poniedziałek, 23 grudnia 2019

Czasami wystarczy drobiazg, aby odmienić swoje życie, skierować je na lepsze tory.

Anna Harłukowicz- Niemczynow

Jak Wasze przedświąteczne nastroje? Wszystko przygotowane? U mnie w tym roku święta będą bardzo rodzinne, bo jutro jade do mojej cioci i wujka na Wigilię, w środę i w czwartek widzę się z moja mamą, a w piątek tuż po świętach prawdopodobnie ide w odwiedziny do teścia. Wczoraj z mężem robiliśmy nasze pierwsze wspólne pierogi ruskie,które w smaku wyszły niesamowite jednak z wyglądu juz tak zachęcająco niestety nie wyglądały, także następnym razem musimy zaopatrzeć się w foremkę do składania pierogów i od razu będzie nam robić piękne wzorki.

U mnie już świąteczny klimat od kilku dni, relaksuje się czytając świąteczne książki, zapalam choinkę i odpoczywam po kulinarnych zabawach. 
Pisząc tego posta pije gorącą czekoladę i słucham Sia Snowman, uwielbiam tą piosenke i mąż się śmieje, bo słucham jej na okrągło i co wchodzi do salonu to ciągle ta piosenka leci. Tak rekompensuje sobie brak śniegu :) Trzeba sobie radzić.

Koty coraz lepiej się dogaduja, jest bardzo zabawnie z nimi bo śmiesznie bawią łapkami i ganiają się po całym domu, na szczęście choinka stoi wysoko więc wciąż prosto stoi. Nagrywam filmiki i jak tylko coś ciekawego złoże, to na pewno wstawię coś na bloga. I na Garfielda konto na yt również , bo pomyślałam, że co kilka tygodni mogę coś wstawiać , później będe mieć pamiątkę jak maluszek sobie dorastał i jak się zmieniał. I czasami film przyjemniej sie ogląda niż same zdjęcia. Czas leci bardzo szybko, niedawno co go przywieźliśmy jak mial 9 tygodni, a teraz ma już 4 miesiące. 

Planuje sobie zrobić świąteczna przerwę od bloga, social media i trochę odpocząć od internetu,
więc pojawię się w piątek z podsumowaniem roku. 

Kochani, z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam odpoczynku od codziennego biegu, spędzenia tych dni w gronie przyjaciół i rodziny, dużo zdrowia, radości każdego dnia, doceniania wszystkich chwil w życiu, Błogosławieństwa Bożego i Wesołych Świąt. 

I poznajcie Andiego, kota moich przyjaciół, który zostaje u nas do 5 stycznia. 






Klara

piątek, 20 grudnia 2019

To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.

Paulo Coelho

I wczoraj zaczęłam przerwę świąteczną z czego bardzo się cieszę. Wreszcie odpocznę, zrelaksuje się, spędzę więcej czasu z rodziną i przyjaciółmi oraz z dwoma kotkami. Do collegu wracam dopiero 6 stycznia, a do przedszkola 8. Więc mam sporo wolnego czasu, kilka dni będe pracować w księgarni, ale w tym roku tylko 4 dni więc bardzo się cieszę, że będę mieć tyle wolnego.

Piekarnik nowy kupiony, przywiozą nam go rano w wigilię z czego się bardzo ciesze, bo nastepnego dnia Sebek ma wolne więc będziemy mogli robić świąteczne ciasteczka razem i upiekę jakieś pyszności. U nas piekarnik często był używany, bo a to robiłam zapiekanki warzywne, a to jakieś fit słodkości, więc dwa tygodnie bez piekarnika musiałam jakoś przetrwać, ale na szczęście się udało.

