środa, 29 grudnia 2021

Jeśli nie potrafisz wykorzystać minuty, to zmarnujesz i godzinę, i cały dzień, i całe życie!

Aleksandr Sołżenicyn

Maciuś właśnie jest na drzemce, więc postanowiłam się do Was odezwać i zrobić małe podsumowanie mojego 2021 roku, który jak narazie był najlepszym rokiem w moim życiu. Pomimo calej pandemii,odwołanych lotów, zmiany planów i dopasowaniu się do nowej rzeczywistości ten rok był piękny i cieszę się, że mam z niego tyle wspaniałych wspomnień jak i zdjeć. Choć ciężko było wybrać jedno zdjęcie na miesiac to podjęłam się tego wyzwania i w skrócie pokaże Wam jak wyglądał mój rok.

Styczeń
Miesiąc w którym poznałam Mariusza i niesamowicie szybko rozwijała się nasza relacja, poznawaliśmy się coraz lepiej, jeździliśmy na wycieczki i nieświadomie Mariusz spełnił moje marzenie czyli góry i ocean jednego dnia, do tego wtedy padał śnieg więc dzień mieliśmy idealny. Śmieliśmy się, że Mariusz zamówił dla mnie śnieg, bo w moim mieście nie padało, a godzinę jazdy w góry już tak. 


Luty 
Pogoda miło nas zaskoczyła, bo padał śnieg kilka dni i nawet się utrzymywał. Spotykaliśmy się tylko w weekendy bo pracowaliśmy na zupełnie inne zmiany. Ale za to pisaliśmy ze sobą codziennie . W tym miesiącu wręcz latałam. Wtedy też już mieszkałam w wynajmowanym pokoju zdala od mojego byłego bo wyprowadziłam się pod koniec stycznia.W lutym Mariusz pokazał mi maly park blisko jego domu i akurat woda na fontannie była zamarznięta więc wyglądało to niesamowicie.


Marzec
Wycieczka w moje ulubione miejsce w Szkocji, do którego troche jechało się ponad 2 godziny drogi. Dla Mariusza to miejsce było nowoscią więc dzięki mnie mógł poznać inne rejony Szkocji. Udało nam się wejśc do jaskin bo akurat był duży odpływ i wejście nie było zalane. Wycieczek nie było byt zbyt dużo w tym miesiącu, bo pogoda była średnia. Ale za to relaksowaliśmy się pod kocykiem oglądając filmy. 


Kwiecień
Na początku tego miesiaca dowiedzieliśmy się, że jestem w ciąży. Choć tak szybko nie planowaliśmy rodziny, to bardzo ucieszylismy sie z tej wiadomości, a szczególnie Mariusz bo do mnie ta wiadomosc dochodziła tygodniami i musiałam sie z nia oswoić, że moje/ nasze życie zmieni się całkowicie. W kwietniu też ostatni raz grałam w siatkówke więc był to dla mnie bardzo emocjonujący czas, bo nie wiedziałam (i dalej nie wiem), kiedy wróce do tej aktywności fizycznej, która jak wiecie była całym moim życiem. W kwietniu pogoda mile nas zaskoczyła więc było dużo wycieczek.


Maj
W tym miesiacu wybraliśmy się z moimi znajomymi na kilka dni na majówkowy wyjazd w góry. Było wspaniale, pierwszy raz byłam w jaccuzzi na dworze oraz pierwszy raz płynełam statkiem w Szkocji (bo w Hiszpanii już wiele razy ). W tym miesiącu również zaczęłam widzieć jak rośnie mi brzuch i powoli spodnie z wysokim stanem się na mnie nie mieściły. 


Czerwiec
W tym miesiacu miałam lecieć do Polski po dwóch latach od ostatniego wyjazdu, ale niestety moje loty dwa tygodnie przed wyjazdem zostały skasowane z racji pandemii. Z pracy miałam tydzień urlopu więc udało nam się go ładnie wykorzystać i na weekend wybraliśmy się nad morze i odkryliśmy najpiękniejszą plaże w Szkocji ktora wręcz wyglądała jak w Hiszpanii. Wybraliśmy się też na klify i z racji tego, że mój brat wybrał sie z nami to zrobił nam sesje zdjęciową wiec mamy super pamiątkę. Pod koniec czerwca przeprowadziłam się do domku jednorodzinnego do Mariusza. 


