wtorek, 28 sierpnia 2018

Szczęście trzeba pielęgnować. Jak piękny kwiat, który dostajesz w prezencie. Jest zachwycający dopóty, dopóki o niego dbasz.

Natalia Sońska

Weekend był piękny jak i zarazem niezbyt fajny, ale nie chce się wgłębiać w narzekania, znów do tego wracać, nie potrzebnie rozpamiętywać, bo nie warto. Czasu się nie cofnie, a emocje nie potrzebnie znów zaczną płatać figle. Więc lepiej skupiać się na pozytywach i lepiej być szcześliwym niż wiecznie niezadowolonym.

W sobotę byliśmy na pokazie balonów, perwszy raz widziałam je na żywo, nawet nie spodziewałam się, że są takie ogromne. Niesamowite, a jeszcze lepsze uczucie jest pewnie unosić się w takim balonie, bardzo chciałabym i jak tylko znajdę ciekawą ofertę lotu balonem to chętnie z niej skorzystam,chyba musze zacząć spisywać swoje marzenia,po pierwsze żeby o nich nie zapomnieć, a po drugie będzie można wymyśleć ich kroki realizacji. Bo przecież marzenia same się nie spełniają, trzeba działać i je realizować, no chyba, że ktoś je dla nas spełni bo tak też bywa :)

W niedziele byliśmy na lodowisku, pierwszy raz razem z mężem i na pewno nie ostatni. Ja jeździłam z jakieś 7 lat temu, a Sebek pierwszy raz założył łyżwy i zaliczył 3 upadki na szczęście niebolesne, ja jeździłam zdecydowanie ostrożniej (nie sądziłam, że zaapomniałam jak się jeździ, więc pierwsze kilka okrążęń, a może nawet kilkanaście jeździłam koło barierki, ale potem się odważyłam i śmigałam (może nie tak dobrze jak na rolkach ale myślę, że załapałam ). Nawet kilka metrów udało nam się przejechać trzymając za rękę, jest sukces, nie dużo bo Sebek zaczął tracić równowagę więc szybko mnie puścił, żeby nie było wywrotki razem. Ale zabawa była.

W poniedziałek miałam super niespodziankę, poszłam do collegu na 9 myśląc, że to mój pierwszy dzień (bynajmiej na planie ttak pisało, ale nie dostalam żadnego emaila od collegu ani listu) i tak czekamy we 3 (z mojej byłej klasy z dziewczynami które też przeszły na wyższy poziom) i też były w tym pomieszczeniu osoby z innych kla, kilka minut po 9 przychodzą wykładowcy i mówią, że nasza klasa zaczyna w środę. Moja radość była ogromna, niesamowicie wygrać dwa dni dodatkowych wakacji, Pierwsze co poszłam na małe zakupy, a potem wróciłam do domku i na maxa wykorzystałam ten gratisowy dzień, zrobiłam ćwiczenia rociągające do szpagatu, hula hoop, posprzątałam łazienkę i kuchnię, upiekłam brownie fasolowe ze świeżymi brzoskwiniami, upiekłam chleb, zrobiłam sobie maseczkę, poczytałam książkę i pouczyłam się hiszpanskiego. 

Obiecane zdjęcia balonowe, nie wiem kiedy będzie druga część, bo wielkimi krokami zbliża się koniec sierpnia, więc na pewno pojawi się podsumowanie miesiąca pierwsze, a potem postaram się wrócić do balonów :) 

Pogodę mieliśmy idealną na oglądanie balonów.







Klara

środa, 22 sierpnia 2018

Życie jest piękniejsze, gdy nada mu się kolorów.

Agata Przybyłek

Jeszcze 5 dni laby i powrót do rzeczywistości czyli godzenia dwóch prac z collegem i praktykami w przedszkolu, nie powiem, obawiam się powrotu, jak to będzie, kolejnej organizacji mojego czasu i życia. Z jednej strony się cieszę, bo lubię wyzwania, ale z drugiej boję się, że z jakiegoś hobby będę musiała zrezygnować na jakiś czas a tego bym nie chciała. 
Bardzo wciągnęłam się w Hiszpański, piękny język, cudownie jest poznawać słowa, zwroty i uczyć się kolejnego języku, aktualnie korzystam z aplikacji memrise, która sprawdza się idealnie, planuje sobie też wypisać zdania, które kiedyś mi się przydadzą (np. jak będę w Hiszpanii w restauracji albo po prostu, żeby zameldować się w hotelu) do zeszytu, więc będę mogła do niego sięgnąć w każdej chwili i nie będę musiała szukać w aplikacji jeśli czegoś będę potrzebować.