Kotki się zaczęły dogadywać, Andy przyjechał do nas w środę wieczorem, więc na początku bardzo syczal na Garfielda, myslę, że był przestraszony, po pierwsze nowe miejsce, nie jego tereytorium, a po drugie został u nas, choć bardzo krótko nas zna bo tylko kilka razy byliśmy u moich znajomych, ale na szczęście się przyzwyczaja i już nawet pozwala Garfieldowi blisko siebie podejść, więc jest duży postęp. Fajnie obserwować jak stopniowo Andy zaczyna również na ufać i nawet pozwala nam się pogłaskać.

Śniegu niestety jak nie było tak nie ma, a szkoda bo miałam nadzieje na prawdziwą zime w grudniu (w tamtym roku o tej porze było biało), ale coż zamiast tego mamy ocieplenie i 10 stopniową wiosnę. Pogody się nie wybiera. A szkoda, bo ulepiłabym bałwana :)

Trzy pierwsze zdjęcia sa z naszej małej wycieczki w szkockie tereny, a dwa ostatnie to poranny widok z mojej sypialni (nawet widać w tle małe góry). 







Klara

sobota, 14 grudnia 2019

Bez ryzyka nie osiągniesz nic nowego.

Gary John Bishop

Po tygodniowym mocnym przeziębieniu nareszcie wracam do życia. Niestety odkąd nie jem miesa czyli od miesiąca i pół moja odporność strasznie zleciała w dół i co chwilę mnie coś łapie. Niestety w ciągu tego czasu byłam chora więcej razy niż w ciągu całego roku jak jadłam mięsa, ale teraz zaczęłam łykać witaminki i mam nadzieję, że coś mi to da i moja odporność wróci do normy. Niestety będąc na praktykach w przedszkolu w grupie 2-3 latków jestem bardziej narażona na różne wirusy, choroby i infekcje, ale mam ogromną nadzieję, że będę bardziej odporna na wszystko.

Kotek rośnie jak na drożdżach, z tygodnia na tydzień robi się coraz większy i aktywniejszy. udało mi się go nauczyć przynosić i łapać zabawki, więc jest trochę jak piesek. Ten mały szaleniec daje nam dużo radości.

Prezenty świąteczne wszystkie już skompletowane, teraz zostało kupić jakiś ładny papier i będzie wszystko gotowe. Nie wiem jak w tym roku będzie z pieczeniem ciast i ciasteczek, bo niestety nasz piekarnik odmówił posłuszeństwa, a nie wiem czy  w tym roku uda nam sie go naprawić albo kupić nowy. W sumie góra piekarnika czyli grill działa więc w najgorszym wypadku będę probować robić 'grillowane ciasteczka'. 

Nie wiem czy Wam pisałam czy nie, ale od środy wieczór będziemy mieć dwa kotki. Bo kolega jedzie do Polski na 3 tygodnie i zostawia nam pod opieke swojego  7 letniego kotka więc będzie ciekawie. Dzisiaj przyjechał w odwiedziny z Andy i Garfield bardzo był zadowolony i nie bał się tylko podchodził się przywitać, a Andy bardziej z rezerwą i trochę syczał, ale co się dziwić jak pierwszy raz u nas był poza tym to nie jest jego 'kocie terytorium'. Ale myślę, że kotki na pewno się polubią. Garfield był nawet smutny jak Andy pojechał do domu i poźniej miauczał i troche przy drzwiach siedział, więc ciekawie :)

I domowa sesja Garfielda..







Klara

piątek, 6 grudnia 2019

Trzeba przykładać uwagę do najdrobniejszych szczegółów i gestów. Łapać chwilę, dopóki nie będzie za późno. Cieszyć się szczęściem, bo jest naprawdę ulotne.

Agata Przybyłek

Witajcie w grudniu, nie wiem dokładnie ile tygodni minęło od ostatniego posta, ale wiem, że zdecydowanie za długo. Listopad był bardzo intensywnym miesiącem, miałam dużo prac do zaliczania, raporty, eseje, oberwacje, cieszę się, że pierwszy blok w collegu juz się skończył. Poza tym pożyłam też mój laptop mężowi, więc niestety nie miałam jak dodawać postów, bo wszystkie zdjęcia tam były. Na szczęście mąż kupił sobie komputer, więc odzyskałam mój laptop. Teraz pora nadrobić wszelkie zaległości.

