sobota, 31 grudnia 2016

Nig­dzie nie ku­pisz szczęścia, miłość da­je je gratis. 

Phil Bosmans


Rok 2016 się kończy, czy był to rok samych szczęśliwości i radości?! Ciężko powiedzieć, ma pewno nie był idealny. Były rozstania i powroty, wydarzenia, które miały się odbyć, a się nie odbyły, rozczarowania, nie wypalone plany. Ale było też wiele plusów,  więc równowaga musi być zachowana. Jednym słowem 2016 był dobrym rokiem, a najbardziej jego końcówka, która totalnie rozwaliła wszystko, nigdy bym nie pomyślała, że to może być rzeczywistość, przez większość ba przez cały grudzień, myślałam, że to wszystko jest pięknym snem z którego nie chce się obudzić. Dopiero teraz pod koniec grudnia zdałam sobie sprawę, że to jest na prawdę i to jest mega  piękne, co już zapewne wiecie. Więc nie przedłużając, zaczynajmy :)

Styczeń

Miesiąc mojej radości i uhahania, spadł śnieg, co prawda byl tylko przez tydzień, ale i tak zdołałam się nim nacieszyć. Co prawda nie zrealizowałam planu pojechania nad wodospad i zobaczenia go w zimowej scenerii, ale mam nadzieję, że będę mieć jeszcze szansę.


Luty

Spełniłam moje postanowienie, a zarazem marzenie i po dwóch latach udało mi się zobaczyć Electric Glen na żywo, bo zwykle albo dowiadywałam się o nim za późno albo o nim zapominałam. Pomimo tego, że było nieco chłodno i momentami mroźno, spędziłam tam naprawdę dobry czas. Muzyka, efekty dzwiękowe typu odgłos wody, wiatru i ciekawe oświetlenie zrobiło swoje.


Marzec

Ten miesiąc nie był dla mnie zbyt łaskawy, mam tylko zdjęcie kosmetyków, więc to samo za siebie mówi, jak było ekscytująco. Powrot M. i od razu jego zniknięcie nie wyszło mi na dobre, ale teraz z biegiem czasu cieszę się, że tak się stało i że się nie angażowałam za mocno tylko potraktowałam to obojętnie.
Plusem tego misiąca jest odkrycie, a bardziej dzięki Kasi poznanie kosmetyków włoskich Kiko, ktore po prostu uwielbiam za to, że mają taka wytrzymałość i jeszcze te kolory. Aktualnie moja kolekcja powiększyła sie o kilka nowych cieni i niebieski eyeliner.


Kwiecień

Miesiąc bardzo kabaretowy, zaczął się 1 kwietnia (idealnie Prima Aprilis) od Kabaretonu , czyli Czarusia Pazury (uwielbiam!) , Piotra Bałtroczyka i Halama i kabaretu, którego nazwy nie pamiętam (pewnie jakiś nowy). Było rewelacyjnie, trzy godziny śmiechu i siedzenie w drugim rzędzie, spojrzenia Czarka kiedy śmiałam się za głośno i tekst "ale to nie było śmieszne", naprawdę ciekawe doświadczenie.
Potem wyprawa do Hiszpanii i na Gibraltar, a później Kabaret Neonówka na żywo w połowie miesiąca.





Maj

Wycieczka klasowa do Culzean Zamek, co prawda pogoda nie dopisała za bardzo, ale i tak to miejsce miało klimat nawet w deszczu i w pochmurny dzień, było warto. Udało mi się zobaczyć zamek w środku, naprawdę bardzo klimatyczne i eleganckie miejsce. 
W maju udało mi sie być nad wodospadem, gdzie bylo bardzo wiosennie i zielono.