Lipiec
Nasz pierwszy wyjazd tylko we dwoje na kilka dni na północ Szkocji. Znaleźliśmy również palmy więc można było poczuc się prawie jak w Hiszpanii. Do tego mieliśmy najpiękniejsze lato i prawie 30 stopniowe upaly. W tym miesiącu miałam prawie 2 tygodnie wolnego, bo okazało się, że praktykantka złapała koronawirusa więc wszystkich wysłali na kwarantanne. Oczywiście test zrobiłam i wyszedł mi wynik negatywny więc skorzystalismy z pięknej pogody i akurat Mariusz miał też wolne z pracy więc zwiedzaliśmy Szkocje. Takze nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszło.

Sierpień 
Wybraliśmy się ze znajomymi pod namioty w góry choć ciężko było mi spać w ciazy na materacu to miło wspominam ten czas, grill, potem ognisko i poranek w niesamowitym miejscu czyli z widokiem na jezioro i góry. W sierpniu spełniłam swoje dwa marzenia czyli kupiłam sobie basen na podwórko oraz fotel w kształcie jajka dwuosobowy.  W tym miesiącu poszłam różniez na wcześniejsze macierzyńskie czyli w 28 tyg ciąży. 

Wrzesień 
Miesiąc który zaczął się od dobrej wiadomości, że jestem prawnie wolna i otrzymałam od mojej adwokatki papiery rozwodowe. We wrześniu udało nam się być w Oceanarium i Mariusz w połowie tego miesiąca wpadł na pomysł, że możemy zajmować się akwarystyka i mieć rybki nemo, które bardzo nam się podobają. Więc zaczęły się wycieczki do zoologicznego i kupowanie akwarium oraz potrzebnych akcesoria. We wrześniu wpadłam na pomysł 'niedzielnych naleśników'. 


Październik
Mieliśmy wspaniała jesień w Szkocji i udało nam się wybrać na sesję zdjęciową, praktycznie dzień przed tym jak odeszły mi wody więc śmiałam się do Mariusza że jakbym wyczuła że to może być nasza ostatnia sesja jesienna, gdzie jestem w dwupaku. I Macius urodził się 27 października 3 tygodnie przed terminem więc nas bardzo zaskoczył bo byliśmy przekonani, że urodzi się w listopadzie. 

Listopad 
Wdrażanie się do bycia rodzicami i niestety ciągłe wizyty w szpitalu, bo mały miał żółtaczkę co po kilku kilku dniach wyszliśmy, zaraz musieliśmy tam wracać, ale na szczęście tylko w pierwszym tygodniu tego miesiąca. Potem Mariusz wrócił do pracy, a ja z Maciusiem zostałam w domu i codziennie chodziliśmy na spacerki. 

Grudzień 
Pierwsze święta we trójkę, pierwsze swiadome uśmiechanie sie, pierwsze wyjście z Maciusiem do kawiarni oraz do sklepu. Kupiliśmy nowe rybki oraz rafy koralowe i nasze morskie królestwo znacznie się rozrosło. A za niedługo będziemy mieć różniez pierwszy wspólny Sylwester, więc same pierwsze razy w grudniu. 

Ten rok był niesamowity, ale następny będzie jeszcze lepszy ❤️

Klara 

czwartek, 9 grudnia 2021

Nie da się ukryć, ze dzieci wywracają człowiekowi życie do góry nogami.

Jodi Picoult

Mam wrażenie, że ostatnie dni zaczynają mi się zlewać. Gdyby nie to, że otwieram codziennie kalendarz adwentowy z żelek haribo to nawet nie wiedziałabym jaki jest dzien tygodnia. Nocne pobudki na karmienie na szczęście są coraz rzadsze więc jak mogę spać 4 godziny pod rząd to jest luksus,choc wiadomo zdarzają się dni gdzie mały budzi się co godzine (uroki karmienia piersia).

