Natasza Socha
Wciąż nie mogę uwierzyć, że dziś mamy 20 sierpnia, jeszcze 6 dni, a wracam do collegu. A pamiętam jak jeszcze w czerwcu odliczałam dni do tygodniowego urlopu w Polsce, a tu zaraz wracam na ostatni rok collegu. I będą znów odliczania do wolnych dni, choć chciałabym też zaplanować sobie kilka wycieczek nawet jednodniowych w ciągu roku akademickiego, tym bardziej, ze piątki będę mieć prawdopodobnie wolne więc moge podróżować i nie czekać na dluższe wolne. Myślę, że dobra organizacja i wszystko można zrobić.
Od dziś próbowałam wstawać wczesniej, nastawiłam sobie budzik na 6, ale niestety drzemka wygrała i obudziłam sie o 7. Chciałabym jak pójdę do collegu mieć wolne poranki, wstać godzine wcześniej, wypić kawę inkę z mlekiem (ostatnio codziennie ją pije, ale o różnych porach dnia, bardzo mi smakuje)i poczytać książkę, żeby tak jak w wakacje cudownie zaczynać dzień w sumie myślałam o ćwiczeniach, ale ciężko byłoby mi wstawać szczególnie jak zwykle budząc się wcześniej Sebek mnie przez sen przytula, więc lubię ten czas i ta godzinkę mogę sobie z nim poleżeć i poczytać przy okazji. Tym bardziej pomyślałam, że gdybym wcześniej wstawała, to również kładłabym się wcześniej wiec to byłby kolejny plus, bo zasypialibysmy razem bo tak to czasem ja się kręce z boku na bok albo coś czytam bądź przeglądam social media, żeby jakoś się zmęczyć. Także jutro robię kolejne podejście i mam nadzieję, ze uda mi sie wstać o 6 i potem to kontynuować.
Ostatnio skończyłam czytać książkę 'Jak zostać panią swojego czasu' Oli Budzyńskiej i szczerze zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, co prawda z kilkoma technikami zarządzania czasem się spotkałam ale miło było sobie o nich przypomnieć. I wiem, że muszę wrócić do planowania, do zapisywania rzeczy do zrobienia bo wtedy wiem czym chce się zajmować i jak sprawić, żeby czasu starczyło na wszystko i jeszcze go zostało. Wiadomo w wakacje pomimo tego, że miałam pracujące miałam dużo wolnego czasu więc nie musiałam sie o nic martwic, bo trzy całe dni miałam wolne więc zawsze można było coś zaplanować, jak pójdę do collegu to zupełnie inaczej ułożą mi się godziny i czasu troche ubędzie.
A dziś zdjęcia z małej wycieczki w nieznane tereny. Podoba mi sie to miejsce i chętnie bym tam kiedyś jeszcze sie wybrała.
Klara
Kochana
OdpowiedzUsuńPlanowanie czasu, ech...przypomniały mi się lata wczesnego dzieciństwa moich dzieci.
Miałam wszystko idealnie zorganizowane, sama w domku, bez pomocy babć, niań, przedszkoli. Mąż pracował na zmiany.
Teraz czasu wolnego mam dużo, ale zdrowia i sił brak, aby go jak najbardziej, najmądrzej wykorzystać i wypełnić.
Zdjęcia i okolica ładne bardzo:)
Serdeczności zostawiam i życzę kolejnych udanych dni, po Twojej myśli:)
Śliczne zdjęcia, śliczna okolica ☺️
OdpowiedzUsuńDrugie zdjęcie szczególnie mi się podoba!
OdpowiedzUsuńZe wstawaniem nie mam problemu, gorzej z wybudzaniem się w nocy.
Chyba im więcej mamy obowiązków, tym lepsza organizacja czasu, emeryci i bezrobotni zawsze mają czas , ale o dziwo nigdy go nie mają pod dostatkiem...
Wszystkie zdjęcia są ładne
OdpowiedzUsuńprzepiękne widoki...
OdpowiedzUsuńPołączenie gór i morza... uwielbiam!:)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post, a w nim... relacja z Preikestolen.
Będzie mi bardzo miło jeśli wpadniesz.
Mój blog - KLIK
Obserwuję. Pozdrawiam ♥
Trzymam kciuki za wstawanie o 6. Ja robię tak codziennie. Spokojne poranki to to, co bardzo polecam!
OdpowiedzUsuńja zawsze mam problem ze wstawaniem... budzik mam ustawiony na 6 ale każda minuta w łóżku jest tak cenna, że nawet poranna kawa i śniadanie czasem nie są w stanie mnie przekonać :P trzymam więc za Ciebie kciuki ;) a widoki piękne :)
OdpowiedzUsuńMyślisz po mojemu z tymi wycieczkami. :)
OdpowiedzUsuńTeż sobie nastawiam budzik, ale zrywam się od razu na pierwszy sygnał. Drzemki za długo zwodzą człowieka i rozleniwiają na potem.
