Anna Szczęsna
I jutro powitamy sierpień, wakacje lecą jak szalone, nie mogę w to uwierzyć, że za 27 dni wracam do collegu. Powoli trzeba będzie sie przedstawiać do innego trybu życia, ruszyć moją organizacje, planowanie. Chcę, żeby moj sierpień był takim małym przygotowaniem, zamiast rzucać się na głęboką wodę, wolę stopniowo przyzwyczajać sie do porannego wstawania, niedługo będę musiała zrobić zakupy papiernicze (uwielbiam kolorowe zeszyty, różne akcesoria i może za dwa tygodnie uzupełnie zapasy).
Tymczasem chcę dalej cieszyć się moimi dniami wolnymi, bo pomimo tego, że pracuje w księgarni, wciąż mam o wiele więcej wolnego niż jakbym chodziła do collegu i do przedszkola. Planuje też dodać kilka małych punktów do mojej wakacyjnej listy, bo już sporo punktów udało mi się zrealizować z czego jestem bardzo zadowolona.
Dzisiaj pierwszy raz wracałam w deszczu hulajnogą i mogę powiedzieć, że było to ciekawym doświadczeniem, pomimo tego, że się trochę ślizgałam i ciężko bylo hamować dałam radę i zamiast wziąc autobus ja zrobiłam cos mniej wygodnego i nie poddając się wróciłam do domu 7 km. Uczucie satysfakcji bezcenne i ta radość bycia mokrą, bo nawet nie miałam nic z kapturem. Coraz lepiej wychodzi mi odwracanie sytuacji tzn, mogłabym narzekać, że pada, że jestem zmoknięta i ciężej mi się jedzie na hulajnodze, a zamiast tego cieszę się, że miałam tą możliwość wracać w deszczu i oddychać świeżym powietrzem i jest super.
A dziś wracam do zdjęć z czerwcowej Polski, bo tyle się u mnie działo, że jeszcze ich tu nie wstawiałam.
Klara