Powoli uczymy się siebie choć Macius teraz ma skok rozwojowy więc każdy dzień jest nie małym wyzwaniem dla nas i ciężko się go uspokaja jak płacze, a najtrudniej jest mu pomóc jak widzimy że jest zmęczony, a nie może zasnąć. Ale na szczęście je dobrze, przybiera na wadze więc nie ma powodów do zmartwień. Po prostu musimy to przetrwać i budować naszą cierpliwość. 
A jutro wreszcie idziemy zarejestrować Maciusia do urzędu, bo przez pandemie w listopadzie nie było żadnych terminów bo są bardzo opóźnienia i przez to, że urząd był zamknięty kilka miesięcy to teraz nadrabiają.

Czekam na moją wizytę z połozna bo już niedługo minie 6tyg odkąd urodziłam i mam nadzieje, ze dostane zielone światło i będę mogła wrócić do ćwiczeń oraz do mojej hulajnogi bo tęskni mi się za tym. Najchętniej jeszcze wróciłabym do rozciągania i ćwiczeń baletowych, ale wolę cierpliwie poczekać co powie mi na wizycie niż sobie zaszkodzić i niechcący coś uszkodzić bądź naderwać. 

Śniegu u nas nie widac, wręcz mogą powiedzieć że pogoda wiosenna powyżej 10 stopni i ostatnio będąc na spacerze z małym zobaczyłam, że pąki pojawiają na drzewach, więc Szkocji pomyliły się pory roku. Choć były w nocy temperatury minusowe to aktualnie prognozy nie zapowiadają, że na święta będzie biało. 

Myślałam, że w tym roku znów będę nagrywać vlogmas, jednak rzeczywistość zweryfikowała moje plany i z niemowlakiem jest nie lada wyzwanie coś nagrać bądź zrobić jak śpi bądź nie płacze. Więc musialam odpuścić i zmodyfikować moje plany. Powoli uczę się też elastyczności i mniej planowania, bo później jestem rozczarowana jak nie udało mi się czegoś zrobić, wiec postanowiłam, że przez pierwsze 3 miesiace po urodzeniu wyluzuje, a potem będę tworzyć w miare możliwości rutynę dla maluszka i stałe pory drzemek jak będzie troszkę większy.

A dziś zapraszam Was na grudniowego vloga i zaległe zdjęcia z naszego weekendu w górach, ktory był kilka miesiecy temu jak było cieplutko.








Klara

piątek, 26 listopada 2021

Szczęściarzem jest ten, kto ma zawsze dokąd wracać.

 Krystyna Mirek


Nie moge uwierzyć, że zaraz powiatamy grudzień i spędzimy pierwsze święta we trójkę. Gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że za rok w tym czasie moje życie odwróci się o 180 to pewnie bym go wyśmiała. Nigdy nie spodziewałabym się, że tak szybko pokocham drugą osobę i bardzo szybko pozbieram się po rozstaniu i 3 letnim małżeństwie. Fakt czasami tęskniłam za Garfieldem, szczególnie w pierwszych miesiącach po wyprowadzce, ale niestety nie można mieć wszystkiego. Jestem szczęśliwa, że znajduje sie w tym miejscu co się znajduje, jestem w zdrowym związku i budujemy każdego dnia swoje własne szczęście oraz z każdym dniem uczymy się jak być najlepszymi rodzicami dla naszego maluszka. Nigdy bym się nie spodziewała, że otrzymam takie wsparcie od mężczyzny i choć z Mariuszem nie znamy się jeszcze pełnego roku to mam wrażenie, że znam go lepiej niż kogos z kim byłam 4 razy dłużej. Połączyły nas te same doświadczenia, bo zostalismy zdradzeni przez bliskie nam osoby i myślę, że to sprawiło, że tak dobrze się dogadujemy, od samego początku jesteśmy bardzo otwarci i szczerzy.

Cieszę się,że pomimo tego,że mam w domu noworodka mam czas na swoje przyjemności, rozwijanie pasji oraz czytanie książek. Jestem bardzo wdzięczna za to, że mamy taką dobrze rozwiniętą technologie i że jak karmie małego piersią to mogę jednocześnie czytac książki, a bardziej ebooki w aplikacji Empik Go w telefonie. Normalnie pewnie czytałabym na kindle, ale niestety mojej wersji kindle Empik jeszcze nie wspiera, więc albo za jakiś czas znów wróce do legimi, albo zainwestuje w pocketbook.