Co do szpagatu, to idzie mi bardzo dobrze, juz potrafię położyć dwie wyprostowane nogi na podłodze, jeszcze tylko usiąść i szpagat zrobiony :) I myślę, że to już niebawem, aż nie mogę się doczekać, ale nie chce robić nic na siłę bo wolę porządnie się rozciągnąć ćwiczeniami niż usiąść i złapać jakąś kontuzję albo coś poważniejszego. Ale jestem pewna, że najpóźniej w połowie września mój cel zostanie zrealizowany i moje marzenie się spełni :)

Pogoda w Szkocji zrobiła sie jesienna, deszcze przyszły na Wyspy, ale wiadomo lato nie będzie trwac wiecznie, tym bardziej, że w tym roku lato było mistrzowskie i dni deszczowych prawie w ogóle nie było do tego stopnia, że w niektórych parkach trawa zmieniła kolor z zielonego na żółty taka była susza.

Film 'Christopher Robin ' (polska wersja bodajże Krzysiu, gdzie jesteś?) to piekna ekranizacja, ale zdecydowanie bardziej dla dorosłych niż dla dzieci, bo są realne postacie oprócz Kubusia Puchatka i jego przyjaciół, poza za tym fabuła też jest dosyć poważna i bardzo wzruszająca (nawet Sebuś kilka razy uronił łezki) i bardzo nam się podobał ten film, piekny.

Zapowiadają się super weekendy przed nami, bo w tą sobotę jedziemy na pokaz dużych balonów powietrznych (oby tylko nie padało, bo niestety wtedy odwołają to wydarzenie) ,a za dwa tygodnie wybieramy się na Air Show bo w tym roku zrobili we wrześniu i prawidłowo, bo dwie imprezy nie nakładają się na siebie więc możemy zobaczyć i balony jak i również samoloty.

A takie ciekawe ławki spotkałam blisko plaży w Aberdeen.






Klara

czwartek, 16 sierpnia 2018

Ale prawda jest taka, że każdy związek jest podróżą, a podróż bez ryzyka nie istnieje.

Richard Paul Evans

Nie mogę uwierzyć, że już więcej niż połowa sierpnia i ponad połowa tygodnia. Mam wrażenie, że im bliżej końca wakacji tym czas szybciej leci i mniej go ogarniam. Mam wrażenie, że ledwo się obudzę a jest 12 (choć wstaje codziennie o 6, bo wstaje z Sebkiem) więc mimo wczesnej godziny i tak nie mogę zatrzymać czasu. Z jednej strony bardzo się cieszę na powrót do collegu (wiadomo wakacje nie mogą trwać wiecznie), ale z drugiej strony nie pogardziłabym dodatkowym wolnym. 27 sierpnia zbliża się wielkimi krokami i nic nie mogę z tym zrobić, po za tym, że wykorzystam wolny czas dobrze.

Wczoraj widziałam się z moją przyjaciółką, z którą może i nie rozmawiamy codziennie, tylko kilka razy w miesiącu to i tak jak się spotkamy to tematy nam się nie kończą, ale czas. Często ciężko nam coś wymyślić, bo jak ona jest w pracy to ja mam wolne, a jak ja jestem to Ania nie pracuje, więc niestety się mijamy. Ale w tym tygodniu z racji tego, że Ania złamała palca u stopy i ma wolne 2 tygodnie to jedziemy razem do Ikei w sobotę (jak to powiedziała 'wy z Sebkiem możecie sobie chodzić normalnie, ja pokuśtykam między półkami). I takim sposobem w jednym tygodniu zobaczymy się dwa razy. Na szczęście Ania może chodzić z zabandażowanym palcem w klapkach, ale na pewno ją bolało jak uderzyła się o stół. Meble są niebezpieczne, moja mama kiedyś zahaczyła o róg łóżka i tym sposobem pierwszy raz w życiu w wieku 42 lat złamała sobie małego palca u stopy.

W sobotę z Sebkiem wybieramy się pierwszy raz do kina razem, bo jakos nie bylo okazji ani repertuaru ciekawego żeby na coś iść , a teraz niedawno wyszla wersja kinowa Kubusia Puchatka, a dokładniej historia Krzysia więc zaproponowałam mężowi, że możemy na co iść, nie przypuszczałam, że od razu się zgodzi, a tu niespodzianka i takim sposobem idziemy :)

I dalszy ciąg Aberdeen. Tym razem trochę zieleni :)






 Klara

wtorek, 7 sierpnia 2018

W życiu nie chodzi o to, żeby przeżyć burzę, ale o to, by tańczyć w deszczu.

Richard Paul Evans

I piękny weekend w Aberdeen dobiegł końca. Może nie był on idealny, wszystko nie poszło tak jak sobie zaplanowałam, nie udało się odwiedzić wszystkich miejsc ani skorzystać z wszystkich atrakcji w parku rozrywki/wesołym miesteczku, ale i tak było wspaniale. Pomimo, że byliśmy tam z mężem na weekend, udało mi się zrobić sporo zdjęć, więc przez następnych pare postów będę Was nimi męczyć. 

Pierwsze nasze wrażenie Aberdeen 'ojej, ale tu czysto i spokojne' pomimo tego, że był weekend było bardzo mało ludzi, nawet w sobotę udało nam się dostać stolik we włoskiej restauracji bez rezerwacji (ale tą historię opisze innym razem, bo post byłby zdecydowanie za długi).

