piątek, 30 października 2015

Nie lu­bię ka­taru i dla­tego mam go w nosie.

Tomasz Rybak


Męczy mnie od rana
i nie daje spokoju
Powoduje ból, cierpienie
i zabiera normalne funkcjonowanie

Powoduje milion zużytych chusteczek
i melancholijny nastrój
zamiast zanikać, nasila się
odbiera mowę i nie pozwala oddychać
czekasz aż się skończy pocieszając się,
że nieleczony trwa tydzień,
a leczony tylko 7 dni

Pogoda za oknem zachwyca, najbardziej słoneczna jesień ever <3
Gdyby nie choroba byłaby w 100% szczęśliwa, a tak to tylko 90%.

Mój Danbuś !









Klara

środa, 28 października 2015

Rozpocznij tam, gdzie jesteś. Wykorzystaj to, co masz. Zrób to, co możesz.


Arthur Ashe
 
Trzy krótkie zdania, a tak wiele dające do myślenia. Czasami zrobienie czegoś jest prostsze niż nam się wydaje, to my często komplikujemy sprawę i zamiast brać się do roboty, stoimy w miejscu i czekamy, na lepszy czas, pogodę, okoliczności. Myśleniem nic nie zdziałamy, kluczowe są do tego czyny, nie ważne czy zrobimy pierwszy duży krok czy mały, grunt, że w ogóle wykonamy pierwszy ruch od którego wszystko się zacznie.


Dzień 3
Porankiem wybraliśmy się do Barcelony, która niemiło zaskoczyła nas pogodą. Co prawda było ciepło, ale niestety pochmurno przez co dużo nie zobaczyliśmy. Ale na szczęście Barcelona ma swój klimat nawet w takie dni. Wybraliśmy się na kolejkę górską "Teleferic de Montjuic", fajnie było widzieć miasto z góry i jestem pewna,  że przy lepszej pogodzie to muszą być jeszcze lepsze widoki, ale na szczęście nic straconego bo za jakiś czas planujemy wrócić do Barcelony i tam się zatrzymać na tydzień. Z kolejki dojechaliśmy na zamek, jest położony w bardzo ciekawym miejscu, bo z jednej strony jest widok na morze, a z drugiej na miasto. Potem wróciliśmy do naszego Salou, gdzie okazało się, że cały dzień było słońce ;)

 
 
 
 

 
 
Klara


piątek, 23 października 2015

Poczuć gorący piasek i chłodną wodę w połowie października to coś niesamowitego.

 me

Winter is coming. Lubię to określenie. Lubię czekanie na coś, choć czasami jestem zbyt niecierpliwa. Lubię każdą porę roku, każda zaskakuje inaczej. I choć mroźne powietrze już do mnie przyszło, ja wciąż żyję wyjazdem, selekcją zdjęć, ciągle żywymi wspomnieniami cudownej, ciepłej i malowniczej Hiszpanii.

Wczoraj jednak uderzyła mnie rzeczywistość, bo okazało się, że w tym roku jeszcze nie zaopatrzyłam się w zimowe buty, bo w adidasach nogi już marzną. Tak więc od razu po pracy pojechałam na szybkie zakupy i o dziwo, nie byłam wybredna tylko od razu zdecydowałam się na kupno. Co zazwyczaj takie zakupy kończyły się u mnie godzinnymi poszukiwaniami, które trwały sporo godzin a czasami nawet kilka dni bo nie mogłam się zdecydować albo żadne mi się nie podobały. Ale na szczęście im mam mniej czasu tym bardziej konkretna jestem. Kolejnym plusem jest to, że niektóre sklepy są otwarte tylko do 19 więc na zakupy mam zaledwie półrorej godziny.


Ciąg dalszy mojego pobytu w Hiszpanii.