I przyszły do nas ogromne wichury, kosze na śmieci wręcz lataja, moj ogrodowy fotel jajko wręcz przewróciło (dobrze, że jest wciąż na naszym podworku) bo w tamtym roku w Szkocji to normalnie trampoliny latały i nie raz się zdazylo, że kogoś trampolina znalazła się na drugim końcu ulicy. Więc trzeba przetrwac ten czas i trochę skrócić nasze codzienne spacerki, bo wiadomo nie chce żeby Maciuś się przeziębił ale też nie chce zamykać się w domu wiec znajduje inne rozwiązanie i żeby bardziej chronić go przed wiatrem to zakładam folie przeciwdeszzczową, ktora ładnie zatrzymuje wiatr.

A w weekend będziemy ubierać choinkę. Uwierzycie, że w Szkocji niektórzy w połowie pażdziernika już mieli ubrane. Dla mnie to zdecydowanie za wcześnie, ale odkad przeprowadziłam się do Szkocji to lubie mieć ubrana choinkę dłuzej niz w Polsce więc albo na pocżatku grudnia ubieram albo pod koniec listopada. 

Niestety straciliśmy dwie rybki, bo niebieska zrobiła się agresywna i pogryzla różową, a zielonej coś stało się z oczkiem więc strasznie uderzała w ściane i bardzo się meczyła, więc na dzień dzisiejszy mamy 5 rybek i pana krewetke, plus 5 czyszczących ślimaków. 

A dziś zapraszam Was na jesienny ocean jak i najnowszy vlog :)







Klara

czwartek, 18 listopada 2021

Kto raz się nauczy, jak szukać powodów do radości, potem widzi je wszędzie.

Krystyna Mirek


Dziękuję za wszystkie komentarze i gratulacje pod poprzednim postem :) 
Czas niesamowicie szybko leci, teraz rozumiem jak ludzie mówili,że najbardziej widać upływający czas jak ma się dzieci. Uwierzycie,ze Macius ma już 3 tyg, bo ja nie wiem kiedy to zleciało. Planowo Macius powinien urodzić się 16 listopada czyli 2 dni temu. A tu nas zaskoczył i pojawił się pod koniec października.

Pierwsze dwa tygodnie byly dla nas trudne. Choć wyszłam ze szpitala 13h po porodzie to 3 dni później musieliśmy tam wrócić bo okazało się, że Macius ma zaawansowana żółtaczkę i jeszcze trochę, a wskaźnik przekroczyłby skalę i maluszek musiałby mieć transfuzje krwi. Nasz synek musiał być naświetlany 4 lampami i to było dla nas bardzo trudne bo mogliśmy na niego tylko patrzeć, nie mogliśmy go przytulić ani nawet dotknąć. Dopiero nad ranem jak jego stan się ustabilizował to pozwolili mi go nakarmić(karmie piersią) i praktycznie tylko co parę godzin mogłam wziąć go na ręce na czas karmienia. Po 4 dniach wypuścili nas do domu i już się cieszyliśmy bo wszyscy mogliśmy być razem, ale niestety następnego dnia była u nas połozna i zrobiła małemu badania, a po południu dostałam telefon że niestety znów poziom bilirubiny wzrósł i musimy wrócić do szpitala, tym razem dostaliśmy pokój rodzinny wiec było znacznie ławiej bo mój chłopak mógłbyc z nami cały czas, a nie tylko przychodzić w dzien. 
Potem po 3 dniach nas wypuścili i jesteśmy w domku tyle że co kilka dni albo my musimy jechac na badanie krwi albo połozna przyjeżdża do nas do domu bo mały cały czas musi być monitorowany czy żółtaczka znów drastycznie nie wzrasta. Pod koniec października Macius miał robione genetyczne badanie krwi, ale niestety na wyniki czeka się tygodniami więc mam nadzieję, że może pod koniec listopada bądź początek grudnia będzie coś wiadomo. Narazie żyjemy w stresie choć mimo tego, że lekarze mówią że najgorsze już za nami bo mały przekroczył już 10 dni to jednak wciąż nie wiadomo kiedy czegoś się dowiemy. Narazie wykluczyli niezgodność krwi oraz problemy z czerwonymi krwinkami. Więc pozostaje nam czekać. W między czasie cieszymy się, że mały ma apetyt i ładnie przybiera na wadze. 