Nie lubię treningów od razu po wstaniu z łóżka. Jestem za sztywna i nie mogę się odpowiednio rozgrzać. Muszę sobie kawę wypić, coś poczytać najpierw i dopiero idę trenować. A wtedy to na 100%. Czyli już za momencik, bo kawa wypita i pora wstać od komputera. :)
Śliczne widoki, napawają niesamowitym optymizmem 😉 Co do planowania czasu nie jest to łatwe zadanie. Sama mam problemy ze wstawaniem zwłaszcza w trakcie urlopu, kiedy to nie muszę rano spieszyć się do pracy.
OdpowiedzUsuńPamiętam Twoje posty przed zakończeniem roku, a tu zaraz nowy się zaczyna, tak szybko czas leci. Czym jestem starsza, tym wydaje mi się, że jeszcze szybciej czas myka. Ty sobie z organizacją bardzo dobrze poradzisz, to na bank. :) Jeny, ja to wstaję o 9, a chodzę spać o 1:00. hehe Też chcę ciut wcześniej wstawać, ale będąc totalną realistką, będę przesuwać budzik, tylko o zacne dziesięć cennych minut. hahahaha Moim celem jest ósma rano. :D Choć i po 4 umiem wstać, jak mykam do pracy, no ale jak nie, to już ciężko. hihihi Tobie się uda, mnie też...kiedyś tam... bo może ja jednak wolę nocą siedzieć, a sama nie wiem. Dziwny mi tu komentarz powstaje, no ale czuję się, jakbym do dobrej koleżanki pisała. :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne, miejsca takie wielbię i życzę, byś tam znów pojechała. Uściski wielkie kochana. :)))
piękne widoki kochana <3
OdpowiedzUsuńJeśli mam potrzebę to wstaje wcześnie, a jak nie mam to o 7 też wystarczy.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
..zdjęcia magicznie piękne! ..uwielbiam siedzieć w nocy ale potrafię takzę kiedy istnieje taka koniecznosć wstawać bardzo wcześnie..
OdpowiedzUsuń..podziwiam Twoją umiejętność planowania, ale sama tego nie robię.. zawyczaj działam spontanicznie lecz potrafię się zorganizowac gdy jest taka potrzeba ;)
..cudownie jest łapać chwile, bo są cudownie magiczne <3
- pozdrawiam bardzo ciepło i serdecznie ;)
Do wczesnego wstawania można się przyzwyczaić:-) Ja zawsze, niezależnie od tego czy idę do pracy czy mam wolne, wstaję o 5:30, a o 6:00 jestem już na fitnessie.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Zieleń i błękit... Miejsce rzeczywiście jest bardzo malownicze.
Pozdrawiam i życzę powodzenia we wszystkim:-)
O, przypomniałaś mi o fajnej książce, muszę jej poszukać. Ja również walczę ze sobą aby wstawać godzinę wcześniej i póki co kiepsko mi wychodzi...ale się nie poddaję.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Ja mam spore problemy, jeżeli chodzi o planowanie swojego czasu. Jest kompletnie... nie zaplanowany, żeby nie powiedzieć wprost że w moim życiu wiecznie jest bałagan. Ale dobrze mi z tym :) Wstaję razem z budzikiem, raz o 5, raz o 6, raz o 8 a raz o 10. Lubię spać, dlatego odsypiam gdy mam wolna chwilę :) Wspaniałe zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ♡
Jakie cudowne widoki :-)
OdpowiedzUsuńJa raczej nie mam problemó z planowaniem czasu , mimo to doba za krótka, aby zrobić wzsystko co chciałabym zrobić. Mimo wszystko starams ie nim gospodarowac najlepiej jak tylko potrafię. Chętnei tez pracuję z kalendarzem, wtedy nie umknie mi nic ważnego :-)
pozdrawiam
Te ostatnie dni laby dobrze wykorzystaj :) Odpoczywaj :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny krajobraz i cudowne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńRok szkolny coraz bliżej. Ja również próbowałam zacząć wstawać coraz wcześniej, bo całe wakacje spałam do 10,a będę musiała przestawić się na 5-6. Nie mam bladego pojęcia jak znowu wejść w ten rytm! Udało mi się jedynie wstać o 8 hah.
OdpowiedzUsuńBardzo piękne zdjęcia!
Pozdrawiam ;)
Ależ cudne są te zdjęcia...
OdpowiedzUsuńWszystko co dobre szybko się kończy i wakacji przyszedł koniec. Ja nie mam problemu ze wstawaniem, ale wstaję o 7.00. Jestem zła w niedzielę gdy można dłużej pospać a ja oczy szeroko otwarte i...gotowa do życia. Jednak wtedy leżakuję z audiobookiem w łóżku ile się da:-)
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że miejsce jest naprawdę piękne :D
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia! Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Planowanie czasu to wbrew pozorom trudna kwestia.
OdpowiedzUsuńKiedyś robiłam to dobrze, ostatnio kompletnie mi nie idzie.
Wstawanie wcześnie - podziwiam. Jak nie muszę wstać, to śpię do 10. Ale jak na ironię pracując na umowie lubię zaczynać pracę o 8. Wtedy (mimo że nie lubię wstawać rano) mam motywację i jakoś to funkcjonuje.
Szkocja jest piękna. Moje serce jest w Szkocji. Może uda mi się kiedyś tam zamieszkać... Żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej, wtedy kiedy jeszcze nie nawiązałam relacji i miałam poczucie, że nic mnie nei trzyma w moim kraju.