piątek, 26 listopada 2021

Szczęściarzem jest ten, kto ma zawsze dokąd wracać.

 Krystyna Mirek


Nie moge uwierzyć, że zaraz powiatamy grudzień i spędzimy pierwsze święta we trójkę. Gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że za rok w tym czasie moje życie odwróci się o 180 to pewnie bym go wyśmiała. Nigdy nie spodziewałabym się, że tak szybko pokocham drugą osobę i bardzo szybko pozbieram się po rozstaniu i 3 letnim małżeństwie. Fakt czasami tęskniłam za Garfieldem, szczególnie w pierwszych miesiącach po wyprowadzce, ale niestety nie można mieć wszystkiego. Jestem szczęśliwa, że znajduje sie w tym miejscu co się znajduje, jestem w zdrowym związku i budujemy każdego dnia swoje własne szczęście oraz z każdym dniem uczymy się jak być najlepszymi rodzicami dla naszego maluszka. Nigdy bym się nie spodziewała, że otrzymam takie wsparcie od mężczyzny i choć z Mariuszem nie znamy się jeszcze pełnego roku to mam wrażenie, że znam go lepiej niż kogos z kim byłam 4 razy dłużej. Połączyły nas te same doświadczenia, bo zostalismy zdradzeni przez bliskie nam osoby i myślę, że to sprawiło, że tak dobrze się dogadujemy, od samego początku jesteśmy bardzo otwarci i szczerzy.

Cieszę się,że pomimo tego,że mam w domu noworodka mam czas na swoje przyjemności, rozwijanie pasji oraz czytanie książek. Jestem bardzo wdzięczna za to, że mamy taką dobrze rozwiniętą technologie i że jak karmie małego piersią to mogę jednocześnie czytac książki, a bardziej ebooki w aplikacji Empik Go w telefonie. Normalnie pewnie czytałabym na kindle, ale niestety mojej wersji kindle Empik jeszcze nie wspiera, więc albo za jakiś czas znów wróce do legimi, albo zainwestuje w pocketbook.

I przyszły do nas ogromne wichury, kosze na śmieci wręcz lataja, moj ogrodowy fotel jajko wręcz przewróciło (dobrze, że jest wciąż na naszym podworku) bo w tamtym roku w Szkocji to normalnie trampoliny latały i nie raz się zdazylo, że kogoś trampolina znalazła się na drugim końcu ulicy. Więc trzeba przetrwac ten czas i trochę skrócić nasze codzienne spacerki, bo wiadomo nie chce żeby Maciuś się przeziębił ale też nie chce zamykać się w domu wiec znajduje inne rozwiązanie i żeby bardziej chronić go przed wiatrem to zakładam folie przeciwdeszzczową, ktora ładnie zatrzymuje wiatr.

A w weekend będziemy ubierać choinkę. Uwierzycie, że w Szkocji niektórzy w połowie pażdziernika już mieli ubrane. Dla mnie to zdecydowanie za wcześnie, ale odkad przeprowadziłam się do Szkocji to lubie mieć ubrana choinkę dłuzej niz w Polsce więc albo na pocżatku grudnia ubieram albo pod koniec listopada. 

Niestety straciliśmy dwie rybki, bo niebieska zrobiła się agresywna i pogryzla różową, a zielonej coś stało się z oczkiem więc strasznie uderzała w ściane i bardzo się meczyła, więc na dzień dzisiejszy mamy 5 rybek i pana krewetke, plus 5 czyszczących ślimaków. 

A dziś zapraszam Was na jesienny ocean jak i najnowszy vlog :)







Klara

czwartek, 18 listopada 2021

Kto raz się nauczy, jak szukać powodów do radości, potem widzi je wszędzie.

Krystyna Mirek


Dziękuję za wszystkie komentarze i gratulacje pod poprzednim postem :) 
Czas niesamowicie szybko leci, teraz rozumiem jak ludzie mówili,że najbardziej widać upływający czas jak ma się dzieci. Uwierzycie,ze Macius ma już 3 tyg, bo ja nie wiem kiedy to zleciało. Planowo Macius powinien urodzić się 16 listopada czyli 2 dni temu. A tu nas zaskoczył i pojawił się pod koniec października.

Pierwsze dwa tygodnie byly dla nas trudne. Choć wyszłam ze szpitala 13h po porodzie to 3 dni później musieliśmy tam wrócić bo okazało się, że Macius ma zaawansowana żółtaczkę i jeszcze trochę, a wskaźnik przekroczyłby skalę i maluszek musiałby mieć transfuzje krwi. Nasz synek musiał być naświetlany 4 lampami i to było dla nas bardzo trudne bo mogliśmy na niego tylko patrzeć, nie mogliśmy go przytulić ani nawet dotknąć. Dopiero nad ranem jak jego stan się ustabilizował to pozwolili mi go nakarmić(karmie piersią) i praktycznie tylko co parę godzin mogłam wziąć go na ręce na czas karmienia. Po 4 dniach wypuścili nas do domu i już się cieszyliśmy bo wszyscy mogliśmy być razem, ale niestety następnego dnia była u nas połozna i zrobiła małemu badania, a po południu dostałam telefon że niestety znów poziom bilirubiny wzrósł i musimy wrócić do szpitala, tym razem dostaliśmy pokój rodzinny wiec było znacznie ławiej bo mój chłopak mógłbyc z nami cały czas, a nie tylko przychodzić w dzien. 
Potem po 3 dniach nas wypuścili i jesteśmy w domku tyle że co kilka dni albo my musimy jechac na badanie krwi albo połozna przyjeżdża do nas do domu bo mały cały czas musi być monitorowany czy żółtaczka znów drastycznie nie wzrasta. Pod koniec października Macius miał robione genetyczne badanie krwi, ale niestety na wyniki czeka się tygodniami więc mam nadzieję, że może pod koniec listopada bądź początek grudnia będzie coś wiadomo. Narazie żyjemy w stresie choć mimo tego, że lekarze mówią że najgorsze już za nami bo mały przekroczył już 10 dni to jednak wciąż nie wiadomo kiedy czegoś się dowiemy. Narazie wykluczyli niezgodność krwi oraz problemy z czerwonymi krwinkami. Więc pozostaje nam czekać. W między czasie cieszymy się, że mały ma apetyt i ładnie przybiera na wadze. 

Pogoda u nas jesienna, ale nie odstrasza mnie to i nawet jak jest deszcz to wychodzimy z Maciusiem na spacerki do pobliskiego parku na minimum pół godzinki. Na szczęście gondole można przykryć przeciwdeszczowym nakryciem więc deszcz nam nie straszny. Jak to zawsze mówili u mnie w przedszkolu 'nie ma złej pogody, jest tylko zły ubior' więc ja też trzymam się tej zasady, a przy okazji będąc w parku łapę pokemony (tak, nadal uwielbiam ta gierkę). 

Powoli odnajduje się w nowej rzeczywistości i wracam na blogowe tory jak i mam nadzieję, że niebawem uda mi się wrócić do vlogowania na yt bo tęskni mi się za nagrywaniem filmików. 
A tymczasem zapraszam Was na jesienne zdjęcia, zaległy filmik jeszcze w dwupaku i mała zapowiedź naszego akwarium (na pewno nagram filmik i wtedy dokładniej pokaże Wam co się w nim znajduje w następnym poście). 









Klara