Pogoda u nas jesienna, ale nie odstrasza mnie to i nawet jak jest deszcz to wychodzimy z Maciusiem na spacerki do pobliskiego parku na minimum pół godzinki. Na szczęście gondole można przykryć przeciwdeszczowym nakryciem więc deszcz nam nie straszny. Jak to zawsze mówili u mnie w przedszkolu 'nie ma złej pogody, jest tylko zły ubior' więc ja też trzymam się tej zasady, a przy okazji będąc w parku łapę pokemony (tak, nadal uwielbiam ta gierkę). 

Powoli odnajduje się w nowej rzeczywistości i wracam na blogowe tory jak i mam nadzieję, że niebawem uda mi się wrócić do vlogowania na yt bo tęskni mi się za nagrywaniem filmików. 
A tymczasem zapraszam Was na jesienne zdjęcia, zaległy filmik jeszcze w dwupaku i mała zapowiedź naszego akwarium (na pewno nagram filmik i wtedy dokładniej pokaże Wam co się w nim znajduje w następnym poście). 









Klara

niedziela, 31 października 2021

Człowiek zawsze jest dzieckiem, kiedy zachwyca się światem.

Éric-Emmanuel Schmitt

Maciuś już na świecie od 4 dni, zaskoczył nas i 3 tygodnie wcześniej przyszedł na świat, robiąc nam ogromną niespodzianke. I tak możemy cieszyć się nim wcześniej i poznawać tego małego cudownego człowieka.

Mój poród trwał 7h, niestety z racji tego że noc wcześniej zaczęłam tracic wody płodowe to musiałam zostać na oddziale i mieć wywoływany oksytocyną. Okazało się, że mój próg bólu jest bardzo wysoki. Udało mi się rodzić bez znieczulenia choć pod koniec już moje skurcze były tak bolesne, że chciałam morfinę jednak nie zdążyłaby zadziałać bo tak mały pchał się na świat i widać było już główkę. Na szczęście nie pamiętam bólu, tak jak gdzieś czytałam szybko się zapomina. W sumie mój poród pamiętam może piąte przez dziesiąte i aż połozna się zdziwiła jak urodziłam naturalnie i od razu poszłam siku, bo wiele kobiet niestety się obawia. Bardzo szybko wypuścili mnie do domu bo a środę o 00:18 rodziłam, a o 13 tego samego dnia dostałam wypis bo wszystko ze mną i Maciusiem było w porządku. 

Wczoraj byliśmy na pierwszym wspolnym spacerze i było bardzo przyjemnie, bo pogoda dopisywała i jak na koniec października w Szkocji mieliśmy istna złota jesień więc cieszę się, że wykorzystaliśmy ten dzień i na pół godzinki przeszliśmy się z malutkim do parku.

Jest cudownie, choć pierwsze dni były bolesne pod względem karmienia piersią to powoli wszystko się reguluje i z dnia na dzień prawa pierś boli mnie mniej. Ale moja połozna mówiła, że tak czasami bywa i po czasie mija więc cierpliwie czekam aż u mnie też tak bedzie.

A tymczasem poznajcie Maciusia. Urodzony 3 tyg przed terminem, ważący 3.100 i mierzący 45 cm :)

Klara 

poniedziałek, 25 października 2021

Życie to nieprzerwane pasmo niespodzianek.

Andrzej Sapkowski

Życie potrafi zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie i tam właśnie było z nami. Myślałam, że Macius nie będzie próbować się urodzić przed listopadem (termin miałam na 16),a tu dziś w nocy przed 1 przyszło ogromne zaskoczenie, bo zaczęły mi odchodzic mi wody. Więc na szczęście torbę mialam spakowana i wszystko przygotowane więc wzięliśmy ją ze sobą i pojechaliśmy do szpitala. Na miejscu okazało się, że to nie będzie tak szybko jak mogło się wydawać i do 4 robili mi różne badania jak i EKG Maciusiowi, a po 4 przyjęli mnie na oddział i zostałam w szpitalu. W nocy były skurcze tyle, że nieregularne i trwające od 30-40s więc bardzo krótkie, a nad ranem wszystko się uspokoiło i jeszcze rzadziej mam skurcze. Nie wiem ile posiedzę, ale niestety nie moga mnie puścić do domu bo jestem w 36tyg i 6 dniach więc jeśli Macius w ciągu 24h nie będzie podejmować żadnej inicjatywy to będę mieć wywołanie.