Kotek ma się dobrze, jest bardzo przytulaskiem i to jest cudowne uczucie jak przychodzę do domu ,a on biegnie do mnie a jak kucnę to wręcz wskakuje mi na kolana albo miauczy, żeby go nosić na rękach. Śmieje się do Sebka, że to nasze pierwsze dzidziusie i często do Garfielda mówie 'jak tam dzidzisie?'. Oszalelismy na punkcie kota, który nawet z nami śpi, nawet często Sebek go woła, żeby położył się na poduszcze. Nigdy bym nie przypuszczała, że tak polubię kota, tym bardziej, że nigdy przedtem nie mialam takiego zwierzaczka. Kotem na szczęście już nas nie zdrapie. co prawda zdarza mu się 'uwiesić nam na nodze', ale jak zwracamy mu uwagę to rozumie i przestaje gryźć, więc dochodzimy do porozumienia.

Grudzień zaczął się u nas mrozem i nawet małymi opadami śniegu, co prawda po kilku godzinach już nie było biało, ale fajnie było poczuć zimowy klimat. I mrozy zmobilizowały mnie do tego, żeby kupić sobie ocieplane buty, bo przecież ile mozna chodzić w adidasach. I tym sposobem mam dwie pary emusiów, jedne zwykłe, a drugie z UGG. I teraz żadne mrozy i zima nie są mi straszne.

Listopad bez mięsa zrealizowany, na początku było cięzko się przestawic na głównie warzywne posiłki, ale po jakimś czasie nie odczuwałam braku mięsa. Dalej będe kontynuować moje bezmięsne wyzwanie ,z tym, że będę jeść ryby od czasu do czasu. Także jak narazie nie planuje zostać wegetarianką, kto wie może kiedyś całkowicie zrezygnuje z produktów zwierzęcych, z czasem się okaże.

A dzisiaj nasza jesienna wyprawa do Edynburga nad morze. Pogoda niesamowicie nam dopisała, pomimo tego, że bardzo wiało, świeciło piękne słoneczko i niebo było cudownie niebieskie.






Klara

wtorek, 12 listopada 2019

Życie jest jak górski szlak, na którym ciągle nas coś zaskakuje.

Katarzyna Kielecka 


Jeszcze jeden esej do collegu i wszystko skończone w tym bloku/mini semetrze, cieszę się ogromnie, bo ostatnie tygodnie były bardzo pracowite i czuje się wympowana z energii. Z racji tego, że zostało mi do dopisania tylko 800 słów (na wtorek) postanowiłam dziś po południu zrobić sobie przerwę i odpoczywać, początkowo planowałam iść na drzemkę w ciągu dnia, ale tylko sobie poleżałam, potem zrobiłam pizze domowa, ugotowałam zupkę kalafiorową, zrobiłam czekoladowo-kokosowe muffinki i mam chwilkę, żeby dziś pojawić się na blogu. Nie wiem jak wy, ale gotowanie i pieczenie mnie relaksuje :) 

Kotek ma się bardzo dobrze, jest już u nas ponad dwa tygodnie i jest naszym małym dzidziusiem, pokochaliśmy go najbardziej na świecie, jest cudowny, choć jego drapania i gryzienia bywają bolesne, wszystko wynagradza zasypianiem na kolanach albo jak przychodzi i obciera się o nasze nogi, to jest takie urocze. Zabawek ma dosyć sporo i cały czas jeszcze kupujemy, śmieje się, że z naszego domu zrobił się plac zabaw, ma jak narazie dwa drapaki, jeden ogromny, drugi troche mniejszy, ale planujemy w sypialni zrobić mu schodki z półek to będzie mógł sobie skakać albo obserwować nas z góry. Cały czas się poznajemy i to jest piękne, uczymy się wzajemnie komunikować, słuchać i tworzyć przyjaźń.

