przy okazji czytając książki. Ale na szczęście teraz czuje się o wiele lepiej, więc dzisiaj na pewno wpadnie trening szapagatowy i pogram sobie na keybordzie.

Wczoraj byłam z moja rodzinką na urodzinach- niespodziance dla kolegi i na mieliśmy pojechać na 2-3 h i wrócić o normalnej porze, a tak nam sie dobrze rozmawiało, smiało, że posiedzieliśmy do 2 w nocy.  Śmieliśmy się, że teraz w każdym miesiącu aż do maja ma ktoś  urodziny, to będziemy się spotykać na takie domowe nielegalne imprezy i spędzać wspólnie czas. Pomimo tego, że każdy był w różnym wieku, to dogadywaliśmy się genialnie, żarty leciały praktycznie co chwilę, co się przestaliśmy śmiać, to znów zaczynaliśmy bo ktoś coś dodał. W towarzystwie i przyjemnej atmosferze czas leci bardzo szybko i nawet nie byłam świadoma, że aż tyle posiedzieliśmy. I pewnie, gdyby nie zmęczenie, to moglibyśmy jeszcze troche posiedzieć. Mariusz na początku był zaskoczony, bo nie spodziewał się , że przyjedziemy do jego rodziców z tortem i prezentami, tym bardziej, że jego mama zaprosiła go 'tylko' na obiad, ale później widać było, że się ucieszył z tej niespodzianki.  

A jutro idę do pracy, ten weekend poleciał mi bardzo ekspresowo, może w następny bardziej sobie odpocznę i wyśpie, ale nie żałuje, bo było warto i takie chwile, momenty, spotkania towarzyskie szczególnie w czasach pandemii i kolejnego lockdownu w Szkocji docenia sie 100 razy bardziej niż jak było 'normalnie'. 

Cieszę się ogromnie, że mogę pracować w przedszkolu i moje przedszkole jest otwarte dla dzieci, których rodzice pracują jako 'key workers' i od poniedziałku do piatku jestem w pracy więc nie odczuwam tego całkowitego zamknięcia, bo praktycznie normalnie funcjonuje, tyle że w weekend nie moge pograć na dworze w siatkówkę,bo znów zabronili grupowych spotkań i sportów nawet na dworze. Ciekawe czy na wiosnę dalej będzie lockdown czy może coś się zmieni.

Ostatnio znów w Szkocji spadł śnieg, więc możecie zobaczyć jak klimatycznie wyglądał park z wodospadem :) A na dole obiecany filmik z Botanic Garden.







Klara

niedziela, 3 stycznia 2021

Ludzie są dokładnie tak szcześliwi, jak myślą, że są.

 Abraham Lincoln


Witam Was w Nowym Roku i na początku chciałabym Wam złożyć krótkie życzenia :
Dużo radości, ogromu zdrowia, uśmiechu na twarzy każdego dnia, prawdziwych przyjaciół, spełnienia wszystkich marzeń, realizacji celów i żebyście umieli cieszyć się z prostych rzeczy i nie uzależniali swojego szczęścia i samopoczucia od innych osób. Każdy z nas jest wyjątkowy i niepowtarzalny i każdy z nas ma wybór jak przeżyje swoje życie oraz jakie decyzje będzie podejmować. Życzę Wam odwagi, wychodzenia z własnej strefy komfortu, pewności siebie i zawsze podążajcie własną ścieżką :)

Sylwester w tym roku był zupełnie inny niż co roku, bo spędziłam go z moją mamą, bratem, Garfieldem i Oro więc było zabawnie i ciekawie było obserwować jak zwierzaki sie wąchaja i regagują na siebie. Sebek zażyczył sobie 'wolnej chaty' więc cieszę się, że moja mama mieszka w tym samym mieście co ja, więc mogłam do niej pojechać taksowką z Garfieldem. Sylwester spędziliśmy spokojnie i oczywiście nadal nie legalnie bo u mnie w Szkocji nadal nie można sie spotykać po domach i raczej prędko nie zniosą tej restrykcji. Obejrzeliśmy kabarety, O mnie się nie martw i kilka odcinków Ania, nie Anna który bardzo nam się podobał. Szkoda, że wszystkie planszowki zostały u mnie w domu bo pewnie jeszcze bysmy w cos pograli. 

A wczoraj wybrałam się z mojej mamy koleżanką, jej dorosłym synem, moją mamą i bratem do Ogrodu Botanicznego w Edinburgu,który był podświetlany. I powiem Wam czułam się jak w bajce, było magicznie i jeszcze był prawdziwy zimowy klimat bo udało nam się trafić na śnieg. Poznałam nowego kolegę i powiem Wam, że nie pamiętam kiedy ostatnio tak się uśmiałam i jeszcze do tego żartowałam jak wczoraj. Był bardzo pozytywny klimat, bardzo naturalnie i przezabawnie. On coś zaczynal, a ja kończyłam albo odwrotnie. Fajnie było komentowac różne rzeczy albo wymyślać różne historie.
Śmiesznie też było jak jechaliśmy przez autostradę i Mariusz prowadził i były bachołki i w pewnym momencie 'Ale mam ochotę w nie wjechać' , a ja siedziałam z przodu i odpowiedzialam ' dawaj, będzie zabawa i efekt domino', a jego mama 'Nie podpuszczaj go i nie sprowadzaj na złą drogę' dalej jak przypomnę sobie te akcje to nadal mnie śmieszy.
Albo mój brat zamiast iść w ogrodzie botanicznym do łazienki, po drodze były trzy to nie poszedł, a potem jak wracaliśmy i prawie byliśmy przy autostradzie 'Czy dałoby radę się gdzieś zatrzymać, siku mi się chce' i każdy śmiech. Oczywiście udało się znaleźć osiedle i mały lasek, więc toalet do wyboru, do koloru. Oczywiście wjechaliśmy na autostradę, a 10 minut później stacja benzynowa i każdy w śmiech, potem Mariusz się spytał, czy ktoś chce do toalety, ja poczekałam jak przejedziemy i jak w kabarecie 'ja chce' (oczywiście na żarty) ale oczywiście znów było śmiesznie.

Zapraszam Was na zdjęcia z ogrodu botanicznego, a na dole na Sylwestrowo-Noworoczny vlog :) Koło czwartku postaram się wstawić nowego posta i na pewno do tego czasu zmontuje fimik z ogrodu botanicznego żeby Wam wstawić tu link.







Klara