Ale mam nadzieję, że na dniach urodzę i na weekend będę mogła wrócić do domu bo jakoś nie widzę tego żebym mogła bezczynnie leżeć w łóżku i czekac. Ale wiaodmo jak mus to mus, na szczęście z Maciusiem wszystko dobrze więc pozostało nam cierpliwie czekać.

Śmiałam się do Mariusza, że dobrze wyczułam że może być nasz ostatni moment na zrobienie jesiennej sesji zdjęciowej bo wczoraj po południu wybraliśmy się do parku, a mój brat nas sfotografował moim aparatem. Wybaczcie jakość, ale zgrywałam je przez messengera i niestety automatycznie zmniejszyły rozdzielczość. Jak wyjdę ze szpitala to na pewno wtedy je pozamieniam i dodam zdjęcia bezpośrednio z aparatu :)

Klara 

wtorek, 19 października 2021

Kiedy kochasz, kochaj teraz. Kiedy się śmiejesz , rozsiewaj swą radość dzisiaj i w tej chwili.

 Gabriela Gargaś


Pamiętacie jak w poprzednim poście pisałam Wam, że tęskni mi się za wodą i nie wiedziałam kiedy będę mogła pojechać bo w piątek byłam umówiona z koleżanką , a wtedy miałabyć najlepsza pogoda na wyjazd. I w czwwartek wieczorem Asia do mnie zadzwoniła, że musi odwołać nasze spotkanie bo kilka spraw jej wypadło i przełożyć na następny piątek. Więc bardzo się ucieszyłam. bo mogłam zrealizować swój plan i godzine przed odjazdem pociągu kupiłam bilet i wybrałam się nad ocean. Pogoda była genialna, czułam jakby była wczesna wiosna, pomimo 9 stopni miałam wrażenie, że jest co najmniej 15 bo świeciło słońce i nie było w ogóle wiatru.

Akwarium już złożone, brakuje tylko jednego sprzętu bo musieliśmy wymienić, ale dziś dzwonili do mnie z zoologicznego i po pracy Mariusza podjedziemy i odbierzemy. Nagrałam vloga i tam też pokazuje Wam trochę dokładniej jak wygląda nasze nowe akwarium 180l niestety musimy poczekać jeszcze kilka tyg bo dolaliśmy nową soloną wodę (bo nasz poprzedni akwarium miał 120 litrów) więc musimy poczekać aż akwarium ponownie dojrzeje. Odliczamy tygodnie do naszego akwarium i teraz pytanie, kto będzie pierwszy Maciuś (mam termin za 28 dni) czy nasze rybki Nemo :)

Chciałam kupić sobie fajne kalosze z kubusia puchatka (nawet były dla dorosłych), ale niestety tak szybko się rozeszły, że nic nie zostało, a nie wiedziałam, że można było zamawiać z tego sklepu online. Więc cierpliwie czekam aż znów się pojawią bądź może przy okazji znajdę gdzieś stacjonarnie inne z disneya. Wiadomo wolałabym je najpierw przymierzyć niż kupować na ślepo i potem odsyłać. Na szczęście nogi mi nie puchną ani nie rosną więc dalej mogę nosić swój rozmiar buta.

 A dziś zapraszam Was na zdjęcia z ostatniej mojej wycieczki nad ocean, a na dole znajdziecie najnowszego vloga oraz złożone akwarium.









Klara

środa, 13 października 2021

Każdy związek jest podróżą, a podróż bez ryzyka nie istnieje,najlepsze co możemy zrobić, to znaleźć sobie towarzysza z którym chciało by się ją odbyć.

 Richard Paul Evans

Dzisiaj odebraliśmy nowe akwarium od razu z wyposażeniem i wszystkimi akcesoriami potrzebnymi do założenia morskiego słonego akwarium. Już nie możemy się doczekać aż wszystko złożymy i przetransportujemy wodę ze starego do nowego akwarium, trochę pracy nas czeka. Ciekawa jestem ile nam ze wszystkim zejdzie i czy uda nam się wyrobić przed weekendem czy dopiero w trakcie. Prawdopododobnie rybki będziemy mieć w następnym tygdodniu, bo jestem pewna, że 6 tygodni już minęło odkąd założyliśmy akwarium więc jak to mówią 'dojrzewanie akwarium będzie zakończone'.