Jakoś ciężko ostatnio zmotywować mi się do ćwiczeń, znalazłam super treningi na yt, ale jakoś nie mogę znaleźć odpowiedniej pory na aktywność fizyczną i zanim się spojrzęcały dzień mi zlatuje. Moja motywacja i systematyczność niestety spadła, ale nie poddaje się i walczę i mam nadzieję, że niebawem ją odzyskam. Musze koniecznie zrobić sobie plan i ustalić jedną godzinę w dniu, gdzie będę ćwiczyć, nie ważne czy 30 min czy więcej, chcę po prostu znów wyrobić sobie ten nawyk. Czasami mam wrażenie, że chciałabym zbyt dużo i wszystko w jednym czasie. I później niestety nic z tego nie realizuje, bo nie wiem za co się zabrać. Tak więc od jutra albo nawet od dziś zrobię sobie listę 3 rzeczy które będę robić każdego dnia, nawet jeśli miałoby to być 15 min ćwiczeń, zawsze lepsze to niż nic. 

A dziś kolejne zdjęcia Garfielda, mam jeszcze filmiki, ale czekają na złożenie. 

 kocie selfie musi być :)



























Klara

sobota, 9 listopada 2019

Trzeba nauczyć sie akceptować to, czego nie możemy zmienić. Zwłaszcza przeszłość.

Katarzyna Kielecka

Muszę koniecznie ustalić chociaż jeden dzień, kiedy będę się tu pojawiać i pisać, bo jakoś czas tak szybko leci, że nie mogę połapać się i mam wrażenie, że robia się za duże przerwy między postami i nie jestem na bieżąco, tak jakbym chiała być. Ale znów wracam do mojego planowania i kontrolowania systematyczności blogowej. Bo mamy już drugi tydzień listopada, a ja jeszcze nie dodalam zdjęć z Polski, gdzie bylam w drugim tygodniu października, więc niestety trochę czasu minęło.

Nie sądziłam, że wkręcę sie tak w miesiąc bez jedzenia mięsa i przygotowywanie wegetariańskich potraw. I powiem Wam, że bardzo mi smakują, falafele wcześniej juz lubilam, ale tofu spróbowałam pierwszy raz, wędzone jak i zwykłe bardzo mi smakują. Wreszcie moje posiłki składają się głównie z warzyw i bardzo mi smakują. Znalazłam bardzo ciekawego bloga z przepisami i tylko z nich korzystam https://ervegan.com/. Obiadki bardzo szybko się robi, nie są z jakiś wymyślnych składników (w każdym sklepie można je dostać) i nie zajmują dużo czasu. Tak mi zaskakowały, że aż zamówiłam książkę tego autora, bo powiem Wam szczerze, że jak gotuje to jakoś wygodniej mi korzystać z tradycyjnej wersji niż online albo ebooków. Więc nie mogę się doczekać książki. Z kulinarnych wiadomości zaczęłam gotować zupy na bazie warzywnej i jestem pozytywnie zaskoczona, bo wychodzą mi bardzo dobre i nawet mąż (ogromny fan mięsa) mówi, że mu smakują więc coś musi w nich być :)

Z kosmetykami też się trzymam, robię zestawienia tego co mam i jestem przerażona ile się tego nauzbierało, ale co się dziwić jak często kupowałam na zapas kosmetyki i zamiast zużyć jeden produkt to ja otwierałam następny więc 3 mięsiące bez kupowania kosmetyków nareszcie pomogą mi pozbyć sie tego nawyku i będe korzystać z tego co mam zamiast co chwilkę kupować nowe, bo coś jest w promocji albo tak po prostu mi się spodbało. Nie bedę tutaj wstawiać podsumować, bo nie chcę wprowadzać kategorii kosmetycznej, ale jeśli ktoś jest zainteresowany to zapraszam na mój instagram : https://www.instagram.com/kosmetyczneszczescie/ ;)

