środa, 10 kwietnia 2019

Mieć marzenia to jak zobaczyć większy kawałek słonecznego nieba.

Krystyna Mirek

Kwiecień zaczął się rewelacyjnie. Pierwszy tydzień na Teneryfie, a teraz kolejny tydzień wolnego, bo mam wolne z collegu w ramach wiosennej przerwy i ciekawie, bo w poniedziałek wracam do collegu na zaledwie 4 dni i długi weekend, bo Święta Wielkanocne. I choć nie wyśpię się, bo mąż chodzi w tym tygodniu na 6 więc wstajemy o 5 to i tak się cieszę, bo będę mieć kilka godzin gratis niż jakbym każdego dnia budziła się po 9 albo spała jeszcze dłużej. Śmiałam się niedawno do przyjaciółki, że najwyżej wyśpię się na emeryturze, wtedy będę mieć dużo czasu. Uwielbiam te leniwe poranki, gdzie spokojnie mogę rano kilka godzin poczytać sobie książkę i tym sposobem powoli zmniejszać moją listę do przeczytania, robiąc miejsce nowym książkom, które wejdą pod koniec kwietnia albo maja. Potem mogę zjeść zdrowe śniadanko, troche odpocząć i włączyć trening Ewy Chodakowskiej. Po hiszpańskim szaleństwie i jedzeniu wszystkiego, pora wrócić na zdrową stronę mocy, do sałatek, koktajli i zdrowych przekąsek. 

Koniecznie w tym tygodniu muszę wydrukować zdjęcia z Teneryfy jak i również z październikowej Galicji, żebym mogła wrócić do uzupełniania mojego hiszpańskiego scrapbook-a. Kiedyś wypełniałam go na bieżąco, a potem jakoś o nim zapomniałam, ale chętnie znów się w to pobawię :)

Wiosna powoli przychodzi do Szkocji, choć noce całyy czas sa chłodne, a nawet mroźne, to po południu jest piękne słoneczko. Dziś odwiedzę moja mamę i chętnie wybiorę się z nia na spacer z Oro, bo aż szkoda nie skorzystać z takiej pogody. Szczególnie w Szkocji nauczyłam się doceniać słońce i chwytać dzień, bo nie wiadomo kiedy ciepło znów się pojawi. 

A dziś dalsza część naszego wyjazdu na Teneryfę. Następnego dnia (Dzień 2) wybraliśmy się do miasteczka koło nas do Puerto de la Cruz. Przywitało nas pochmurne niebo, jak i również mały przelotny deszczyk, ale wciąż było ciepło i przyjemnie. Wybraliśmy się do Lago Martianez czyli kompleks basenów na zewnątrz oraz rzeźby zaprojektowane przez architekta Cesara Manrique.  







spokojnie mogłabym mieszkać w takim domku...

Klara

16 komentarzy:

  1. Też mogłabym tam mieszkać. hihi Piękne miejsce, cudownie się uśmiechacie. :) Życzę dużo fajnych chwil i czasu na dłuższe czytanie. Pozdrawiam cieplutko. :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. ale tam pięknie i słonecznie! a rano u mnie padał śnieg...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też lubię ćwiczyć z Ewą chodakowską :) śliczne zdjęcia cudne widoki...no a w tym domku też mogłabym zamieszkać :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na emeryturze też się nie wyśpisz, bo wtedy bywają problemy ze snem...
    U nas też niestety zimno, wiosna sie obraziła:-(
    A kuchnia hiszpańska jest niezdrowa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śniadania typu tortilla są zdrowe albo zupa gazpacho, ale my pozwalismy sobie często na pizze, lasagne, dużo słodkosci i jakoś tak wyszło :)

      Usuń
  5. Chciałabym trochę wolnego, aby wypocząć. Na szczęście majówka już niedługo! Korzystaj z pięknej pogody, nic nie daje tyle energii co słońce i piękna pogoda! Też muszę wywołać w końcu zdjęcia... :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zobaczyłam kolor tej wody i pomyślałam: "ja chcę w to wejść..." O_O

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! Piękne widoki i myślę udany wypoczynek :)
    dreamerworldfototravel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. O faktycznie mieliscie tam warunki do odpoczywania. Super,ze kwiecień upływa Ci tak pozytywnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. To sobie wypoczniesz . Ja od kiedy mam psa zapomniałam już jak to jest pospać do 8.
    Pięknie zdjęcia ;) .

    OdpowiedzUsuń
  10. Spokojnie poranki są najlepsze. Wstajesz, robisz kawę i odpoczywasz.. mogłabym tak żyć cały czas, serio ;D Co do Teneryfy - no to po prostu zazdroszczę i wymagam więcej zdjęć ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. ..fantastyczne miejsce, cudowne widoki, śliczne zdjęcia..
    ..odpoczywaj, relaksuj się, ciesz się z każdej pięknej chwili ;)

    - pozdrawiam bardzo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubię Puerto de la Cruz, podoba mi się to miasteczko, ma swój klimat i urok. W Lago Martianez oczywiście byłam:-)
    Dla mnie na Teneryfie najbardziej zgubne jest barraquito, którego zawsze wypijam hektolitry.
    Śliczna z Was para. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Na sen przyjdzie jeszcze czas, ale minimum musi być zapewnione! Ech, jak tam musiało być ciepło...a u nas takie zimno..brrrr...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się,że jesteś. ;*
Zostaw po sobie ślad.
Za każdy komentarz bardzo dziękuje !