środa, 29 marca 2017

Każda więź między dwiema osobami jest całkowicie wyjątkowa. Nie można kochać dwóch osób tak samo. To po prostu niemożliwe. Kochasz każdego człowieka inaczej, bo jest jedyny w swoim rodzaju i on w tobie również dostrzega twoją niepowtarzalność. Im lepiej się poznajecie, tym bogatsze stają się barwy waszej relacji.

William P. Young – Chata

Każdego dnia coraz bardziej zaskakują mnie ludzie, a najbardziej ich zazdrości.. Jak to jest, że jak wiedziesz "normalne życie", spokojne bez żadnych rewelacji, masz wokół siebie dużo ludzi, a jak tylko gdzieś pojedziesz, albo każdego dnia chodzisz z usmiechem od ucha do ucha to stają się dla Ciebie wredni albo unikają Cię. Cóż życie, jak to kiedyś ktoś powiedział "więcej przyjaciół ma się w smutku niż w radości i wtedy okazuje się dopiero kto jest tym prawdziwym". Zauważam, że niektórzy tylko czekają aż podwinie Ci się noga, żeby powiedzieć słynne "a nie mówiłam" albo "udawane pocieszenie, choć w głębi serca się cieszą, że Ci się nie układa". 

Ostatnie kilka dni, w sumie dwa w tym jedna wycieczka klasowa i dwa tygodnie wolnego od collegu, jejku nawet nie wiecie jak się cieszę, wreszcie będę mieć więcej czasu, tym bardziej, że do pracy mam dopiero na 15 więc praktycznie cały dzień przede mną. Muszę sobie zorganizować jakoś jeden tydzień, na pewno będą wycieczki i spróbuje się więcej skupić na fotografowaniu, bo ostatnio tylko kilka zdjęć strzelam, a tyle kwiatów wókół, że nie chce przegapić wiosny.

Pogoda zmienia się z dnia na dzień, ale na szczęście mieliśmy 3 dni "lata" w tym jeden dzień siedziałam w pracy, w kolejnym zrobiliśmy mały spacerek z Sebkiem, póżniej pojechałam na brwi, a później do mojej mamy na Dzień Matki (bo w UK był obchodzony 26 marca w tym roku). Więc dzień zleciał, ale za to w poniedziałek ładnie udało nam się odpocząć i poleżeć 1.5 h przed moją pracą na kocyku nad jeziorkim, zdjęcia będą w kolejnym poście.

A dzisiaj dalsza część Troon i naszego szaleństwa <3



 Takiego mam siłacza ;*

mój strach i panika po "byciu na barana pierwszy raz" 


Klara

niedziela, 26 marca 2017

Rozwój oznacza zmianę, a zmiana łączy się z ryzykiem, wkroczeniem ze znanego w nieznane.

Autor nieznany

Powoli zaczynam ogarniać rzeczywistość i staram się tu wchodzić częściej niż ostatnio. Teraz będzie to bardziej ułatwione, bo już jest po wszystkich bieżących egzaminach, a kolejny dopiero w maju, więc sporo czasu do niego. Co do colleges, to dostałam się do dwóch do których aplikowałam, w jednym bezwarunkowe miejsce czyli bez niczego je mam, a w drugim collegu muszę dobrze zdać egzamin i wtedy jestem na liście studentów, więc mam dobrą motywację, żeby dać z siebie wszystko, bo na tym najbardziej mi zależy.

Piątkowy egzamin z mówienia poszedł mi nieźle, byłam zaskoczona, że nie stresuje się, ale to też sporo zależało od partnera, byłam z Kasią więc obie wzieliśmy ten egzamin na luzaka i Dave nauczyciel powiedział, że było naturalnie więc super. Pomimo tego, że na początku się zaśmiałyśmy i zaczęłyśmy równocześnie zadawać pytanie, bylo bardzo pozytywnie. W ogóle my jesteśmy agentki, bo każdy w 15 minutach do przygotowania myślał nad możliwymi odpowiedziami i pytaniami, a my zaczęliśmy rozmawiać na swoje tematy, grunt to dobry relaks :)

W środę pojechałam z Sebkiem nad ocean, pierwszy raz o tej porze byłam nad wodą, bo tak to zawsze jedziłam jak było ciepło czyli latem. Wiało masakrycznie i miejscami trzęsliśmy się z zimna, ale było warto. Jeszcze dzień wcześniej spadł śnieg (idealnie w dzień wiosny), więc jego pozostałości mogliśmy zobaczyć w górach. Zdjęć widoków nie mam zbyt wiele, bo marzły mi tak ręcę, że ledwo udawało mi się je trzymać w kieszeni, za to mam sporo wspólnych bo Sebek robił, także na pewno w kolejnym poście możecie spodziewać się zasypu naszych fot. 






Klara

niedziela, 12 marca 2017

Ciesz się tym, co masz, i o to dbaj. Szczęście jest kruche. Doceniaj każdą chwilę i rób wszystko, co możliwe, żeby je chronić.

Harlan Coben

I kolejny post już miałam zaczyać słowami "dni lecą jak szalone". Ostatnimi czasy publikuje zbyt rzadko i to nie wynika z faktu, że nic się u mnie nie dzieje, tylko odwrotnie. Tyle mam do pokazania, opisania, że aż się w tym wszystkim powoli zaczynam gubić i wiem, że mogę obiecywać, że wrócę do regularnego blogowania, już nie mówię o postach co drugi dzień jak kiedyś, ale teraz nawet co 3 dzień ciężko mi się zorganizować, nie wiem jak to jest, ale ledwo złapę oddech, a już jest piątek i tak w kólko, no dobra dzisiaj niedziela, ten tydzień był bardziej hardcorowy, pewnie dlatego, że miałam dwa dni wolnego od collegu (sama sobie zrobiłam wagary), jeden dzień tto rozmowa kwalifikacyjna do collegu, a drugi to Dzień Kobiet (ale o nim będzie osobna notka, mam nadzieję, że koło środy się pojawi).

Jutro (pon 13 marca) będę mieć wyniki próbnego egzaminu, co prawda do niczego się one nie liczą, tylko takie sprawdzenie umiejętności przed tym ważnym majowym, wiec bez żadnego stresu poszłam, napisałam i tyle, chociaż w mojej klasie było sporo osób panikujących i stresujących się. Nie mogę zrozumieć dokładnie powodu, ale cóż, każdy z nas jest inny. 


Ostatnio (2 tyg temu) będąc na rozmowie kwalifikacyjnej do collegu doszłam do wniosku, że jak człowiekowi nie zależy, to idzie na luzaka i się nie stresuje, od razu wiedziałam, że ten college jest tzw. "zapasowy", bo jest daleko ode mnie i ma niższy poziom, więc fajnie, że aplikowałam tam wcześniej więc mogłam zobaczyć na czym polega to "interview". 
Za to we wtorek (7 marca) miałam rozmowę kwalifikacyjną do collegu, który jest 15 min ode mnie więc lokalizacja marzenie i wreszcie nie tracilabym godzin na dojeżdżanie. Więc to jest ten college, do którego chciałabym iść na przygotowanie przedszkolne i tam skończyć te studia. Stresowalam się strasznie, nawet Sebek przyznał, że "-jak na pierwszym naszym spotkaniu", Normalnie trzęsłam się na całości, jeszcze jak okazało się, że rozmowa jest inwidualnie i dłużej to już w ogóle,

Jedna z wycieczek z okazji Dnia Kobiet, mini zoo :)







Klara