czwartek, 27 czerwca 2019

Czas...Dziwny wynalazek. Gdy jesteśmy dziećmi, wydaje nam się, że mamy go tak dużo, a potem nagle zaczyna się kurczyć, znikać, gonić nas.

Agnieszka Krawczyk

Mój drugi tydzień wakacji prawie dobiega końca, na szczęście jeszcze weekend po drodze i w poniedziałek powitam lipiec. Jest cudownie, w wakacje postanowiłam, że najwyższy czas, żeby wyjść z mojej strefy komfortu i zacząć żyć, bo niestety często tak jest, że zamiast coś zrobić ja to odwlekam albo po prostu uciekam i staram sie o tym zapomnieć tym bardziej jeśli chodzi o poznawanie nowych ludzi. 

W poniedziałek zrobiłam pierwszy krok, a wczoraj zrobiłam największy i dołączyłam do grupy siatkarskiej, najgorzej było się przełamać, podejść i się przedstawić. Także 30 min spędziłam w krzakach, a dokładnie za krzakami obserwując ludzi i probując się zmobilizować i ruszyć moje 4 litery, ale jak się udało to później było mi łatwiej się zapoznawać z innymi osobami, które dochodziły. Bardzo podoba mi się to, że jest międzynarodowo, jest sporo osób z Polski, Włoch, Hiszpanii, Kuby, Turcji, Niemiec i o ile dobrze pamiętam ze Słowacji. Oczywiście nie obyło się bez śmiesznej sytuacji, bo jest to grupa zamknięta na facebooku więc zwykle od kogoś trzeba dostać zaproszenie, ja miałam takie szczęście, że akurat mąż mojej przyjaciółki był już w tej grupie, więc mnie dodał. I przyszłam na pierwsze spotkanie i granie w siatkówkę, które było na dworze w parku i mówię, że jestem od Przemka, a tu nikt nie kojarzy go,pierwszy raz o nim słyszeli, ale z drugiej strony jak w grupie jest koło 400 osób, to nic dziwnego, że nie wszyscy sie znają, tym bardziej, że Przemek gra bardziej zawodowo i należy do innego klubu siatkarskiego. Poznałam wczoraj koło 20 osób i byłam mile zaskoczona, bo od razu grałam w siatkówkę, choć myślałam, że bardziej będę obserwatorem jak jestem pierwszy raz. Później tak się rozegrałam, że co chwilę byłam na boisku, tylko zmieniałam składy. I tak spędziłam 3 godziny, na początku się obawiałam, że mogę słabo grać bo ostatnim razem grałam jakieś 3 lata temu, ale jak to mówią nauczonej umiejętności się nie zapomina, więc myślę, że całkiem dobrze mi szło, jak dalej chcieli ze mną grać :).Najfajniejszym wspomnieniem było granie w męskiej drużynie (ja byłam jedną kobietą) i jedna osoba wystawiła mi piłkę, ja ściełam i był punkt dla nas i kilka osób przybiło mi piątkę, niby nic wielkiego, a jednak cieszy. I ciekawym doświadczeniem dla mnie było tak grać jako jedna kobieta, czułam się wyjątkowo. Oczywiście grałam też w mieszanych drużynach, też było super, ale jednak inaczej. Udało mi sie nawet załapać na zdjęciu, więc miła pamiątka szczególnie jak wczoraj byłam pierwszy raz.

Na dworze jest cudownie, lato zawitało i do Szkocji, co prawda w prognozie jest napisane, że będzie od środy do soboty, ale jak to mówią lepsze to niż nic. Ale za to jest większa mobilizacja, żeby dobrze wykorzystać te dni i bardzo się cieszę, że mam je akurat wolne.

I kolejna część Wrocławia, tym razem multimedialne fontanny. A pierwsze zdjęcie jest z wczorajszej siatkówki.






Klara

poniedziałek, 24 czerwca 2019

Bo nigdy nie jest za późno, by zrobić coś dobrego. Nigdy nie jest za późno, by po prostu zacząć żyć.

