Richard Paul Evans
Tydzień temu w sobotę miałam nieprzyjemną przygodę.
Wyobraźcie sobie, że leżę sobie na balkonie, klimat sobie zrobiłam, światełka zapaliłam, kocyk wzięłam jakby mi było chłodno i oczywiście czytam książkę (było po 23 więc całkiem ciemno) no i relaksuje się, na górze słyszałam krzyki sąsiadów, ale nie przejmuje się i czytam dalej, a tu widzę zwisajaca nogę z balkonu na górze i szok (Sebek śpi w sypialni w drugim pokoju i nie wiem co robić) szybko wzięłam ksiazke i telefon nie pamiętalam że koc też złapałam i szybko wybieglam z balkonu zamknęłam szybko i jak sparaliżowana stałam i patrzyłam jednocześnie wołając Sebka, za chwilę przyleciał biedny nie wiedział o co chodzi i mu pokazuje że ten gostek schodził z balkonu z drugiego piętra przez nasz, byłam tak rozstrzesiona, że normalnie się rozplakalam i przez prawie 20 min Sebek nie mógł mnie uspokoić bo się cała trzeslam, dobrze że mnie przytulił bo tak to nie wiem kiedy bym się ogarnęła, straszne przeżycie. Aż strach pomyśleć co by było jakbym czytała jakiś thriller, chyba bym padła na zawał. No bo kto normalny schodzi z drugiego piętra po balkonach ? Okay, myśle, że w dzień to by mnie jakoś to specjalnie nie ujęło, ale w nocy naprawdę się przestraszyłam. Później jak się zastanawiałam nad tą sytuacją, to przychodziły mi do głowy rózne scenariusze np. a co by było jakbym miała włączony ruch obronny i po prostu bym go kopnęła albo zrzuciła z balkonu, mógłby mieć nogi połamane albo jakiś większy uraz, moja koleżanka ma taki ruch obronny, że jak ktoś ją zachodzi z tyłu nawet dla zabawy (buch) to ona od razu z pięścią w twarz, jej kolega kiedyś przez przypadek tak oberwał.
Uwielbiam patrzeć jak się przejaśnia i udało mi się zrobić właśnie małą relację takiego widoku. Zdjęcie robione z tego samego miejsca, tylko w różnych godzinach. Ja zdecydowanie jestem fanką trzeciego widoku, gdzie widać góry i od razu świat lepiej wygląda, mam wrażenie, że tak radośniej. Bo pierwsze zdjęcie jest dosyć mroczne i smutne.
Klara
O ja... Ale historia... Dobrze, że my mamy balkon osiatkowany porządnie :P
OdpowiedzUsuńPiękne widoki, ja liczę, że sierpień będzie produktywny :)
Witaj!
OdpowiedzUsuńWyjaśniłaś sytuację z sąsiadem?
Czytanie po nocy, na balkonie, no no...
Pozdrawiam:)
Najciekawsze jest to, że ten pan nie mieszka na górze, tylko odwiedza od czasu do czasu swoje dziecko, a zawsze jak przychodzi to są u nich awantury. Po tej akcji Sebek do niego się odezwał jak już zeskakiwał z balkonu, to gostek udał, że nic się nie stało i tylko powiedział, żeby nie dzwonić na policje.
UsuńChurros! Też uwielbiam...om jom jom...
OdpowiedzUsuńA ta sytuacja...nie do pozazdroszczenia. Sama nie wiem jakbym się zachowała...
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Sytuacja nie do pozazdroszczenia :( ja na szczęście ma spokojnych i fajnych sąsiadów. Kontakt mały, ale lepiej niech taki zostanie.
OdpowiedzUsuńTeż bym zwiała gdzie pieprz rośnie. To straszne, a jakby ta osoba po prostu spadła na sam dół i był trup. brrrr... lepiej pooglądać zdjęcia budzącego się horyzontu.
OdpowiedzUsuńOj wyobrażam sobie Twoje przerażenie...Dobrze, że wszystko dobrze się zakończyło. Życzę Ci miłego odpoczynku w dalszej części wakacji:) I oby już bez przykrych incydentów.
OdpowiedzUsuńFilmowe zdarzenie, ale mnie nie dziwi, bo u nas zdarzało się, że ginęły rowery trzymane na 3 piętrze na balkonach...także uważaj!
OdpowiedzUsuńI o tym od razu pomyślałam, jak czytałam o panu schodzącym z balkonu. Mogłabym też mieć taki odruch agresji, przecież o tej porze to złodziej jak nic. Zawsze tak się myśli. Ja reaguję zazwyczaj zapobiegawczo, chociaż staram się na spokojnie, bo nie chcę nikogo zabić, jednak jak opanować się w jednej chwili?
OdpowiedzUsuńMnie się wszystkie trzy zdjęcia podobają. To pierwsze przywodzi na myśl jedne z wielu wakacji na Mazurach, kiedy (często gęsto będąc sama), albo czytałam książkę albo jakieś opowiadanie pisałam. Taki pejzaż doskonale mnie nastraja do tworzenia.
O ja Cię, na co dzień raczej ludzie z balkonów nie schodzą, Tez pewnie bym sie nieco wystraszyła- ksiązki które masz w planie przeczytać bardzo polecam - potrafią wciągnać na maksa :-)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam churros, ciekawa jestem jak to smakuje... :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post o koniach. Będzie mi bardzo miło jeśli wpadniesz ♥
Mój blog-KLIK
Pozdrawiam!
Pięknie,kocham churros <3
OdpowiedzUsuńMiał szczęście, że go nie kopnęłaś :D
OdpowiedzUsuńJeju co za zdarzenie . Ja bym chyba padła na zawał . Koniecznie wróć do tych podsumowań. Śliczna z Was para
OdpowiedzUsuńO jeny, dziwna sytuacja z tym gościem zeskakującym z balkonu. Ja to bym chyba na niego nawrzeszczała za straszenie ludzi i naruszanie spokoju :D
OdpowiedzUsuńOj tak, wszystko, co dobre, szybko się kończy. Ja też zamierzam wykorzystać ten miesiąc na maksa! Tobie życzę wielu udanych treningów oraz spełnienia czytelniczego postanowienia! :)
O ja...też bym się przestraszyła. W sumie na balkonie czujemy się zazwyczaj tak pewnie, bezpiecznie...a tu ktoś spacery sobie urządza
OdpowiedzUsuńUwiebiam książki Camilli Lackberg. Czytając je czuję się jak bym tam była. Same opisy miejsc są genialne nie wspominając już o wartkiej akcji i ciekawej fabule.
OdpowiedzUsuńNie czytałam tylko najnowszej, ale muszę to nadrobić :)
Z podsumowaniami to jest tak, że jak regularnie dużo piszesz to warto. U mnie by to nie przeszło, bo mam takie miesiące, że nie dodaję ani jednej notki :( Bo nie mam czasu, bo ciągle coś. Ale podsumowania roku to fajna sprawa i te bardzo lubię robić.
O matko z tym balkonem to trochę creepy sytuacja. I w sumie wtargnął na teren Waszego mieszkania. Miałaś prawo na to nie pozwolić i się bronić, w końcu nie znasz zamiarów osoby wchodzącej na Twoj balkon - a może złodziej? Na Twoim miejscu poszłabym do tych sąsiadów dzień później i ochrzaniła - tak się nie robi...
Próbowałam churrosów w Rzymie - nie podeszły mi, bo za tłuste :D Ale ta czekolada była mega!