Kotek Garfield jest już z nami 2 tydzień, nie wiem kiedy to zleciało. Aktualnie ma 11 tygodni i jest bardzo energicznym kotkiem, niestety zaczęło się drapanie, gryzienie i moje ręcę i nogi sa bardzo podrapane, mam nadzieję, że to jakiś stan przejściowy i wyrośnie z tego. Bo jest to uciążliwe, szczególnie, że te 'ataki' pojawiają się z nienacka i zadrapania są aż do krwi... 

Piękna październikowa jesień w Polsce :)






Klara

piątek, 1 listopada 2019

Nic nie jest w życiu proste, ale trzeba uczynić wszystko, aby takim było. Cieszyć się z tego, co mamy, a nie zastanawiać się nad tym, co jeszcze powinniśmy mieć.

Anna H. Niemczynow

Pojawiam się i znikam. Końcówka roku jest u mnie bardzo intesywna, szczególnie dwa tygodnie listopada będa bardzo pracowite, bo esej goni esej Więc niestety jest to dysyć stresujący dla mnie czas, bo coraz bardziej zbliżam sie do terminów oddania prac, więc teraz musze się dobrze zmobilizować, żeby napisać wszystko jak najlepiej i chciałabym mieć z glowy wszystko przed czasem, żeby później się jeszcze bardziej nie stresować jak cos wypadnie. Tak jak np. dzis cieszę się, że mogłam napisać z rana 3 prace bo jutro nie miałabym takiej możliwości, bo od razu po mojej pracy w księgarni jade z mama do kina na (nie)znajomi. Więc sobota odpadnie. W następnym tygodniu mam urodziny kolegi w weekend więc też będzie intensywnie i będe musiała się zmobilizować, żeby jak najwięcej napisać na tygodniu.

Przyszedl listopad, a z nim dwa wyzwania czyli miesiąc bez mięsa i bez kupowania kosmetyków, mam spore zapasy wiec wolę je zużyć niż ciągle dokupować nowe. Lubię zaczynać różne wyzwania, bo niesamowicie mnie motywują do dzialania i uwielbiam tą satysfakcję jak uda mi się wytrwać cały miesiąc albo idzie mi tak dobrze, że postanawiam przedłużyć wyzwanie o kolejny miesiąc albo nawet dwa :)

Zmiana planów, co innego pisze, a co innego sie pojawia, ale jestem przeszczęśliwa i musze się z wami podzielić tą niesamowitą wiadomością. Dostałam kotka od męża na urodziny z wyprzedzeniem i w niedziele pojechaliśmy odebrać tego słodziaka. Jestem w nim zakochana, nigdy bym nie przypuszczałam,że tak pokocham kota (ja, która nie przepadala za kotami). Uwielbiam Garfielda (tak to chlopiec i tak dałam mu na imię), każdy dzień przynosi coś nowego, uwielbiam jak się do mnie przytula, chce się bawić, mruczy i za to, że po prostu jest. Kotek ma 9 tygodni :)





rośnie mały piłkarz <3

Klara

poniedziałek, 21 października 2019

Nie czekaj na lepszy moment. Realizuj plan swojego życia już teraz.

Anna H. Niemczynow

I pora wrócić do rzeczywistości, dzisiaj byłam pierwszy raz w collegu po ponad tygodniowym wolnym. W Polsce było wspaniale, akurat trafilam na bardzo słoneczną pogodę więc mogłam chodzić w sukienkach na ramiączkach, krótkich spódnicach bo bylo ponad 23 stopnie i bardzo grzało. Także smiałam się, że trafiłam na hiszpańską pogodę w środku jesieni. Super mi sie udało. Choć wróciłam bardziej zmęczona niż przed urlopem, to jestem zadowolona z pobytu w Polsce, udało mi się odwiedzić rodzinkę, tą bliższą jak i również tą dalszą jak i również zobaczyłam się z moją Olusią.

