Nikodem Marszałek
Co prawda miałam tu bywać częściej, a jakoś wypada tak, że jestem dwa razy w tygodniu w soboty i środy, ale dobrze mi z tym. Czas próbuje wykorzystywać jak najbardziej kreatywnie jak tylko się da i oczywiście dołączam do tego aktywność fizyczną, więc jest również zdrowo i aktywnie.
We wtorek udało mi się pojechać nad jezioro i w góry i bardzo się cieszę, bo wreszcie 'odkurzyłam' mój rower i po dwóch latach znowu na niego wsiadłam i udalo mi się zrobić 45km z czego jestem na prawdę zadowolona, bo sporo nie jedziłam, więc trochę bałam się tak dalekiej trasy. Ale zgodnie z moją wakacyjną zasadą 'robię rzeczy nie wygodne i wychodzę z mojej strefy komfortu' z rana we wtorek się ogarnęłam, spakowałam plecak, jedzenie, ubrania na zmiane gdyby pogoda się zmieniła i ruszyłam. Trasa nie była bardzo trudna, ale jakoś w połowie miałam małe zwątpienie, myślę, że głównie dlatego, że tyłek mi zaczynał wysiadać i mnie strasznie bolał i miałam wybór albo zawrócić albo dojechać na wyznaczone miejsce, a potem wrócić pociągiem i wypełnić kolejny punkt ' jazda pociągiem z rowerem' bo w Szkocji jeszcze nie mialam okazji. Było wspaniale jechać przez lasy, jeziora, koło rzeki albo po prostu po ścieżce rowerowej. Choć na początku nie mogłam rozkminić przerzutki i chyba z daleka to było widać, że w trakcie drogi jakiś nieznajomy pan jechać z naprzeciwka i powiedział mi, żebym zmieniła przerzutkę na wyższą i faktycznie na trochę było lepiej, bo wygodniej się jechało, ale niestety pośladki mnie strasznie paliły i teraz wiem, że koniecznie muszę zainwestować w lepsze i wygodniejsze siodełko, bo to niestety mam za twarde i mimo dodatkowej ala poduszki wciąż jest niewygodne. Także człowiek uczy się całe życie na swoich błędach. Jak dojechałam to poczułam ogromną radość, satysfakcję, wdzięczność, że wyruszyłam w nieznane tereny bo nigdy nie jechałam tą trasą, a zawsze chciałam tylko wynajdywałam zawsze wymówki, że nie warto albo nie dam rady. A tym razem pomimo tego, że jedna osoba zwątpiła i pokręciła nosem jak powiedziałam o wyprawie, to i tak się nie poddałam. Wiadomo na początku było trochę przykro, bo jest to bliska osoba, ale cieszę się, że przyjaciele okazali mi wsparcie oraz ogromnie dziękuje za cudowne słowa od Was tutaj na blogu. Jestem przeszczęśliwa jak czytam komentarze, czuje jak rosną mi skrzydła i jeszcze bardziej nabieram energii. Dziękuje, że jesteście <3
Myślę, że podziele ten post na dwie części i dziś pokażę Wam drogę, którą jechałam nad jezioro i pobliskie widoczki oraz klimatyczne miejsce gdzie zrobiłam przerwę.
I nawet spotkałam łąbędzia z małymi :)
Klara
45 km, podziwiam, ja dziennie mogę maksymalnie 20 km zrobić;)
OdpowiedzUsuńNo i pięknie z samego ranka przeczytać taki tekst:)
OdpowiedzUsuńRowerowe wycieczki, to zapewne relaks.
W moim miasteczku jest wielu pasjonatów, mamy ścieżki rowerowe w ciekawe miejsca.
Niestety ja dawno nie wsiadałam na rower.
Pozdrawiam serdecznie na miły dzień:)
..przytoczyłaś mądry cytat, a to moje dwa ulubione :
OdpowiedzUsuń'The primary cause of unhappiness is never the situation but your thoughts about it.
i "All problems are illusions of the mind." - Eckhart Tolle
..zdjęcia są przecudne! a ten łabędź z małymi jest przeuroczy..
..bardzo lubię Cię czytać.. fantastyczna energia wypływająca z Ciebie,
Twoja ogromna radość, satysfakcja, wdzięczność, gdy np. wyruszasz w nieznane tereny.. Twoja cudowna niezwykłość odczuć, w prostocie codziennych zajęć, ta pozytywna energia cieszy mnie i udziela mi się - dziękuję, wspaniale, że jesteś! <3
- pozdrawiam bardzo ciepło i serdecznie :)
W pięknych okolicznościach przyrody jeździłaś, rób to częściej.
OdpowiedzUsuńObiecałam sobie częściej jeździć rowerem, ale zanim dojadę do parku, to trochę trwa i nie ma ścieżki rowerowej, a za miastem zbyt niebezpiecznie, ruch straszny. Staram sie przynajmniej sporo spacerować.
Dwa razy w tygodniu chyba wystarczy. Jak zaczęłam pisać na blogu częściej, zaczęto mi mówić, że nie wyrabiają się z czytaniem u mnie. :P
OdpowiedzUsuńZ siodełkami to jest tak, że niestety my kobiety siedząc na rowerze, mamy co chronić. Panowie z przyjemnością jeżdżą na wąskich i twardych, ale nam to na dłuższą metę szkodzi i boli jak jasna...
Są takie specjalne siodełka dla kobiet, miękkie i trochę szersze żeby bardziej móc usiąść na pośladkach, niż... no wiesz i myślę czy by sobie takiego nie sprawić do swojego roweru. Wyglądać to będzie komicznie na góralu, ale trudno.
Muszę poszukać takiego specjalnego dla kobiet, nawet nie wiedziałam że takie istnieją, dziękuję bardzo za informację :) Jeśli ma być wygodniej to może być komiczne, można wtedy przeżyć jakoś.
Usuń45 km - niezły dystans, podziwiam i gratuluję 😉
OdpowiedzUsuńPrzepiękne tereny! Jak ja bym chciała pojechac na wycieczke ale jak na razie tylko praca i praca :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń45 km? Po tak długiej przerwie to ja bym już swoje zwłoki do domu przytaszczyła :D
OdpowiedzUsuńJa tez zwykle 2-3 razy w tygodniu :-) O rany toż to była cała rowerowa wyprawa- sporo zrobiłaś tych kilometrów a z tego co widze okkolica rozpieszczała Cię widokami- nie przejmuj się opiniami tych , którzy mówią,że nie dasz rady. Sami zwykle nie maja odwagi próbować a odbierają tę radośc oraz siłę ducha innym. Ja jestem z Ciebie dumna bo nigdy w zyciu tylke na rowerze nie przejechałam :-)
OdpowiedzUsuń45 km robi wrażenie:-) Trasa bardzo fajna więc z pewnością przyjemnie Ci się rowerowało:-)
OdpowiedzUsuńSport to zdrowie :) Jak zawsze inspirująco no i foty miodzio :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i czekam na więcej
Pi
Ja na tak długie dystanse nigdy nie jeździłam. Wyjątek stanowi półmaraton kresowy, w którym brałam udział. Myślałam, że padnę po tych 40 kilometrach, ale jakoś udało mi się pójść następnego dnia szkoły. Gratulacje, bo jest to wyczyn szczególnie jak dawno się nie jeździło. Życzę więcej takich wycieczek i wyzwań!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Nigdy nie widziałam na żywo małych łabędzi :)
OdpowiedzUsuń