me
I znów mnie długo tu nie było, ciągle obiecuje sobie, że się poprawię, ale jakoś mi nie wychodzi. Pomysłów wiele, a czasu brak. Ale nie ma co narzekać, na szczęście zbliżają się święta wielkanocne, a potem moje 2 tygodnie wolnego od collegu i wszystkiego, nareszcie będę mogła narobić blogowe zaległości, wybrać się na zdjęcia do parku i po prostu odpocząć.
Dzisiaj będzie druga część mojej serii o Szkocji, tu macie pierwszą, gdyby ktoś chciał. klik .
Minusy mieszkania w Szkocji :
1. Przytycie 10 kg w ciągu 2 lat
Niestety tak się stało, pomimo tego, że prowadzę dość aktywny tryb życia, ćwiczę w domu, wiosną jeżdżę na wyprawy górskie, jakiś czas temu regularnie jeździłam kilkanaście kilometrów na rowerze, na rolkach. Aktualnie biegam i ćwiczę z hantelkami, a waga ani drgnie.
Tutaj jedzenie jest bardzo chemiczne, dużo artykułów spożywczych jest 3 razy słodszych niż w Polsce, a że ja mam słabość do słodyczy to niestety mi się wszystko odkłada, choć kilka razy robiłam sobie miesiące a nawet dwu miesięczne wyzwania bez słodyczy, ale po tym czasie i tak je jadłam. Mam również słabość do chleba tostowego, więc myślę, że od tego też niestety wyglądam jak wyglądam, plus jeszcze moje colleg-owe bułki z bekonem, też pewnie wyszły.
( ciężko było mi znaleźć zdjecie od góry do dołu aktualne)
2. Zmienna pogoda
Tak, to jest zdecydowanie kolejny minus. Jednego dnia mogą być normalnie cztery pory roku. Wychodzisz jest piękne słońce, a za 5 minut pada deszcz. Często tak jest, że bez kaptura to nie da się wyjść, no chyba że ktoś lubi być mokrym. Parasolek lepiej tu nie nosić, bo jak pojawi się wiatr, to po parasolce, często można zobaczyć na ulicach połamane i pozostawione albo wystające z koszy.
śnieg czy deszcz, a może dwa w jednym ? :)
3. Sporo brudnych miejsc
Niestety są takie dzielnice, że lepiej nie wchodzić, pomimo sporej ilości koszy, ludzie i tak wyrzucają śmieci na ulice. A szkoda, bo niektóre parki, skwerki naprawdę wyglądały by ładnie, gdyby nie były oszpecone przez śmieci. Czesto bywa tak, że mewy wyjmują śmieci z koszów i potem je zostawiają gdzie popadnie, więc myślę, że można powiedzieć, że pół winy to ludzie, a druga strona to mewy.
szkockie mewy(jest ich multum)
4.Daleko przyjaciele i dalsza rodzinka
Kolejny minus, ale przecież nie można mieć wszystkiego , więc niby można polecieć samolotem to tylko 3.5 godziny, ale trzeba planować i brać wiele rzeczy pod uwagę. Choć czasami, chciałabym po prostu nie patrzeć na nic i polecieć nawet na weekend, choć w praktyce wyszły by zaledwie dwa bo niestety najbliższe lotnisko to Warszawa Modlin , z którego ciężko się wydostać, wiec zawsze lepiej tam jechać autem, gdzie traci się czas na stanie w korkach, cóż.
uwielbiam unosić się nad chmurami
5. Trudno o spontaniczność i niespodzianki(czyt. brak czasu)
I ostatni minus na dziś, to brak czasu. Jeśli chce lecieć gdziekolwiek czy to do Polski czy do Hiszpanii musze brać pod uwagę 3 ważne czynniki :- kiedy mam wolne w collegu, czy będę mogła wziąć wolne z pierwszej pracy (kiosku) i czy będę mogła wziąć wolne od opieki nad Julką (druga praca). Więc nie ma tak kolorowo jak mogło by się wydawać, myślę, że to sytuacja tymczasowa, więc pewnie to będzie minus na jakiś czas, ale wszystko wyjdzie w praniu. Plusem jest to, że wreszcie nauczyłam się planować, ale o tym innym razem.
Klara
Ojj trzeba się przyzwyczaić, ale plusy też sa :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do obserwacji naszego bloga !:)
Nie znoszę zmiennej pogody, więc chyba nie dałabym rady na dłuższą metę. I chciałabym jeszcze dodać, że chyba masz zepsutą wagę, bo dodatkowych kilogramów w ogóle nie widać :)
OdpowiedzUsuńNa tych zdjęciach w ogóle tych dodatkowych kilogramów nie widać. Albo aparaty są dla Ciebie tak łaskawe, albo waga do wymiany :)
OdpowiedzUsuńJakby nie patrzeć to życie wszędzie ma swoje zalety i wady. Brak czasu występuje chyba w każdym kraju. Najgorsze właśnie są te brudne miejsca. Naprawdę jestem wdzięczna losowi, że na razie mieszkam w miejscu, gdzie jest względnie czysto, ludzie wiedzą do czego służą kosze na ulicach, a ptaki nie są tak złośliwe.
Przejdziesz do kolejnego etapu w życiu i możliwe, że wszystko zmieni się na jeszcze lepsze. :)
Niestety życie za granicą to też minusy. Ale powiem Ci na pocieszenie, że ja kompletnie nie widzę po Tobie tych 10 kg! Przyglądałam się zestawionym zdjęciom bardzo uważnie i naprawdę kompletnie nic, a nic nie widać! :)
OdpowiedzUsuńzmienna pogoda najbardziej irytująca:p
OdpowiedzUsuńSandicious
Masz rację, że zawsze znajdą się plusy i minusy, ale od nas zależy, co chcemy dostrzegać bardziej :) Myślę, że te minusy w porównaniu do plusów da się przeżyć :) Faktycznie na zdjęciach dodatkowych kilogramów nie widać! Jeżeli więc nie masz nadwagi, to nie masz się czym przejmować ;)
OdpowiedzUsuńBrudne miejsca znajdą się wszędzie, ale wszędzie są też piękne! No i może tylko ten brak czasu i bezpośredniego kontaktu z przyjaciółmi by mi przeszkadzał, ale poz tym fajnie tam masz :)
Brudu i przytycia się nie spodziewałam O.o
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie opisałaś minusy, ale ja jestem zdania że w życiu wszystko ma swoje plusy i minusy. Grunt to umieć się cieszyć tym co jest i doceniać to, co się ma. Przytycie to chyba normalne, bo wszystkiego czego nie było w Polsce chce się spróbować, a na pewno produkty się różnią. Zmienna pogoda to zapewne czynnik, który jest trudny do zaakceptowania, ale tak naprawdę do wielu rzeczy można się przyzwyczaić. Brudne miejsca są chyba wszędzie, zależy też w jakiej częstotliwości. Odległość bliskich na pewno bywa przytłaczającą, ale kontakt telefoniczny, mailowy , czy spotkania po przylocie na pewno nieco rekompensują rozłąkę.Trudno o spontaniczność też jest zrozumiała gdy grafik napięty i po jakimś czasie w życiu przychodzą takie etapy kiedy spontaniczność jest rzeczywiście czymś wyjątkowym. Pozdrawiam i spokojnej nocy Ci życzę ❤️😊🌷
OdpowiedzUsuń