Agnieszka Krawczyk
Mój drugi tydzień wakacji prawie dobiega końca, na szczęście jeszcze weekend po drodze i w poniedziałek powitam lipiec. Jest cudownie, w wakacje postanowiłam, że najwyższy czas, żeby wyjść z mojej strefy komfortu i zacząć żyć, bo niestety często tak jest, że zamiast coś zrobić ja to odwlekam albo po prostu uciekam i staram sie o tym zapomnieć tym bardziej jeśli chodzi o poznawanie nowych ludzi.
W poniedziałek zrobiłam pierwszy krok, a wczoraj zrobiłam największy i dołączyłam do grupy siatkarskiej, najgorzej było się przełamać, podejść i się przedstawić. Także 30 min spędziłam w krzakach, a dokładnie za krzakami obserwując ludzi i probując się zmobilizować i ruszyć moje 4 litery, ale jak się udało to później było mi łatwiej się zapoznawać z innymi osobami, które dochodziły. Bardzo podoba mi się to, że jest międzynarodowo, jest sporo osób z Polski, Włoch, Hiszpanii, Kuby, Turcji, Niemiec i o ile dobrze pamiętam ze Słowacji. Oczywiście nie obyło się bez śmiesznej sytuacji, bo jest to grupa zamknięta na facebooku więc zwykle od kogoś trzeba dostać zaproszenie, ja miałam takie szczęście, że akurat mąż mojej przyjaciółki był już w tej grupie, więc mnie dodał. I przyszłam na pierwsze spotkanie i granie w siatkówkę, które było na dworze w parku i mówię, że jestem od Przemka, a tu nikt nie kojarzy go,pierwszy raz o nim słyszeli, ale z drugiej strony jak w grupie jest koło 400 osób, to nic dziwnego, że nie wszyscy sie znają, tym bardziej, że Przemek gra bardziej zawodowo i należy do innego klubu siatkarskiego. Poznałam wczoraj koło 20 osób i byłam mile zaskoczona, bo od razu grałam w siatkówkę, choć myślałam, że bardziej będę obserwatorem jak jestem pierwszy raz. Później tak się rozegrałam, że co chwilę byłam na boisku, tylko zmieniałam składy. I tak spędziłam 3 godziny, na początku się obawiałam, że mogę słabo grać bo ostatnim razem grałam jakieś 3 lata temu, ale jak to mówią nauczonej umiejętności się nie zapomina, więc myślę, że całkiem dobrze mi szło, jak dalej chcieli ze mną grać :).Najfajniejszym wspomnieniem było granie w męskiej drużynie (ja byłam jedną kobietą) i jedna osoba wystawiła mi piłkę, ja ściełam i był punkt dla nas i kilka osób przybiło mi piątkę, niby nic wielkiego, a jednak cieszy. I ciekawym doświadczeniem dla mnie było tak grać jako jedna kobieta, czułam się wyjątkowo. Oczywiście grałam też w mieszanych drużynach, też było super, ale jednak inaczej. Udało mi sie nawet załapać na zdjęciu, więc miła pamiątka szczególnie jak wczoraj byłam pierwszy raz.
Na dworze jest cudownie, lato zawitało i do Szkocji, co prawda w prognozie jest napisane, że będzie od środy do soboty, ale jak to mówią lepsze to niż nic. Ale za to jest większa mobilizacja, żeby dobrze wykorzystać te dni i bardzo się cieszę, że mam je akurat wolne.
I kolejna część Wrocławia, tym razem multimedialne fontanny. A pierwsze zdjęcie jest z wczorajszej siatkówki.
W poniedziałek zrobiłam pierwszy krok, a wczoraj zrobiłam największy i dołączyłam do grupy siatkarskiej, najgorzej było się przełamać, podejść i się przedstawić. Także 30 min spędziłam w krzakach, a dokładnie za krzakami obserwując ludzi i probując się zmobilizować i ruszyć moje 4 litery, ale jak się udało to później było mi łatwiej się zapoznawać z innymi osobami, które dochodziły. Bardzo podoba mi się to, że jest międzynarodowo, jest sporo osób z Polski, Włoch, Hiszpanii, Kuby, Turcji, Niemiec i o ile dobrze pamiętam ze Słowacji. Oczywiście nie obyło się bez śmiesznej sytuacji, bo jest to grupa zamknięta na facebooku więc zwykle od kogoś trzeba dostać zaproszenie, ja miałam takie szczęście, że akurat mąż mojej przyjaciółki był już w tej grupie, więc mnie dodał. I przyszłam na pierwsze spotkanie i granie w siatkówkę, które było na dworze w parku i mówię, że jestem od Przemka, a tu nikt nie kojarzy go,pierwszy raz o nim słyszeli, ale z drugiej strony jak w grupie jest koło 400 osób, to nic dziwnego, że nie wszyscy sie znają, tym bardziej, że Przemek gra bardziej zawodowo i należy do innego klubu siatkarskiego. Poznałam wczoraj koło 20 osób i byłam mile zaskoczona, bo od razu grałam w siatkówkę, choć myślałam, że bardziej będę obserwatorem jak jestem pierwszy raz. Później tak się rozegrałam, że co chwilę byłam na boisku, tylko zmieniałam składy. I tak spędziłam 3 godziny, na początku się obawiałam, że mogę słabo grać bo ostatnim razem grałam jakieś 3 lata temu, ale jak to mówią nauczonej umiejętności się nie zapomina, więc myślę, że całkiem dobrze mi szło, jak dalej chcieli ze mną grać :).Najfajniejszym wspomnieniem było granie w męskiej drużynie (ja byłam jedną kobietą) i jedna osoba wystawiła mi piłkę, ja ściełam i był punkt dla nas i kilka osób przybiło mi piątkę, niby nic wielkiego, a jednak cieszy. I ciekawym doświadczeniem dla mnie było tak grać jako jedna kobieta, czułam się wyjątkowo. Oczywiście grałam też w mieszanych drużynach, też było super, ale jednak inaczej. Udało mi sie nawet załapać na zdjęciu, więc miła pamiątka szczególnie jak wczoraj byłam pierwszy raz.
Na dworze jest cudownie, lato zawitało i do Szkocji, co prawda w prognozie jest napisane, że będzie od środy do soboty, ale jak to mówią lepsze to niż nic. Ale za to jest większa mobilizacja, żeby dobrze wykorzystać te dni i bardzo się cieszę, że mam je akurat wolne.
I kolejna część Wrocławia, tym razem multimedialne fontanny. A pierwsze zdjęcie jest z wczorajszej siatkówki.
Klara