Dzień drugi 

Poranek zaczął się dla nas dosyć późno, bo koło 9, ale trzeba było odespać zaległe godziny więc nasze organizmy protestowały jak nasze budziki dzwoniły o 7, na szczęście ktoś wymyślił funkcję drzemki co dla nas było naprawdę dobrym pomysłem, dzięki temu zyskaliśmy więcej energii. Pozatym jak miło jest pospać na urlopie.
W tym dniu spontanicznie zarezerwowaliśmy cruise po morzu Katamaranem i krótką wyprawę statkiem do pobliskiego miasta, gdzie mogliśmy go zwiedzić i pochodzić na boso po ciepłej plaży i nieco chłodnej wodzie, to niesamowite, że choć woda wszędzie jest taka sama to w każdej części wygląda zupełnie inaczej i zawsze można coś nowego odkryć. Śniadanie zjedzone na plaży w promieniach słonecznych o wiele inaczej smakuje nawet jeśli to croissanty (swoją drogą przepyszne, takie maślane, puszyste i nie za słodkie) z hiszpańską salami i chorizo. Mogłabym to importować do siebie, smakuje genialnie. 

Z Cambrils popłynęliśmy w morze katamaranem, pierwszy raz płynęłam i powiem Wam, że było cudownie. Słońce niesamowicie przypiekało, można było połozyc sie i zachwycać klimatem. Płynęliśmy 3 godziny i powiem Wam, że jak dla mnie to jest wystarczająco, bo 5 godzin mogłoby byc zbyt nudno, no chyba że ktoś planował nurkować albo pływać bo była taka możliwość, bo w pewnym momencie katamaran zatrzymywał sie i stał przez chwile. Na pokładzie byli równiez Polacy, jak to mówią nasi są wszędzie, ale to dobrze, że jesteśmy ciekawi świata i lubimy podróżować. Grześka "Chodźcie żarcie już dają " wygrywa wszystko.(mieliśmy barbecue). Polaków było sporo, więc oni to zrozumieli haha. Na pokładzie było koło 15 osób w tym 10 rodaków, więc było dosyć ciekawie. 
A więcej opowiedzą zdjęcia : 

























+Bonus (podczas pobytu w Cambrils)
-Co robi Mućka w Hiszpanii?
-Opala się :)


z daleka myślałam, że to jest prawdziwa :)
Klara

wtorek, 20 października 2015

Ze szczęściem cza­sami by­wa tak jak z oku­lara­mi, szu­ka się ich, a one siedzą na nosie.

Phil Bosmans

I wróciłam. Było cudownie, 1200 km przejechanych podczas tygodniowego pobytu w Hiszpanii, 1200 zdjęć i kilka filmików, każdy dzień zupełnie inny, dużo zwiedzania, ale i również odpoczywania. Ogólnie zwiedzaliśmy wybrzeże Costa Daurada, a nasz hotel znajdował się w Salou, które jest bardzo ciepłym i bardzo spokojnym miasteczkiem z piękną plażą, palmami i położone w bardzo dobrej lokalizacji, mieliśmy tylko godzinę drogi do Barcelony, spędzialiśmy tam dwa dni i napewno wrócimy tam na dużej, bo naprawdę jest tam bardzo klimatycznie. Myślę, że opiszę całe 7 dni mojego pobytu, wybiorę najbardziej ciekawe miejsca, choć to będzie dosyć trudne bo bardzo dużo zobaczyliśmy.

Dzień 1

I dolecieliśmy, powitała nas noc z naprawdę ciepłym powietrzem, mogłobyć koło 20 stopni, odebraliśmy auto z wypożywalni i ruszyliśmy się z lotniska do naszego hotelu. Gdy dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że biuro rejestracyjne jest zamknięte, ale na szczęście była kartka napisana 4 językami (angielskim, niemieckim, hiszpańskim i francuskim), więc podążaliśmy wskazówkami i z jednego biura odsyłali nas do drugiego, a potem do trzeciego, ktore na szczęście było otwarte 24 h, okazało się, że nasz hotel ma 9 apartamentowców, położonych w zupełnie innych częściach miasta, dobrze, że nie musieliśmy jeździć po wszystkich, tylko zaliczyliśmy 3. Dostaliśmy nasze kluczyki i zmęczeni, ale zarazem szczęśliwi pojechaliśmy do naszego apartamentu. 
Tak więc pierwszą przygodę mieliśmy za sobą, która na szczęscie skończyła się dobrze. Angielski Hiszpanów jest taki wspaniały, że aż miło słuchać, mówią bardzo wyraźnie i często ze swoim hiszpańskim akcentem, więc brzmi to niesamowicie fajnie.  