Na koncercie Pawła Domagały było cudownie. Udało mi się być w pierwszym rzędzie, nigdy jeszcze nie byłam tak blisko wykonawcy. Niesamowite uczucie i nawet udało mi się znaleźć na zdjęciu. Ale to pokażę Wam w następnym poście, bo cały czas mam zaległości i jeszcze czeka fotorelacja z naszego weekendu w Anglii w Lake District. 

Bardzo stęskniłam się za Sebkiem bo 10 dni się nie widzieliśmy i jak ja wróciłam z Polski to 3 dni spałam z dużym misiem, bo jakos pusto bylo. Bardzo się ciesze, że dzisiaj wieczorem już przylatuje, bo cicho strasznie w domu i jakos przez weekend nie mialam ochoty nic gotować tylko dla siebie, więc wreszcie zacznę sie zdrowiej odzywiać.

Tydzień zapowiada się bardzo intensywny, nie chcę za bardzo wybiegać w przód, bo jak pomyślę, co mnie czeka do zrobienia do collegu to robi mi się słabo. Co prawda mam jeszcze dwa tygodnie a do niektórych raportów nawet 3 ale do tego dochodzą inne obowiązki i niestety dużo rzeczy się na siebie nakłada. Chciałabym zrobić jak najwięcej na tygodniu, żeby w weekend odpoczywać, a nie się stresować, tym bardziej, że weekend spędzimy poza domem bo w piątek widzimy sie ze znajomymi, w sobotę jedziemy na koncert Dżem-u, a w niedziele po południu dopiero wrócimy z Edynburga bo tam będziemy spać.






nie mam pojęcia co to za zwierzątko, ale wygląda uroczo :)

Klara

piątek, 11 października 2019

Nie możesz w życiu się cofać. Nie możesz żyć czasem minionym, by w ten sposób przywoływać najpiękniejsze dni. Musisz iść na przód. Dzień za dniem, rok za rokiem.

Phil Bosmans

Ile razy mówimy sobie co by były gdybym.., wracamy się do przeszłości i analizujemy różne sytuacje, myślimy o tym co byśmy zmienili, gdyby była taka możliwość. Ale często wracamy do naszych wspomnień, do czasu w którym było lepiej, do wakacji na których cudownie się bawiliśmy. Myślę, że większość nas ma takie dni albo tygodnie, gdze najchętniej teleportowalibyśmy się do tego 'cudownego czasu'. Ja takie stany, tzw. rozkminy życiowe najczęściej mam jesienią, szczególnie wtedy jak dni zaczynają się robić coraz krótsze. I ten moment, kiedy jest 7, a jest wciąż ciemno, a ja zastanawiam sie będzie coś widać na dworze.

 Często też w jesień nachodza mnie różne wątpliwości i za bardzo wszystko analizuje, teraz właśnie mam ten okres, gdzie bardzo tęsknie za pierwszym rokiem naszej relacji z Sebkiem, gdzie każdego dnia miałam wrażenie, że latam, gdzie każdemu bardzo zależało na tym, żeby spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Kiedyś przyjaciółka mi powiedziała, że każdy rok w związku jest inny, nie ma takich samych miesięcy, bo związek przechodzi różne etapy. Jakoś nie potrafię się w tym odnaleźć, wiadomo, życie z roku na rok staje się coraz szybsze, ale nie mogę tego zrozumieć jak można nie znaleźć 15 min dla osoby, którą się kocha, a na swoje hobby ma się jeszcze więcej czasu. Chciałabym mieć tak jak kiedyś związek codzienny, a nie wycieczkowy, że spsędzamy czas ze sobą jak pojedziemy na wycieczki albo gdzieś na weekend wyskoczymy. Teraz czeka nas tydzień przerwy od siebie, bo lecimy do Polski, ale ja w swoje strony, a Sebek w swoje, więc mam wielka nadzieję, że taka przerwa dobrze nam zrobi.