Czerwiec

Samotna wyprawa na Dzień Dziecka do Ayr, gdzie zrobiłam sobie wagary od collegu i miałam wolny dzień w pracy, więc niesamowcie mogłam wypocząc, choć więcej spacerowałam niż siedziałam na plaży, ale i tak było warto.
Potem wyjazd do Polski, zobaczenie się z przyjaciółmi i rodzinką. Piękna słoneczna pogoda, zapach lasu, jagódki i relaks. I oczywiście Polska Noc Kabaretowa w Radomiu i śmiech przez ponad 3 h. Udało mi się być jeszcze na koncercie Sound'n'Grace i przy okazji zobaczyłam na żywo Margaret, choć nie jestem jej fanką.



Lipiec

Wypad nad morze, chodzenie wzdłuż plaży, bardzo przyjemny czas i sesja zdjęciowa.


Sierpień

Zobaczenie wielkiego parku i przy okazji mogłam być na pokazie samochodów Porsche, ciekawe doświadczenie, pierwszy raz mogłam fotografować auta. Park okazał się większy niż myślałam, także nie udało mi się zobaczyć go całego, a w środku tego parku znajdowało się mini zoo ze zwierzętami.


Wrzesień

Pierwszy raz wybrałam się do Zoo w Edynburgu i byłam nieco zaskoczona jak wygląda w innym kraju, bardziej były te małe zwierzątka niż większe jak żyrafa. Ale było fajnie.


Październik

Wypad w góry, w miejsce, gdzie jeszcze nigdy nie byłam, tylko raz przejeżdżałam przez tą
miejscowość, miałam nadzieję, że będzie śnieg, ale niestety nie było.
W październiku zrobiliśmy sobie wypad babski do kina ma Bridget Jones Baby i usmiałyśmy się do łez, później kawa w Starbucks i nocny powrót do domu.


Listopad

Wyjazd do Paryża, urodzinowy prezent od samej siebie i weekend we Francji. Oczekiwałam zupełnie czegoś innego szczególnie zawiodłam się wieżą Eiffla, która jest bardziej fotogeniczna niż wygląda na żywo, ale na szczęście Luvr i klimatyczna księgarnia William Sheakspeare&Company totalnie mnie zauroczyła.


 Grudzień

Miesiąc mistrzostwo, najlepszy na zakończenie całego 2016 roku. Miesiąc w którym cały czas unosiłam się wysoko i nadal latam. Miesiąc w którym poznałam Jego i doznałam innego wymiaru szczęścia, radości, gdzie z tego wszystkiego nie mogłam jeść (i dalej nie mogę) i spać. Miesiąc w którym każdego dnia mam uśmiech na twarzy ( nawet pisząc tego posta), gdzie chciało mi się wstawać i każdego dnia budziłam się z super życiową energią. Miesiąc, gdzie myślałam, że zdechnę z tęsknoty jak byłam z przyjaciółmi w górach. Jednym słowem odlot i czad.




Klara

czwartek, 29 grudnia 2016

Życie może być fantastyczne.Czasem trzeba w nie włożyć trochę wysiłku i pracy,ale warto to zrobić.

Beata Pawlikowska

I rok 2016 dobiega końca, trochę nie wyrabiam się czasowo z ogarnianiem bloga, dzisiaj powinien się pojawić jak co roku, post, który podsumuje mój dotychczasowy rok, miesiąc po miesiącu, pełen zdjęć i krótkich opisów. Ten post się na pewno pojawi, postaram się, żeby najpóźniej 31 grudnia był na moim blogu, lubię kończyć i zaczynać coś nowego. I właśnie taka będzie rola, tego postu który za kilka się pojawi.