Tęskni mi się za oceanem, a najchętniej pojechałabym na zachód słońca, choc teraz będzie ciężko trafić bo cały tydzień zapowiadają pochmurny, a w piątek jak ma być ładna pogoda to umówiłam sie z koleżanką i jej córką więc spontaniczny wypad w piątek odpada, bo Asia lubi mieć wszystko zaplanowane najlepiej z tygodniowym wyprzedzeniem. Więc muszę pomyśleć czy jutro sama nie wsiąde w pociąg i zaryzykuje, najwyżej jak będzie padać to będę chodzić w kapturze. Mariusz cały tydzień pracuje do 22 więc organizuje sobie sama czas, a że jeszcze jestem w bezpiecznym tygodniu ciązy (35 tyg) to nie boje się, że zacznę rodzić. Tym bardziej, że ostatnio moja położna stwierdziła, że spokojnie do terminu powinnam dotrwać bo to moja pierwsza ciąża i wszystko jest w porządku.

Zaczął się sezon jesienny i powiem Wam, że częściej sięgam po owocowe bądź ziołowe, ale smakowe herbatki i woda poszła w odstawke. Staram się jednak ją pić. choć nie smakuje tak dobrze jak w lato. 
Na dworze robi się coraz bardziej jesiennie, aż koniecznie musimy wybrać się na małą zdjeciową sesje i uwiecznić mój brzuszek, żebyśmy mieli pamiątkę, może pojedziemy nad jezioro bądź w góry w weekend (oczywiście bez wchodzenia) bo niestety w połowie 8 miesiaca ciężko mi wchodzić pod małe górki w mieście, a co dopiero wyprawy górskie.

A tymczasem zapraszam Was na kolejne jesienne zdjęcia z parku, do którego mam zaledwie 7 minut spacerkiem oraz na vlog .







Klara

czwartek, 7 października 2021

Aby się posuwać na przód, czasami trzeba się zatrzymać.

 Gretchen Rubin


Jest pięknie, pomimo tego, że według prognoz cały październik w Szkocji miał być deszczowy to przedwczoraj udało mi się złapać 2 godzinki złotej jesienni, wybrać się na spacer i pofotografować. Brakowało mi takiego czasu i zabawy z moim aparatem bo ostatnio częściej nagrywam filmiki niż robię zdjęcia. I mam nadzieje, że jednak październik pozytywnie mnie zaskoczy i będzie złota jesień w Szkocji szczególnie jeszcze jak się nie tocze tylko chodzę, choć Maciuś czasami mnie spowalnia jak dostanę z jego nózki w żebro. 

Laptop działa jak nowiutki, nowa bateria genialnie się spisuje, choć Mariusz miał sporo zabawy, żeby ją wymienić bo okazało sie, że jest wewnątrz laptopa czyli trzeba było wszystko odkręcić zanim dostal się do baterii. Na szczęście się udało i bateria ładnie trzyma więc mogę wszędzie chodzić z laptopem i nie jestem zależna od ładowarki, ktora jest bardzo krótka i ograniczała moje użytkowanie.

Ostatnio spię po 9/10 godzin i śmieje się z Mariuszem, że organizm chce się wyspać na zapas, bo nigdy tak długo nie spałam, a już jestem w połowie 8 miesiaca .Czas leci niesamowicie i cieszę się, że przechodzę ciąże bardzo łagodnie i mam siłę oraz energie do spacerowania, pieczenia, gotowania i nie musze leżeć w łóżku. Nie wiem czemu czasami na badaniach wychodzi mi dosyć wysokie ciśnienie, położne też nie wiedzą gdzie kryje się przyczyna. Ale we wtorek moja nowa położna (tak już mam 6 ) powiedziała, że o ile nie mam bóli głowy, zaburzenia wzroku tzw. mroczek, puchnięcia to jest wszystko w porządku, ale gdyby pojawiły się jakieś objawy to od razu mam dzwonić do szpitala.

A dziś zapraszam Was na pierwsze zdjęcia jesieni w Szkocji w tym roku oraz na samym dole posta vloga.







Klara