Tak, dziś właśnie jest ten dzień, gdzie wieczorem będę siedzieć w samolocie i przygotowywać się do lotu. Uwielbiam moment kołowania i startu, gdzie samolot zaczyna się wznosić do góry i przyspiesza. Bardzo lubię latać i cieszę się, że kilka razy w roku mogę mieć takie możliwości i podróżować moim ulubionym środkiem transportu, relaksując się i czytając ksiązki jak jestem wysoko w chmurach. 
Wczoraj się pakowałam i zgrywałam książki na mojego kindla, żebym miała co czytać w podróży, bo w Polsce sporo czasu spędzę w autobusach więc będę mogła nadrobić na spokojnie książkowe zaległości.

Wstawanie o 5 weszło mi już w nawyk, z czego się bardzo ciesze, bo mam spokojne poranki i mogę produktywnie wykorzystać czas, a to porobię coś do collegu albo poczytam książkę. Może jak wrócę z Polski to z rana wprowadze treningi, musze to dobrze zaplanować.

A dziś pociąg parowy, którym mieliśmy okazję jechać jak byliśmy w Anglii w Lake District Park. Pomimo deszczu, było super, choć pewnie w słoneczny dzień byłobyy jeszcze lepiej, bo wtedy siedzielibyśmy sobie w wagonie bez dachu. A po drodze mieliśmy takie widoki.






Klara

niedziela, 6 października 2019

Jak ktoś chce, to znajdzie sposób, a jak nie chce to znajdzie powód.

Karolina Wilczyńska

Z każdym dniem coraz bardziej jestem podekstytowana, bo z dnia na dzień coraz bliżej do mojego wyjazdu do Polski i koncertu Pawła Domagały, wciąż nie moge w to uwierzyć, że w tym roku uda mi się zrealizowac i spełnić moje marzenie. Co prawda lecę tylko na niecały tydzień, ale praktycznie każdego dnia mam coś zaplanowane, jak nie odwiedziny rodzinki lub przyjaciół, to zwiedzanie miasta lub po prostu przemieszczanie się z jednego punktu do drugiego. Na szczęście mam już wszystko zaplanmowane, bilety kupione, więc teraz niedługo będę cieszyć się z wyjazdu.

W tym tygodniu udało mi się zrobic mniej niż zaplanowałam, jakoś nie mogłam się zebrać i niestety czas szybko przeciekł mi przez palce, poza tym ciemne poranki też niestety robią swoje bo mimo tego, że wstaje koło 5 to ciężko mi się podnieść z łóżka więc albo leżę i czytam książkę albo rozmyślam. Ale w tym tygodniu inaczej wszystko sobie rozplanuje i mam nadzieję, że innym systemem uda mi się t wszystko lepiej ogarnąć. Nie wiem jak Wy ale ja zawsze czy to po tygodniu czy po weekendzie z dala od domu jestem rozkojazona, rozmarzona i cięzko mi wrócić do rzeczywistości, co niestety odbija się na mojej systematyczności i produktywności. Ale nie poddaje się i wierzę, że uda mi się znaleźć ten złoty środek i równowage między wszystkim.

A dzisiaj pokaże Wam w jakim hotelu (ala zamku) się zatrzymaliśmy, nasz widok z okna oraz jezioro, ktore widzielismy z naszego pokoju, ale okazało się, że jest na terenie prywatnym więc nie było wejścia do niego, więc Sebek wpadł na pomysł, że przeskoczymy bramę i dzięki temu szybko mogliśmy sobie porobić zdjęcia na pięknym choć deszczowym krajobrazie i zachwycać sie tym krajobrazem na żywo.






Klara