A dzisiaj przedstawiam Wam pizzę, którą zrobiliśmy z Sebkiem ze środy na czwartek. Ten tydzień jest bardzo zaskakujący i najlepsze jeszcze przed nami, bo od Sylwestra do 2 stycznia będziemy w górach ze znajomymi, także pożegnanie i rozpoczęcie nowego roku będzie samą przyjmością. 
Nie przedłużając, zaczynajmy :

 
Ciasto do pizzy (na podwójną porcję)
  • 500 g mąki pszennej
  • 14 g drożdży instant
  • 300 ml gorącej wody
  • cztery łyżki oliwy z oliwek
  • sól do smaku
Korzytaliśmy z tej strony klik 

Sos (podwójna porcja)
  • słoiczek koncentratu pomidorowego (polecamy Pudliszki jest najlepszy)
  •  4 ząbki czosnku
  •  pół łyżeczki cukru
  •  pół łyżeczki soli
  • oregano
  • bazylia
  • przyprawa do pizzy
  • czosnek wloski  
 Po więcej informacji klik

Dodatki :
  • pokrojona w kostki papryka
  • pokrojony ogórek konserwowy w plasterki
  • pokrojone pomidory
  • salami
  • szynka
  • ser żółty 
  • kukurydza
I wyszły z tej porcji dwie pizze :)




Klara

niedziela, 25 grudnia 2016

Praw­dzi­wa miłość nie wyczer­pu­je się nig­dy. Im więcej da­jesz, tym więcej ci jej zostaje.

Antoine de Saint-Exupéry

Grudzień to zdecydowanie najlepszy miesiąc z 2016 roku, nawet nigdy bym nie przypuszczała, że w tym miesiącu a dokładniej w 17 dniach tyle dobrego może się zdarzyć, nadal czasami nie mogę w to uwierzyć, że to nie jest ani film ani najlepsza książka, tylko rzeczywistość. Nigdy nawet nie marzyłam  tym, że w tak krótkim czasie poznam niesamowitego człowieka, nie będę mogła z tego wszystkiego spać i jeść. Moje życie zmieni się diametralnie i będę codziennie budzić się z uśmiechem od ucha do ucha, będę każdego dnia latać, szczególnie po spotkaniu z Nim, będę tęsknić, wyczekiwać na wiadomość, a potem cieszyć się z wszystkiego. Czasami ba często brakuje słów, by powiedzieć jak naprawdę się czuje, jaka jestem szczęśliwa i w ogóle. Uwielbiam te wszystkie niespodzianki, zaskoczenia to jest po prostu magiczne. Nigdy nie pomyślałam, że miłość może być taka cudowna i romantyczna. I najpiekniejsze jest to, że jeszcze tyle cudownego przed nami, tyle godzin, dni , miesięcy i lat.

Fajnie, że możemy mieć nasze wspólne miejsca, do których możemy wracać i cieszyć się tą radością, spacerować i wypoczywać. I dzisiaj będzie wodospad, miejsce które zrobiło na nas ogromne wrażenie :) Znacie to miejsce na pewno, nie raz wstawiałam zdjęcia, ale teraz to miejsce stało się jeszcze bardziej magiczne dla mnie niż kiedykolwiek bylo.

Zdjęcia wodospadu (z wiosny )




To niesamowite uczucie, jak wchodzę do pokoju, a pachnie wiosną.
 tyle niespodzianek <3
 pierwsze wspólne zdjęcie z Sebastianem <3

I to jest właśnie szczęście, dokładnie tak się czuje <3

Klara

czwartek, 22 grudnia 2016

Naucz się czegoś nowego, spróbuj czegoś nowego. Udowodnij sobie, że możesz wszystko.

Brian Tracy

Nie ogarniam nic, kompletnie nic. Porządki świąteczne, powinny być już dawno skończone, ale doba jest za krótka, a czas przelatuje przez palce. Ale nic, w tym roku świątecznej atmosfery jakoś na razie nie ma, pewnie dlatego, że dzieje się tak dużo w moim życiu. Może poczuje ją dopiero w sobotę, jak rodzinka się do mnie zjedzie, a potem w niedziele przyjadą znajomi z maluszkami, więc będę miała kim się zajmować i z kim się bawić, nie mogę się doczekać.

