piątek, 7 grudnia 2018

Nigdy nie jest za późno, żeby przestać marnować swoje życie.

Liz Rosenberg

Tydzień, który miał się okazać dla nas luźniejszym, z dodatkowymi godzinami czasu niestety okazał się bardzo pracowitym. Na szczeście wszystko co chcieliśmy zrobić, udało się zrealizować więc jest jakiś plus. Miałam wrażenie, że ciągle próbujemy wyprzedzić czas, żeby móc trochę się zrelaksować i coś razem porobić. Mam nadzieję, że wekeend będzie spokojniejszy.

W niedzielę mieliśmy nieprzyjemną sytuację, bo mieliśmy się spotkać z moją koleżanka po południu, ale ciągle przestawiała godziny, więc my próbowaliśmy się do tego dostosować i stworzyliśmy plan dnia. Z rana pojechaliśmy do Ikei, bo chciałam kupić jakieś ozdoby świąteczne, ale zamiast tego wyszłam ze świeczką i różową doniczką, bo niestety nic ciekawego nie było. A w międzyczasie Ania do mnie dzwoniła i napisała, że chce przełożyć godzinę spotkania na wieczór, ale nie napisała na którą godzinę dokładnie, więc odpisałam, że niestety nie damy radę, bo jedziemy do kościoła i może innym razem się spotkamy. A tu godzinę przed naszym wyjściem koleżanka mi pisze, że wróciła już z zakupów i możemy do niej przyjść. I od razu nasunęła mi się myśl, jak to ludzie nie szanują naszego czasu. Nie zrozumcie mnie źle, lubię Anię, ale wszystko ma granice. Myślę, że jak ktoś proponuje spotkanie, godzinę to powinnien się tego trzymać, a jak wypadną jakieś plany, to pisać od razu a nie odwoływać godzinę przed, a potem jakby niby nic pisać, że wieczorem jest wolna i możemy przyjechać, jakbyśmy nie mieli co robić tylko czekać na telefon. Jeszcze jakby taka akcja wydarzyła się pierwszy raz to okay, mogę starać się to zrozumieć, ale to niestety kolejny raz. 

Dzisiaj chcieliśmy z mężem wybrać się na jarmark świąteczny i hiszpańskie churros, bo przed naszym centrum handlowym rozłożyły się stragany, ale niestety przez to, że w Szkocji jest żółte zagrożenie silnymi wiatrami, dzisiaj się nie rozłożyli, mam nadzieję, że w weekend uda nam się tam być, bo chciałabym zjeść churros i porobić kilka zdjęć na bloga, żeby zrobić powoli świąteczną atmosferę, bo aktualnie cały czas mój blog żyje październikową Hiszpanią :)

A dziś kwiaty i roślinność Galicji uwielbiam takie miejsca, gdzie w większości krajów zawitała jesień, a w Hiszpanii wciąż kwitnąca wiosna.






Klara

17 komentarzy:

  1. Kochana
    Kwiaty- uwielbiam:) Na zdjęciach Bugenwilla- moja ulubiona:)
    Sama jestem osoba punktualną i nie lubię, kiedy ktoś się spóźnia. Ma u mnie wówczas już "przechlapane" na starcie!
    Pozdrawiam milutko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. niektórzy mają "luźne " podejście do czasu, taki styl, nie wiem czy da się z tym zrobić? Albo zaakceptować, albo przestać się spotykać...
    Mam nadzieję,że weekend będzie spokojny i relaksujący:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ..rozumiem, może komuś coś nagle wypaść, ale wszystko ma swoje granice ;)
    ..zdjęcia po prostu cudowne, uwielbiam wszystkie kwiaty! :)

    - pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na takie umawianie się nie mam słów, lepiej odłożyć w ogóle, nic na siłę...
    Kwiaty cudnej urody. U nas też wieje strasznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś słyszałam, że w Szkocji teraz śnieg współczuję:(.. U mnie w Birmingham 10 na plusie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam kciuki za to, że po tym szalonym i pracowitym tygodniu będziesz miała okazję odpocząć trochę w weekend. Szkoda, że w Szkocji jest żółte zagrożenie wiatrem, ale oby wyszło Wam to, co sobie zaplanowaliście. Zdjęcia roślinności przepiękne, miło na nie popatrzeć, kiedy w Polsce taka szara pogoda:) Bardzo dobrze, że blog żyje październikową Hiszpanią! (ależ to przepięknie brzmi). Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Doskonale Cię rozumiem. Sama miałam taką sytuację z moją koleźanką, też Anią. Jakieś parę dni wcześniej ustaliłyśmy, że idziemy na pizzę z moją koleżanką. Tego samego dnia się pytam, czy idzie ze mną, a ona mi mówi, że nie. Czy gdybym w ogóle nie pytała, raczyła by mi o tym powiedzieć? Albo miałyśmy iść na spacer o określonej godzinie, a ona mi 20 min przed mówi, że nie idzie. No brak słów!
    Ech, mój blog żyje jeszcze wakacyjnym wyjazdem, więc wiesz...

    OdpowiedzUsuń
  8. O nie... takie coś to by mnie naprawdę zirytowało. Przecież to brak szacunku. Ważne, by się nie dawać. Zresztą teraz najważniejsze byście miło spędzili weekend, czego bardzo Wam życzę. :) Niech to będzie wspaniały, pełen magii czas. <3
    Zdjęcia prześliczne.

    Pozdrawiam bardzo serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli mnie się zdarzy, że nie jestem w stanie sprecyzować, o której mogę się spotkać, to po prostu odwołuję i umawiam się na innych dzień. Nie szarpię ludźmi. Może trzeba z nią o tym kulturalnie porozmawiać? ;)
    A co to na pierwszym zdjęciu ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiś hiszpański kwiatek, ale nie mam pojęcia jak się nazywa.

      Usuń
    2. Ooo jaka ma ciekawa nazwę :)

      Usuń
  10. Przyznam, że nie lubię jak ktoś zmienia godzinę spotkania...mam swój plan dnia i nie lubię go nagle zmieniać...
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, ja też nie lubię takie nieodpowiedzialnego zachowania. Ja działam z kalendarzem i każdy dzień jest u mnie w większym lub mniejszym stopniu zaplanowany. Niestety, ale młody i ambitny człowiek chce wykorzystać swój czas maksymalnie, a nie czekać, aż ktoś skończy swoją zabawę, by zająć się nami. Pozdrawiam Was serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli churrosy to koniecznie z czekoladą:-) Ja żyję Hiszpanią cały czas!
    Zachowanie koleżanki absolutnie lekceważące i okazujące brak szacunku. Ja zrezygnowałabym ze spotkania bez żalu.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak bardzo mnie takie zachowanie denerwuje... jak ktoś tylko siedział i czekał na audiencję...

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się,że jesteś. ;*
Zostaw po sobie ślad.
Za każdy komentarz bardzo dziękuje !