Phil Bosmans
Ile razy mówimy sobie co by były gdybym.., wracamy się do przeszłości i analizujemy różne sytuacje, myślimy o tym co byśmy zmienili, gdyby była taka możliwość. Ale często wracamy do naszych wspomnień, do czasu w którym było lepiej, do wakacji na których cudownie się bawiliśmy. Myślę, że większość nas ma takie dni albo tygodnie, gdze najchętniej teleportowalibyśmy się do tego 'cudownego czasu'. Ja takie stany, tzw. rozkminy życiowe najczęściej mam jesienią, szczególnie wtedy jak dni zaczynają się robić coraz krótsze. I ten moment, kiedy jest 7, a jest wciąż ciemno, a ja zastanawiam sie będzie coś widać na dworze.
Często też w jesień nachodza mnie różne wątpliwości i za bardzo wszystko analizuje, teraz właśnie mam ten okres, gdzie bardzo tęsknie za pierwszym rokiem naszej relacji z Sebkiem, gdzie każdego dnia miałam wrażenie, że latam, gdzie każdemu bardzo zależało na tym, żeby spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Kiedyś przyjaciółka mi powiedziała, że każdy rok w związku jest inny, nie ma takich samych miesięcy, bo związek przechodzi różne etapy. Jakoś nie potrafię się w tym odnaleźć, wiadomo, życie z roku na rok staje się coraz szybsze, ale nie mogę tego zrozumieć jak można nie znaleźć 15 min dla osoby, którą się kocha, a na swoje hobby ma się jeszcze więcej czasu. Chciałabym mieć tak jak kiedyś związek codzienny, a nie wycieczkowy, że spsędzamy czas ze sobą jak pojedziemy na wycieczki albo gdzieś na weekend wyskoczymy. Teraz czeka nas tydzień przerwy od siebie, bo lecimy do Polski, ale ja w swoje strony, a Sebek w swoje, więc mam wielka nadzieję, że taka przerwa dobrze nam zrobi.
Tak, dziś właśnie jest ten dzień, gdzie wieczorem będę siedzieć w samolocie i przygotowywać się do lotu. Uwielbiam moment kołowania i startu, gdzie samolot zaczyna się wznosić do góry i przyspiesza. Bardzo lubię latać i cieszę się, że kilka razy w roku mogę mieć takie możliwości i podróżować moim ulubionym środkiem transportu, relaksując się i czytając ksiązki jak jestem wysoko w chmurach.
Wczoraj się pakowałam i zgrywałam książki na mojego kindla, żebym miała co czytać w podróży, bo w Polsce sporo czasu spędzę w autobusach więc będę mogła nadrobić na spokojnie książkowe zaległości.
Wstawanie o 5 weszło mi już w nawyk, z czego się bardzo ciesze, bo mam spokojne poranki i mogę produktywnie wykorzystać czas, a to porobię coś do collegu albo poczytam książkę. Może jak wrócę z Polski to z rana wprowadze treningi, musze to dobrze zaplanować.
A dziś pociąg parowy, którym mieliśmy okazję jechać jak byliśmy w Anglii w Lake District Park. Pomimo deszczu, było super, choć pewnie w słoneczny dzień byłobyy jeszcze lepiej, bo wtedy siedzielibyśmy sobie w wagonie bez dachu. A po drodze mieliśmy takie widoki.
Klara