Dalsza część gór, zabawnie było słyszeć rozmowy 5 letniego Jasia i 4 letniego Adasia, dzieci są takie bezpośrednie, naturalne i nie przejmują się niczym i to jest piękne, czasami albo i nawet ja też potrafię się tak zachowywać, chociaż powinnam dorosnąć, jakoś nie śpieszno mi do tego. Szkoda, że nie spisałam wszystkich tekstów, którymi chłopaki rzucali , ale dwie mam które sobie zapisałam mogę się z Wami tu podzielić. 

Pierwsza sytuacja, idziemy w góry i leżą bobki owcy, a Jasio z uśmiechem na twarzy "-owce robią kupę dla ozdoby" i przy każdej stawał i się jej przyglądał z podziwem ;)

Druga sytuacja, siedzę z Adasiem na parapecie (mieliśmy taki duuży i szeroki z widokiem na gory ) i oglądamy zdjęcia w magazynie i są tak rowerzyści, ktorzy zjeżdzają z góry, a Adaś patrzy z przejęciem i mówi "Oni zjeżdżają z góry, to bardzo niebezpieczne, ale oni wiedzą co robią" . I jak tu nie zostać przedszkolanką :)

I ostatnia sytuacja, ale to już słowa mojego kolegii Jurka "Wiesz, co mi się w Tobie podoba.., że jak wstajesz to nie strzelają Ci kolana" haah normalnie padłam jak to usłyszałam. 

Nasze góry skończyliśmy ogniskiem, to było niesamowite mieć ognisko w grudniu, leżeć na kocu i patrzeć na gwiazdy albo siedzieć i trzymać na kolanach Adasia, który sam przyszedł, to takie słodkie i urocze, że chcę do mnie na ręce albo daje mi swoją rękę, żebym mogła go trzymać i prowadzić.









Klara

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Ze szczęściem cza­sami by­wa tak jak z oku­lara­mi, szu­ka się ich, a one siedzą na nosie.

Phil Bosmans

W grudniu dzieją się u mnie magiczne rzeczy, nowa znajomość,wycieczki ,ognisko i weekend w górach, a potem spontaniczne nocowanie u Natki i bezpośrednio rano do collegu z wielkim plecakiem napakowanym rzeczami które miałam w górach. 
Nie mogę niczego ogarnąć, dzień za dniem mija w ekspresowym tempie, zawsze jest czekanie na inny, żeby się spotkać i zobaczyć na żywo, jest cudownie i oby zostało tak na zawsze. Sylwester też zapowiada się najbardziej niepowtarzalny z moich wszystkim "zwykłych dni" . Chyba zaczynam żyć :)

Wiecie, że uwielbiam fotografować, odpoczywać  i relaksować się w górach. Mają niesamowity klimat, nie zależnie od pogody. Zawsze czuje się tam rewelacyjnie, im wyżej wchodzę tym bardziej mi się podoba. I niesamowite jest obserwować jak zmieniają się widoki, odległości i człowiek jest bliżej chmur. I czasami nawet jeśli jest się w tym samym miejscu drugi raz zawsze można dostrzec coś innego, ujrzeć świat z innej perspektywy :)

18 grudzień, szukaliśmy śniegu w górach ale było zbyt ciepło, żeby nawet choć troszkę leżało






c.d.n

Klara

piątek, 16 grudnia 2016

Naj­piękniej­szych chwil w życiu nie zap­la­nujesz. One przyjdą same. 

Phil Bosmans

Tyle się dzieje, że nie wiem od czego zacząć. Wszystko tak cudownie się układa, nawet deszcz nie jest straszny, choć jesteś cała pomoczona albo ochlapana, buty w błocie, ale ten san błogiego szczęścia, radości, latania, jest mega. Wszystko idzie we właściwym kierunku, problemy nie mają znaczenia, rozkminy życiowe nie przychodzą i nawet poprawka śmieszy.