Agnieszka Krawczyk

Drugi tydzień wakacji czas zacząć. Niestety pogoda zrobiła sobie małą przerwę i postanowiła dziś powiać chłodem i zaskoczyła deszczem, choć wczoraj było słońce i koło 20 stopni. Ale podobnież od środy słońce znów wraca, więc jest nadzieja na ciepłe lato w Szkocji. Z czego bardzo się cieszę, bo mam przed sobą dwa tygodnie wolnego, więc będę się starać wykorzystać te dni jak najlepiej potrafię. Na pewno wybiorę się na wyprawę rowerową i chciałabym bardzo na plażę i kto wie może uda mi się też pograć w siatkówkę, bo kolega wkręcił mnie do grupy siatkarskiej, ktora spotyka się żeby pograć sobie dla przyjemności, więc bardzo się cieszę, bo kocham siatkówkę. A od 8 lipca zaczynam pracę w księgarni na cały etat, więc będzie wtedy już mniej wolnego czasu.

Moje orchidea zaczęły kwitnąć z czego się bardzo cieszę, bo niebawem na u mnie na parapecie zrobi się kolorowo. Jeszcze tylko muszę dorwać gdzieś niebieską i będę mieć 3 kolorki, bo mam aktualnie dwie rożowe i białą. 

Dzisiaj pokażę Wam część drugą Wrocławia i kolejny dzień, czyli moje ulubione stare miasto i mam sporo zdjęć, więc myślę, że spokojnie wyjdą z tego 2 posty. Jutro zobaczę jak będzie z pogodą, ale postaram się złożyć film z Wrocławia bo jakieś małe przebitki udało mi się robić i mam nadzieję, że kilka minut z tego wyjdzie.

We Wrocławiu nie dość, że było cieplutko to do tego bardzo kolorowo. Byłam zachwycona ba nadal jestem kolorowymi kamienicami, które w bezchmurnym niebie i słoneczku wyglądały zjawiskowo. I trafiłam na jakiś pokaz ogrodów i kwiatów stąd są te ozdobne rowery i roślinki wokół.








Klara

sobota, 22 czerwca 2019

Można uciekać i uciekać w nieskończoność, ale prawda jest taka, że wszędzie tam, gdzie się zatrzymasz, dopadnie Cię Twoje życie.

Cecelia Ahern

I Polska jak szybko zaczęła, tak jeszcze szybciej się skończyła. Ale było pięknie, oprócz jednej sytuacji wszystko było idealnie. Pogoda wspaniała, 27 stopni, a nawet czasami 30. Zwiedzanie Wrocławia, nocne spacerowanie, niesamowite widoki, krajobrazy, miejsca. Według mnie Wrocław jest najpiękniejszym miastem w Polsce, stare miasto bardzo urokliwe, mosty klimatyczne, zjawiskowa fontanna multimedialna, wspaniale rozwinięta komunikacja miejsca jak i również możliwość wypożyczenia roweru lub hulajnogi elektrycznej. Miałam okazję przejechania sie na hulajnodze elektrycznej i bardzo i się spodobała, czuć ten wiatr we włosach. Co prawda nie jeździłam zbyt długo, ale i tak było warto spróbować. Wrocław jest bardzo zielonym miastem, dużo kwiatów, drzew i parków. Na pewno nie raz tam wróce, kto wie może w następnym roku uda nam się tam wybrać z Sebkiem, bo teraz byłam z moją mamą. I koniecznie w tym mieście zatrzymam się więcej niż 1.5 dnia, bo jest na prawdę co zwiedzać i myślę, że tydzień spokojnie mogłabym tam zostać.

Czas w Polsce leciał jak szalony, pomimo tego, że nie patrzyło się na zegarek, szybko z poranka robił się wieczór. Pierwszego dnia głównie chodziliśmy, skręcajac w uliczki których nie znamy, odkrywając bliskie i dalsze zakamarki miasta. Drugiego korzystaliśmy z tramwaju, który skracał naszą podróż o prawie połowę, przy czym również oszczędzaliśmy czas.

Niestety nie udało nam się zobaczyc wszystkich zaplanowanych miejsc, nie odwiedziliśmy Japońskiego oraz Botanicznego Ogrodu i nie skorzystaliśmy z wrocławskiej polinki. Doba okazała się za krótka, ale i tak Wrocław będę wspominać wspaniale, bo miasto zrobiło na mnie ogromne wrażenie i jest okazja żeby znów tam wrócić może na wiosnę, żeby zobaczyć jak wszystko będzie kwitnąć.