Aberdeen to nadmorskie miasteczko położone na północy Szkocji, żeby tam się dostać jechaliśmy koło 3 h autem, a dokładniej 2:40 w jedną stronę, nie jest daleko, ale też nie jest bardzo blisko. Warto było tam pojechać, bo miejsce jest niesamowite. Udało nam się zobaczyć 5 delfinów, ale niesety były zbyt daleko, żeby zrobić im zdjęcie, jeden nawet wyskoczył (coś niesamowitego), zawsze moim marzeniem było zobaczyć delfiny na żywo w ich naturalnym środowisku, bo przeżycie jest zupełnie niż w dolfinarium jak w Hiszpanii w tamtym roku widziałam. 

Piękne skały, złocisty piasek, przejrzysta woda, było pięknie. Mogłabym spokojnie rozbić namiot w takim miejscu, ale niestety nie mozna zostawiac auta na całą noc na parkingu więc pomysł odpadł, ale na szczęście można sobie to wyobrazić i może plan kiedys się zrealizuje, ale w dozwolonym miejscu. Te kamyki skradły moje serce, chętnie bym je przygarnęła najlepiej wszystkie, bo idealnie wyglądają :)




 

Klara

środa, 1 sierpnia 2018

Nie potykają się tylko Ci, którzy nie chodzą.

Richard Paul Evans

I  witam wszystkich w sierpniu, niesamowite jak ten czas szybko leci. Za 26 dni wracam do collegu, a pamiętam jak dziś dopiero zaczynałam wakacje. Ale nic, nie ma co narzekać, taka jest kolej rzeczy. Jedno się kończy, żeby drugie mogło się zacząć. Konicznie muszę wrócić do robienia podsumowań miesięcznych albo chociaż dwu miesięcznych na blogu, brakuje mi tego i na prawdę miło wrócić do tego, co było i przypomnieć sobie co się działo. Tym nardziej, że sierpień planuje wykorzystać na maxa, bo pomimo dwóch pracy mam sporo wolnego czasu, a później jak pójdę do collegu, to niestety nie będę mogła pozwolić sobie czasowo na 5-6 treningów tygodniowo. Więc sierpień będzie aktywnym miesiącem i na pewno zaczytanym. Planuje przeczytać conajmiej 15 książek (10 z nich to Saga o Fjällbace Camilla Läckberg ) Czy się uda, zobaczymy :)

Tydzień temu w sobotę miałam nieprzyjemną przygodę.
Wyobraźcie sobie, że leżę sobie na balkonie, klimat sobie zrobiłam, światełka zapaliłam, kocyk wzięłam jakby mi było chłodno i oczywiście czytam książkę (było po 23 więc całkiem ciemno) no i relaksuje się, na górze słyszałam krzyki sąsiadów, ale nie przejmuje się i czytam dalej, a tu widzę zwisajaca nogę z balkonu na górze i szok (Sebek śpi w sypialni w drugim pokoju i nie wiem co robić) szybko wzięłam ksiazke i telefon nie pamiętalam że koc też złapałam i szybko wybieglam z balkonu zamknęłam szybko i jak sparaliżowana stałam i patrzyłam jednocześnie wołając Sebka, za chwilę przyleciał biedny nie wiedział o co chodzi i mu pokazuje że ten gostek schodził z balkonu z drugiego piętra przez nasz, byłam tak rozstrzesiona, że normalnie się rozplakalam i przez prawie 20 min Sebek nie mógł mnie uspokoić bo się cała trzeslam, dobrze że mnie przytulił bo tak to nie wiem kiedy bym się ogarnęła, straszne przeżycie. Aż strach pomyśleć co by było jakbym czytała jakiś thriller, chyba bym padła na zawał. No bo kto normalny schodzi z drugiego piętra po balkonach ? Okay, myśle, że w dzień to by mnie jakoś to specjalnie nie ujęło, ale w nocy naprawdę się przestraszyłam. Później jak się zastanawiałam nad tą sytuacją, to przychodziły mi do głowy rózne scenariusze np. a co by było jakbym miała włączony ruch obronny i po prostu bym go kopnęła albo zrzuciła z balkonu, mógłby mieć nogi połamane albo jakiś większy uraz, moja koleżanka ma taki ruch obronny, że jak ktoś ją zachodzi z tyłu nawet dla zabawy (buch) to ona od razu z pięścią w twarz, jej kolega kiedyś przez przypadek tak oberwał.


Uwielbiam patrzeć jak się przejaśnia i udało mi się zrobić właśnie małą relację takiego widoku. Zdjęcie robione z tego samego miejsca, tylko w różnych godzinach. Ja zdecydowanie jestem fanką trzeciego widoku, gdzie widać góry i od razu świat lepiej wygląda, mam wrażenie, że tak radośniej. Bo pierwsze zdjęcie jest dosyć mroczne i smutne.







Klara