Nie ma to jak wejść na egzamin z myślą, że się go od razu zda, że to tylko formalność i minie jak szybko się zaczął. Bez żadnego stresu, bez nawet minimalnego zwątpienia. I bach. Na wynikach podchodzi nauczyciel z obojętną miną i zaczyna "to nie jest Twoja wina, ani moja, ale.." no właśnie, musi być jakieś ale . Okazało się, że zdobylam 12/13 punktów, więc teoretycznie powinnam zdać, niestety nie trafiłam jednego kluczoweo pytania, od ktorego zależało czy sie zdało czy nie i miałam to źle, to się nazywa szczęście inaczej :)
Na domiar złego, żeby było zabawnie, nasz "złoty róg" czyli 2 Hiszpanów i koleżanka Polka też oblali , bo spisywali ode mnie odpowiedzi, więc jak tylko zobaczyli, że Paul mi mówi to już wiedzieli, że ich też będzie dotyczyć. Moją pierwszą reakcją był śmiech, centralnie musiałam zakrywać buzie, żeby nie wybuchnąć. Tym sposobem, mamy ciekawe wspomnienie "naszej mądrości" i już sporo anegdot o tym powstało, więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i mimo tego, że w poniedziałek byłby mój ostatni dzień w collegu, pojadę jeszcze we wtorek :)

Ale bym pojechała nad wodę... (zdjęcia z czerwca tego roku)






Klara

wtorek, 13 grudnia 2016

Czasami jedyną odpowiedzią jest uśmiech.

(autor cytatu: pannamonfort)


Jak to jest, ze ledwo znasz osobę , a już tęsknisz ? Albo widzisz ja po raz pierwszy, a chcesz przytulić albo chociaż dotknąć. Czekasz, albo bardziej nie możesz się doczekać jak napisze nawet mała wiadomość , która przerodzi się w coś większego. Przed nią potrafisz się otworzyć i być sobą, bez żadnych blokad, uprzedzeń , po prostu rozmawiasz, śmiejesz się tak jakbyś znała tę osobę bardzo długi czas tzw. wieki. Przeżyłam takie coś pierwszy raz i dalej nie mogę uwierzyć, ze to dzieje się naprawdę. I to jeszcze pod koniec 2016 roku, nie wiedziałam, ze coś jeszcze tak bardzo mnie zaskoczy , nawet bym nie przypuszczała :)

Wszystko dzieje się tak szybko, że czasami sie zastanawiam czy to nie sen, czy to na pewno rzeczywistość.., jutro jadę nad wodospady, także spodziewajcie się niebawem zdjęć :)


 A tymczasem zostawiam Was z niedzielną wycieczkę, gdzie zrobiłam tylko 4 zdjęcia i jeden krótki filmik, chyba pierwszy raz w życiu tak mało, aż sama się sobie dziwie. Miejsce było naprawdę ładne i ciekawe, ale byłam tak pochłonięta oglądaniem, rozmową, że nie myślałam o robieniu zdjęć.






Klara

czwartek, 8 grudnia 2016

Pies jest jedyną istotą na świecie , która bardziej kocha Ciebie niż samego siebie.

J. Billings


Cześć. Mam na imię Oro, pewnie chcecie wiedzieć co to znaczy. To oznacza złoto w języku hiszpańskim. Dlatego, że w nocy w świetle właśnie mam taki kolor. Urodziłem się w Walii, ale aktualnie mieszkam w Szkocji. Jestem jeszcze szczeniakiem cocker spaniel, mam zaledwie 10 tygodni. Mam dużo energii i pomysłów, ostatnio nawet przegryzłem kabel od choinki, ale na szczęście nie był podłączony więc nie miałem skutków ubocznych. Lubię gryźć sznurówki jak i gumowe klapki na basen, pomimo tego, że mam dużo zabawek, te rzeczy wydają mi się bardziej interesujące. Lubię spać jak ktoś jest w pokoju, czuje się wtedy bezpieczniej. Latam za piłką jak szalony i lubię jak się ze mną bawią. Przerażają mnie jeszcze większe psy ode mnie, więc jak idę na smyczy, to chowam się między nogami albo chce iść na ręce. Nie szczekam ani nie chrapie, jestem bardzo cichutkim pieskiem.






Klara