W pierwszym dniu wybraliśmy sie na spacerek w okolicach naszego hotelu (byliśmy bardzo blisko starego miasta) i udało nam się wjechać na 49 piętro Sky Tower i trafić na zachód słońca. Widoki niesamowite, warte obejrzenia. Zdjęcia nie oddają tego piękna jak na żywo, ale myśle, że i tak są niezwykłe.






Klara

poniedziałek, 17 czerwca 2019

Tworzenie wzajemnych relacji, to jak budowanie zamku z piasku. Nieustannie trzeba o niego dbać, by nie runął… I by nikt nie wszedł w niego butami…

Magdalena Witkiewicz

I doczekałam się. Za ok. 4 godziny już będę w samolocie, unosić się nad chmurami i zmierzać w strone Polski, a za 7 już wyląduje we Wrocławiu i spełni się moje małe marzenie, żeby na własne oczy zobaczyć to miasto, zachwycić się jego pieknem i po prostu być tu i teraz. Nie wiem jak to jest, ale przez 19 lat mieszkałam w Polsce i jakoś nigdy nie miałam okazji, możliwości pojechania do Wrocławia. A teraz ze Szkocji lecę na dwa dni do tego miasta. Niesamowicie, śmieje się, że większość Polski zwiedzam nie mieszkając w niej, niż jak byłam na miejscu.

Wakacje czas zacząć, w tym roku postanowiłam zrobić sobie liste małych wakacyjnych szaleństw, narazie mam ponad 20 punktów, ale mam nadzieję, że uda mi się dobić do 50 i wstawię na bloga tą listę, żeby mieć zawsze ją pod ręką i odhaczać wypełnione zadania.

Wczoraj byliśmy na małej wycieczce w lasko-parku, w którym kilka razy już byliśmy, ale nigdy nie udało nam się obejsć całego, bo jest ogromny i ma bardzo dużo tras. W połowie drogi złapała nas dosyc spora ulewa, jednak przez drzewa nie było tak źle, ale chyba pierwszy raz w życiu jakoś się tym nie przejełam, że będziemy cali mokrzy. Ciekawie było obserwować deszcz przez drzewa jak zacina. I nawet troche pogrzmiało, co niestety w Szkocji się nie zdaża, więc byłam mile zaskoczona, bo uwielbiam burze. A powietrze po burzy i deszczu,było niesamowite, takie 'polskie' pamiętam jak w dzieciństwie wychodziłam na balkon, żeby 'powąchać deszcz' .

I moje ukochane owieczki, mogłabym je fotografować godzinami. Moje ulubione modelki :)






Klara

środa, 12 czerwca 2019

Czasem łatwiej jest naprawić to, co się zepsuło, niż łudzić się nadzieją, że nowe będzie lepsze.

Krystyna Mirek 

Dzisiaj miałam ostatni dzień w collegu, a w piątek oficjalnie zaczynam wakacje, z czego bardzo się cieszę, bo przyda mi się odpoczynek i będę mogła nareszcie zwolnić, bo ostatnie tygodnie były ciężkie, ciągłe egzaminy, raporty i napięta sytuacja z Sebkiem, ale na szczęście wszystko już wyjaśnione i jest lepiej, ale mam nadzieję, że nie tylko na chwilę, ale również na dłużej.

Pogoda szaleje, rano jest ciepło, a po południu chłodno i deszcz, niestety czerwiec zaczął się deszczowo i chyba niestety tak będzie trwać. Na szczęście lecę do Polski i tam naładuje moje akumulatorki słońca i mam nadzieję, że uda mi się go trochę przemycić do Szkocji, co prawda nie potrzebuje 30 stopni, ale 20 bym nie pogardziła.

Jutro szykują się małe zmiany, bo postanowiłam, że idę do fryzjera zrobić coś z moimi włosami, bo niestety nie widzę się w czarnych, czuję, że są za ciemne dla mnie i trochę mnie postarzają, po za tym jakoś nie jestem zadowolona z tego koloru, próbowałam sama zejść na inny, ale niestesty tylko złapałam połysk na górze, a włosy wciąż są ciemne jak były. Mam nadzieję, że jutro u fryzjerki się uda. W ogóle planowałam razem z moją mamą wybrać się do fryzjera jak będziemy w Polsce, ale niestety większość trzeba zarezerwować co najmniej tydzień do przodu, a my we Wrocławiu będziemy we wtorek, ale na szczęście udało mi się znaleźć termin na jutro bardzo blisko mojej mamy pracy więc przy okazji ją odwiedzę i jak pogoda będzie sprzyjać to wybierzemy się na spacer z Oro do parku, zapowiada się ciekawy dzień.