Rankiem poszliśmy na plażę i w drodzę do niej zaczepił nas pan, który dał nam kubeczek z krabem, ponieważ jego syn wpadł na pomysł, że weźmie go do domu, dzieci to mają pomysy :)  A my mieliśmy za zadanie, zanieść to stworzonko do morza. Zanim to się stało, to oczywiście musiałam zrobić mu sesję zdjęciową, pierwszy raz widziałam w takie śmieszne wzorki, zazwyczaj spotykałam jednokolorowe. 

Jak fajnie było rozłożyć sie na piaszczystej plaży, przy dźwięku wody i super falach. Jak zamykam oczy to cżęsto jeszcze mam te wspaniałe widoki, dźwięki które mogłam doświadczać podczas tego pobytu. 



Danboard(Danbo) mój nowy model :)



Klara

piątek, 9 października 2015

Najważniejsze to być w drodze. Każdego dnia robić krok do przodu.

Martyna Wojciechowska

Siedzę w zamkniętym pomieszczeniu,
sama z moimi myślami,
czas płynie, a ja nie zwracam na niego uwagi,
wyobraźnią jestem w innym świecie,
innym niż ten rzeczywisty,
nie martwiąć się o nic, pozwalam płynąć marzeniom,
czuje jak fala uderza o skały,
słyszę ten niesamowity dźwięk wodospadu,
gorący piasek pod stopami, 
lekki i ciepły powiem wiatru,
uśmiechnięte buzie,
piękne widoki za oknem, które zmieniają się wraz z jadącymi samochodami,
smak dojrzałych owoców, które są pyszne same w sobie,
widzę wiele nowych rzeczy dotąd mi nieznanych,
czuje smak przygody i wiem, że ten tydzień pozytywnie mnie zaskoczy.

Otwieram oczy,
myśląc czy to nie jest tylko sen
ale słyszę dźwięk silnika,
czuje się jak unoszę się nad ziemią 
widząc z góry panoramę Wielkiej Brytanii.

Witaj Hiszpanio !


Ps: Wracam 20 października ! 

Klara

wtorek, 6 października 2015

You don't love someone because they're perfect, you love them in spite of the fact that they're not. / Ludzi nie kocha się za to, że są doskonali, tylko pomimo to, że tacy nie są.

Jodi Picoult
 
Mój wrzesień był strasznie zabiegany, organizacja collegu i pracy, odwiedziny u znajomych równało się z tym, że dla siebie miałam zbyt mało czasu, a jak już znalazłam to kończyło się to oglądaniem serialu, od pewnego czasu strasznie wkręciłam się w "Wszystko przed nami", jak dobrze, że ma tylko 99 odcinków więc jeszcze 40 i obejrzę wszystkie. Akcja dzieje się na początku w Mediolanie, a potem przenosi się do Lublina jest to historia grupki przyjaciół, którzy pomagają sobie i prowadzą razem Hostel i Restauracje. Fajnie jest oglądać serial, gdzie zna się miasto bo kilka razy tam się było, znajome uliczki, krajobrazy. Czasami mam wrażenie, że znajduje się tam. Oglądanie tego serialu sprawia mi ogromną przyjemność. Każda postać ma swoje życie, swoje teksty i każda z nich ma inną osobowość. Serial miejscami jest naprawdę zabawny.

