Wojciech Drzyzga
Niedzielny turniej poszedł nam znakomicie. Pomimo ulewy, silnego wiatru, przemoczonych ubrań, śliskich rąk daliśmy radę i znaleźliśmy sie w pierwszej trójce zajmując 3 miejsce. Pierwszy raz w życiu grałam w takich warunkach, było na prawdę ekstremalnie. Pierwsze dwa mecze przegraliśmy, nie mogliśmy poradzić sobie z pogodą, nie panowaliśmy nad piłką, przez co tracilismy łatwe punkty, nie udane serwy, nie dokładne przyjęcia, było strasznie. Ale potem udalo nam się pokonać pogodę, dawaliśmy z siebie 100 procent, pomimo tego, że było ślisko udawało nam się utrzymywać równowagę i rozgrywać akcje. I takim sposobem udało nam się wybrać 3 mecze pod rząd. Radość nie do opisania, może w innych warunkach jeszcze lepiej sobie byśmy poradzili, ale w takich ekstremalnych to dla nas jak zwycięstwo.
Tydzień zaczął się szybko, w poniedziałek była ładna pogoda, ale niestety za bardzo jej nie wykorzystałam, bo cały dzień byłam w pracy, za to we wtorek jak wyszłam z domu o 11.30 tak wróciłam po 21. Najpierw pojechałam hulajnoga do Asi, a potem ona wzięła rower i razem wybrałyśmy się do parku oczywiście na siatkówkę. Pomimo tego, ze większa częśc parku była zamknięta bo na dniach odbędzie się tam jakies wydarzenie/zawody to udało nam się znaleźć super miejscówkę i pograć pare godzin. Mąż mnie zaskoczył, bo w połowie naszej siatkówki do nas dołączył i sobie pograł, tyle, że kilka setów był w przeciwnej drużynie i tak śmiesznie się stało, bo wszystkie moje sewy leciały na niego i niestety nie udało mu sie ich odbierać, przez co Andrzej się śmiał, że atakuje męża. Ale, żeby nie było Sebek potem się odegrał ścinając więc był całkiem interesujący mecz. Potem udało nam sie być w jednej drużynie i jeden set wygraliśmy, a w ostatnim niestety Sebek się poślizgnął i uszkodził sobie kostkę, więc biedny teraz się męczy, a ja szukam sposobów na to, żeby nie miał spuchniętej. Żele narazie mało co dają, więc wieczorem spróbujemy okładów i usztywnień. Oby szybko mu przeszło, niestety nie pomaga to, że chodzi do pracy więc kostka nie może się zregenerować, ale mam nadzieje, że do końca tygodnia będzie lepiej i ten wypadek nie zniechęci Sebka do siatkówki, bo jednak fajnie nam sie razem gra i w druzynie wspiera.
A dziś siatkówkowe zdjęcia przed naszym turniejem udało nam sie złapać jeszcze nie deszczową pogodę i zrobic pamiątkowe fotki.
Klara
Super fotorelacja :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwy-stardoll.blogspot.com
Ale fajna z was drużyna:-)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że macie z tego radość i satysfakcję:-)
Cudowna, uśmiechnięta ekipa :)
OdpowiedzUsuń..fantastycznie się czyta.. niesamowite utrudnienia, ekstermalne warunki i zdobycie 3 miejsca! ..zdjęcia kapitalne! ..cudowna radość i piękne uśmiechy po znakomitej rozgrywce turniejowej ;)
OdpowiedzUsuń- pozdrawiam najserdeczniej, dobrze by było aby Twój mąż szybko wyleczył kontuzję
i tego Wam życzę :)
Ja niestety nie umiem grać w siatkówkę :(
OdpowiedzUsuńo jak suoer :D
OdpowiedzUsuńKochana
OdpowiedzUsuńPięknie, gratuluję serdecznie:)
To widzę będzie Twoja pasja, chyba na dużej?:)
Milutko pozdrawiam:)
Estupendo post! Gracias por la información! Me encantaría verte pronto por mi blog! Feliz día! ♡♡♡
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńSuper! Gratulacje! 3 miejsce to świetny wynik :)
OdpowiedzUsuńSuper foteczki Klaro- gratuluję i widzisz mimo pogody można trwać i grać :-) Gratuluje Wam serdecznie xx
OdpowiedzUsuńfajnie, że macie taką pasje :)
OdpowiedzUsuńSport to zdrowie
OdpowiedzUsuńi niech każdy się o tym dowie!
Brawo! Grajcie i bawcie się. Uwielbiamy siatkę, nawet będąc 3 lata temu w Trójmieście oglądaliśmy siatkę na stadionie ErgoAreny :) - nie mogliśmy odpuścić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy.
3 miejsce to też zwycięstwo, a do pierwszego już nie długa droga, trzeba tylko ćwiczyć. Wspaniałe koszulki! Mam nadzieję, że i mi uda się kiedyś dołączyć do jakiejś drużyny siatkarskiej, bo siatkówka to świetny sport.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Gratulacje. Podziwiam z całego serca zapał i wyniki.
OdpowiedzUsuńGratuluję! Mimo utrudnień:d fajnie jest mieć sportową pasję, ja to leniwy połamaniec jestem xd
OdpowiedzUsuńGratuluję wyniku!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)
O rany, ale wydarzenie! Podziwiam grę w deszczu i w ogóle w niekomfortowych warunkach, no i gratulacje! Mam nadzieję, że z kostką męża już lepiej, bo takie kontuzje potrafią się ciągnąć zdecydowanie za długo;/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)