Dzisiaj planuje zrobić małe porządki, pochować moje collegowe kserówki, bo myślę, że niektóre z nich mogą się przydać w następnym roku więc póki jeszcze pamiętam, ładnie je posegreguje i schowam do szafki.

A tym razem zdjęcia roślinności hiszpańskiej, prosto z Teneryfy, gdzie byłam w pierwszym tygodniu kwietnia. Jakoś czas mi tak poleciał, że zapomniałam dodać te zdjęcia. 



 uwielbiam orchidee, ta najbardziej mnie urzekła 




Klara

czwartek, 6 czerwca 2019

Nie dla każdego lepsze życie oznacza więcej pieniędzy. I nie każdy chce żyć według pomysłu innych.

Karolina Wilczyńska 

Z dnia na dzień coraz mniej zaliczania, robi się coraz luźniej i dzięki temu mam więcej czasu na czytanie i inne przyjemności. Jeszcze tylko jutro dyskusja taka prezentacja inaczej, mały raport na 700 słów i koniec collegu. Mam coraz więcej energii, choć czuje się zmęczona wszystkim, stres, nauka robi swoje, ale ostatni egzamin poszedł mi bardzo dobrze, zdałam więc już nie muszę się niczym martwić. 

Za 10 dni jadę do Polski z moją mamą, co prawda tylko na 5 dni, ale czuję, że ten czas będzie dla nas dobry tym bardziej, że dwa dni będziemy we Wrocławiu i spełni się moje marzenie, bo zawsze chciała tam pojechać, ale jakoś nigdy nie było mi po drodze. W ogóle wyprawa do Polski wyszła dosyć spontanicznie, bo z Sebkiem planowaliśmy lecieć dopiero w październiku, ale ostatnie sytuacje bardzo mnie wykończyły emocjonalnie i w ogóle,więc podjęłam decyzję, że mała przerwa od siebie dobrze nam zrobi, będziemy mogli złapać dystans do pewnych spraw i może zaczniemy się lepiej dogadywać, drugim powodem mojej małej ucieczki jest pogoda, która niestety jest jesienna, a nie wakacyjna bo od początku czerwca pada i jakoś przestać nie może, więc bardzo się ciesze, że w Polsce będę mieć ponad 24 stopnie :)

A dziś obiecane podsumowanie z 3 miesięcy,  co prawda zamierzałam robić co miesiąc, ale niestety czasowo się nie wyrobiłam więc zobie takie ogólne, a w lipcu już będę na bieżąco i zrobie czerwcowe podsumowanie.

Czytanie :

W marcu przeczytałam 19 książek. Najgorszą książką okazała się 'Pierwszy raz' Agata Czykierda-Grabowska, niestety nie sięgnęłam po kolejną książkę, gdyż ta mnie strasznie wynudziła. Marcowym odkryciem okazała się Izabela M.Krasińska i przeczytałam jej 4 książki, najbardziej podobała mi się "Najlepsza przyjaciółka'.

 W kwietniu wyszło dużo nowości moich ulubionych autorek, więc miałam co czytać. Wszystkie książki świetnie mi się czytało i ciężko wybrać kilka ulubionych.


W maju pobiłam mój rekord (21 książek) i myślę, że to dzięki serii 'Stacja Jagodno' Karoliny Wilczyńskiej, połykałam książki jedna za drugą, seria ma 9 części i na początku bałam się, że nie dam rady, ale chętnie bym przeczytałam jeszcze inne części jeśli by wyszły. Dzięki temu odkryłam niesamowitą autorkę Karolinę Wilczyńską, która dołączyła do grona moich ulubieńców.

Podróże :
Tydzień w kwietniu na Teneryfie :


 Zamek w maju (Tantallon Castle) w Szkocji

 Saltcoast w Szkocji

Klara