źródło:aleseriale

Poza oglądaniem tego serialu, udało mi się przeczytać "My Sister's Keeper" /"Bez mojej zgody " książkę, którą od dawna planowałam przeczytać, początkowo miała być po polsku, ale jednak mój wybór padł na angielską wersję z czego jestem bardzo zadowolona bo udało mi się w całości ją ukończyć i jest to moja pierwsza książka przeczytana po angielsku mająca ponad 400 stron, bo zazwyczaj czytałam takie do 100 stron.



Parę słów o książce:
 
-podoba mi się styl pisania Jodi Picoult bardzo przyjemnie się czyta

-większość słów można zrozumieć z kontekstu i sporo jest słownictwa medycznego więc nie trzeba sięgać po słownik i tłumaczenie, chyba, że komuś ta wiedza może się przydać

-książka jest przepełniona opisami uczuć bohaterów i jest podzielona na tzw. rozdziały każdy bohater opisuje rzeczywistość ze swojej perspektywy, dzieli się swoimi wrażeniami
bardzo podobał mi się opis padającego deszczu, gdzie każda postać dzieliła się swoimi emocjami dot. tego pogodowego zjawiska i kilka stron zaczynało się słowami "It's raining" po czym następowało opisywanie deszczu bądź wrażeń z tym związanym.

Jednak największe wrażenie wywarło na mnie zakończenie, które totalnie mnie zatkało bo nie miałam pojęcia, że tak tragicznie się skończy( nie wyjawiam, może ktoś będzie chciał przeczytać tą książkę) wiedziałam, że różni się od filmu, ale nie przypuszczałam, że jest zupełnie inne. Początkowo byłam bardzo wkurzona na autorkę jak ona ta mogła, wylałam tyle łez, ale jak przeczytałam jej wywiad z tyłu książki, to zrozumiałam tak naprawdę sens. Życie również nie jest proste i nie zawsze dobrze się kończy, tak jak my tego byśmy chcieli. Książka jest bardzo poruszająca i "happy end" totalnie mógłby zepsuć wszystko, a Jodi Picoult chodziło o książkę z przesłaniem i naprawdę jej się to udało. Nie mogę się doczekać aż przeczytam inne jej książki.

"My Sister's Keeper" była pierwsza jej autorstwa książka, którą przeczytał jej 12 letni syn i kiedy skończył ona zastała go płaczącego na kanapie, zadał autorce pytanie:


 
-Dlaczego to musiało się tak skończyć?
-Ponieważ  to nie jest łatwa książka i Ty wiesz to od pierwszej strony, że nie ma łatwych odpowiedzi...jeśli chciałam być prawdziwa odnośnie fabuły, to było właściwe zakończenie.

A jak Wasze wrażenia dotyczące książki, mieliście okazję ją przeczytać ?
 
Klara

piątek, 2 października 2015

Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie.

Mahatma Gandhi

Witam wszystkich w jakże pięknym miesiącu- Październiku. W Szkocji mam piękną złotą jesień, pełna słońca i również jest "an Indian summer" (babie lato). Jest cudownie ciepło i bez wietrznie.
Rankami jest mroźne powietrze, czasami mglisto, ale to dodaje uroku jesieni.

W tym miesiącu będzie się dużo u mnie działo, wprowadzam do swojego życia rewolucje taki mały plan na cały miesiąc, który pomoże mi się lepiej zoorganizować, napełni mnie kreatywnością i mam nadzieję, przyniesie wiele korzyści. Stworzyłam go ostatniego dnia września zdając sobie sprawę, że czasu nie przegonie i zamiast zastanawiać się nad tym co zrobić, żeby go mieć więcej zaczynam działać. Mój październikowy projekt z pozoru wydaje się dosyć mały, ale za to gruntowny. Nie będę czekać na odpowiedni moment, zaczęłam działać już od 1 października i małymi kroczkami dobrnę do jego końca. 

A jaki będzie Wasz październik ?
 czyż nie jest uroczy? :)


(kropki oznaczają wykonane zadanie)
Klara