Phil Bosmans
Rok 2016 się kończy, czy był to rok samych szczęśliwości i radości?! Ciężko powiedzieć, ma pewno nie był idealny. Były rozstania i powroty, wydarzenia, które miały się odbyć, a się nie odbyły, rozczarowania, nie wypalone plany. Ale było też wiele plusów, więc równowaga musi być zachowana. Jednym słowem 2016 był dobrym rokiem, a najbardziej jego końcówka, która totalnie rozwaliła wszystko, nigdy bym nie pomyślała, że to może być rzeczywistość, przez większość ba przez cały grudzień, myślałam, że to wszystko jest pięknym snem z którego nie chce się obudzić. Dopiero teraz pod koniec grudnia zdałam sobie sprawę, że to jest na prawdę i to jest mega piękne, co już zapewne wiecie. Więc nie przedłużając, zaczynajmy :)
Styczeń
Miesiąc mojej radości i uhahania, spadł śnieg, co prawda byl tylko przez tydzień, ale i tak zdołałam się nim nacieszyć. Co prawda nie zrealizowałam planu pojechania nad wodospad i zobaczenia go w zimowej scenerii, ale mam nadzieję, że będę mieć jeszcze szansę.
Luty
Spełniłam moje postanowienie, a zarazem marzenie i po dwóch latach udało mi się zobaczyć Electric Glen na żywo, bo zwykle albo dowiadywałam się o nim za późno albo o nim zapominałam. Pomimo tego, że było nieco chłodno i momentami mroźno, spędziłam tam naprawdę dobry czas. Muzyka, efekty dzwiękowe typu odgłos wody, wiatru i ciekawe oświetlenie zrobiło swoje.
Marzec
Ten miesiąc nie był dla mnie zbyt łaskawy, mam tylko zdjęcie kosmetyków, więc to samo za siebie mówi, jak było ekscytująco. Powrot M. i od razu jego zniknięcie nie wyszło mi na dobre, ale teraz z biegiem czasu cieszę się, że tak się stało i że się nie angażowałam za mocno tylko potraktowałam to obojętnie.
Plusem tego misiąca jest odkrycie, a bardziej dzięki Kasi poznanie kosmetyków włoskich Kiko, ktore po prostu uwielbiam za to, że mają taka wytrzymałość i jeszcze te kolory. Aktualnie moja kolekcja powiększyła sie o kilka nowych cieni i niebieski eyeliner.
Kwiecień
Miesiąc bardzo kabaretowy, zaczął się 1 kwietnia (idealnie Prima Aprilis) od Kabaretonu , czyli Czarusia Pazury (uwielbiam!) , Piotra Bałtroczyka i Halama i kabaretu, którego nazwy nie pamiętam (pewnie jakiś nowy). Było rewelacyjnie, trzy godziny śmiechu i siedzenie w drugim rzędzie, spojrzenia Czarka kiedy śmiałam się za głośno i tekst "ale to nie było śmieszne", naprawdę ciekawe doświadczenie.
Potem wyprawa do Hiszpanii i na Gibraltar, a później Kabaret Neonówka na żywo w połowie miesiąca.
Maj
Wycieczka klasowa do Culzean Zamek, co prawda pogoda nie dopisała za bardzo, ale i tak to miejsce miało klimat nawet w deszczu i w pochmurny dzień, było warto. Udało mi się zobaczyć zamek w środku, naprawdę bardzo klimatyczne i eleganckie miejsce.
W maju udało mi sie być nad wodospadem, gdzie bylo bardzo wiosennie i zielono.
Czerwiec
Samotna wyprawa na Dzień Dziecka do Ayr, gdzie zrobiłam sobie wagary od collegu i miałam wolny dzień w pracy, więc niesamowcie mogłam wypocząc, choć więcej spacerowałam niż siedziałam na plaży, ale i tak było warto.
Potem wyjazd do Polski, zobaczenie się z przyjaciółmi i rodzinką. Piękna słoneczna pogoda, zapach lasu, jagódki i relaks. I oczywiście Polska Noc Kabaretowa w Radomiu i śmiech przez ponad 3 h. Udało mi się być jeszcze na koncercie Sound'n'Grace i przy okazji zobaczyłam na żywo Margaret, choć nie jestem jej fanką.
Lipiec
Wypad nad morze, chodzenie wzdłuż plaży, bardzo przyjemny czas i sesja zdjęciowa.
Sierpień
Zobaczenie wielkiego parku i przy okazji mogłam być na pokazie samochodów Porsche, ciekawe doświadczenie, pierwszy raz mogłam fotografować auta. Park okazał się większy niż myślałam, także nie udało mi się zobaczyć go całego, a w środku tego parku znajdowało się mini zoo ze zwierzętami.
Wrzesień
Pierwszy raz wybrałam się do Zoo w Edynburgu i byłam nieco zaskoczona jak wygląda w innym kraju, bardziej były te małe zwierzątka niż większe jak żyrafa. Ale było fajnie.
Październik
Wypad w góry, w miejsce, gdzie jeszcze nigdy nie byłam, tylko raz przejeżdżałam przez tą
miejscowość, miałam nadzieję, że będzie śnieg, ale niestety nie było.
W październiku zrobiliśmy sobie wypad babski do kina ma Bridget Jones Baby i usmiałyśmy się do łez, później kawa w Starbucks i nocny powrót do domu.
Listopad
Wyjazd do Paryża, urodzinowy prezent od samej siebie i weekend we Francji. Oczekiwałam zupełnie czegoś innego szczególnie zawiodłam się wieżą Eiffla, która jest bardziej fotogeniczna niż wygląda na żywo, ale na szczęście Luvr i klimatyczna księgarnia William Sheakspeare&Company totalnie mnie zauroczyła.
Grudzień
Miesiąc mistrzostwo, najlepszy na zakończenie całego 2016 roku. Miesiąc w którym cały czas unosiłam się wysoko i nadal latam. Miesiąc w którym poznałam Jego i doznałam innego wymiaru szczęścia, radości, gdzie z tego wszystkiego nie mogłam jeść (i dalej nie mogę) i spać. Miesiąc w którym każdego dnia mam uśmiech na twarzy ( nawet pisząc tego posta), gdzie chciało mi się wstawać i każdego dnia budziłam się z super życiową energią. Miesiąc, gdzie myślałam, że zdechnę z tęsknoty jak byłam z przyjaciółmi w górach. Jednym słowem odlot i czad.
Klara
Wyjazd do Paryża, urodzinowy prezent od samej siebie i weekend we Francji. Oczekiwałam zupełnie czegoś innego szczególnie zawiodłam się wieżą Eiffla, która jest bardziej fotogeniczna niż wygląda na żywo, ale na szczęście Luvr i klimatyczna księgarnia William Sheakspeare&Company totalnie mnie zauroczyła.
Grudzień
Miesiąc mistrzostwo, najlepszy na zakończenie całego 2016 roku. Miesiąc w którym cały czas unosiłam się wysoko i nadal latam. Miesiąc w którym poznałam Jego i doznałam innego wymiaru szczęścia, radości, gdzie z tego wszystkiego nie mogłam jeść (i dalej nie mogę) i spać. Miesiąc w którym każdego dnia mam uśmiech na twarzy ( nawet pisząc tego posta), gdzie chciało mi się wstawać i każdego dnia budziłam się z super życiową energią. Miesiąc, gdzie myślałam, że zdechnę z tęsknoty jak byłam z przyjaciółmi w górach. Jednym słowem odlot i czad.