niedziela, 21 grudnia 2025

W życiu nie chodzi o to, żeby być idealnym ale żeby być sobą. Gabriela Gargas

Grudzień mija zawsze ekspresowo, im bliżej świat tym jeszcze bardziej zasuwa. W tym szalonym, intensywnym czasie cieszę się, że znajduje czas dla przyjaciół, na swoje zainteresowania i choć późno chodzę spać to cieszę się, że mam z kim się spotykać i inni też znajdują czas dla mnie. Dziś udało nam się wybrać do świątecznej wioski, choć byliśmy krótko, bo zaczął wiać mocny wiatr, to udało nam się miło spędzić czas z Anią i jej rodzinka, wybraliśmy się na diabelski młyn, zjedliśmy churros, a potem wpadliśmy do domu na herbatkę i czekoladowe muffinki. 

Pamiętam w dzieciństwie jak przed świętami robiło się generalne porządki, gotowało na zapas i słynne 'zostaw to na święta', a później trzeba było wszystko zjadać, żeby się nie zmarnowało. Ja na szczęście nie mam takiego ciśnienia, posprzątam tak normalnie, ale nie będę wszystkiego odsuwać, robić rewolucji i na szczęście nie muszę przygotowywać 12 potraw bo robie 2 ciasta, sałatkę, a Mariusz barszcz czerwony bo w kolejne dni idziemy do Mariusza rodziców i mojej mamy. 

Nie mam pojęcia gdzie ten czas ucieka, choć chciałabym go zatrzymać, jeszcze bardziej cieszyć się obecną chwilą to mam wrażenie, że mrugne i już jest wieczór 😂 Jutro muszę sobie po planować co zrobię każdego dnia bo mam wrażenie, że połowę rzeczy zapomnę. Dziś Ania mi uświadomiła, że 24 jest w środę, a nie we wtorek jak myślałam. W sumie dobrze bo będę mieć dzień więcej. A po świętach mamy w planach kontynuować naszą coroczna tradycje z Mariuszem i wybrać się na lodowisko.

Niech Świąteczny czas będzie dla Was czasem spokoju, złapania oddechu od codziennego biegu, miłego czasu w gronie przyjaciół, rodziny w zależności kto gdzie Święta spędza. Niech panuje zgoda, miłość, radość, dni niech będą napakowane uśmiechem, dobrym humorem i po prostu byciem tu i teraz, zachwycaniem się każda chwila, bo życie mija zdecydowanie za szybko. 


sobota, 13 grudnia 2025

Każdy dzień jest prezentem, którego nie dostaniesz już nigdy drugi raz. Gabriela Gargas

Żyjemy w dziwnych czasach, tak wiem mocne zaczęcie postu. Ale ja czasami patrząc na to co się dzieje zastanawiam się jakby to było urodzic się przynajmniej 10/20 lat wcześniej. Wiadomo każde czasy mają swoje plusy i minusy, często ciężko wyobrazić sobie jak było kiedyś jak tego człowiek nie przeżył. Ale z moich obserwacji wynika to, że kiedyś relacje liczyły się bardziej niż teraz. Pęd życia również się zmienił, mam wrażenie, że kiedyś życie było spokojniejsze, nikt nigdzie nie gonil, człowiek umiał cieszyc się codziennością, przeżywał wszystkie 4 pory roku, a teraz nie dość, że już te sezony się zacierają, to do tego mam wrażenie, że ledwo co rok się zaczął, mrugniemy i zaraz się kończy.

Wracając jeszcze do relacji, teraz rodziny czesto sa rozdzielone, nie tyle co dziela ich kilometry, ale bardziej wymówki i ciągły 'brak czasu', każdy żyje swoim życiem i już nie ma tak jak kiedyś, gdzie każda okazja była dobra do spotkania się. Pamiętam jak byłam dzieckiem, to cała rodzina się do nas zjeżdżała czy to na imieniny, święta czy inne uroczystości, ale różniez bez zapowiedzi jakaś ciocia przyjeżdżała bo akurat była blisko i postanowiła odwiedzić. Mam wrażenie, że nie było takich podziałów jak są teraz, tych zazdrości, ludzie mieli mniej niż teraz ale za to umieli wszystko docenic, dzielić się z innymi, dawać czas, a nie myśleć tylko o sobie i żeby im było wygodnie. Wiadomo trzeba stawiać granice, nie ma co dopasowywać się do innych ale ciekawi mnie czemu tak jest. Czy po prostu zabrakło tych starszych ludzi babci, dziadka, którzy scalali cała rodzinę czy może ludzie wola spędzać czas wirtualnie i nie potrzebują do szczęścia drugiej osoby. A może to i to. 

Mieszkając w Szkocji już od ponad 12 lat tylko dwie przyjaźnie z dzieciństwa mi się zachowały. Jak pierwsza pisałam to więcej osób było, a jak przestałam to w moment cisza. W tym roku udało mi się stworzyć cudowna paczkę przyjaciół na miejscu, gdzie spotykamy się regularnie czy to z dziećmi czy bez, utrzymujemy kontakt i wreszcie znalazłam ludzi, którzy chcą, a nie 'muszą' się spotykać albo jak im się nudzi to się odezwia. Od ponad 2 lat utrzymuje też regularny kontakt z osobą poznana na instagramie, gdzie udało nam się zbudować piękna przyjaźń, a nawet przenieść ta relacje na żywo, bo się spotkałyśmy jak byłam w Polsce. I bardzo doceniam te wszystkie relacje tym bardziej, że są w obie strony.
Oczywiście jak to w życiu przejechałam się na ludziach, niektórzy byli tylko na chwilę albo jak zobaczyli, że ja nie chce robić tak jak oni bądź być na ich zawołanie, to zniknęli. Kiedyś było mi szkoda takich relacji, bo jednak poświęciłam swój czas, zaangażowałam się, ale później doszłam do wniosku, że lepiej, że po takim czasie się zakończyły niż miałabym je na siłe ciągnąć. 

Bardzo chętnie poczytam Wasze refleksje na ten temat, bo jestem ciekawa czy Wy też to zauważyłyscie. 

środa, 10 grudnia 2025

Żyj tak, jak powinieneś żyć, śmiej się tak, żeby brakowało ci tchu i kochaj bez opamiętania. Monika Cieluch

Już nie raz planowałam, żeby tu się pojawić, coś napisać, wrócić już na stałe przynajmniej być tu raz na tydzień albo dwa ale jakoś nie mogłam się zabrać. Na youtube też planowałam powrót, nawet zaczęłam nagrywać swoje dni, a potem je przerwałam, czy straciłam zapał, czy po prostu szkoda mi czasu nie wiem. Choc pewnie bardziej ta druga opcja, bo musiałabym coś innego poświęcić kosztem montowania. O ile nagrywać mogę w każdych warunkach, nawet z dziećmi, które chętnie biorą udział jak widzą, że 'rozmawiam do aparatu' to później z montowaniem niestety schodzi i musiałabym skrócić swoje wieczory, gdzie najczęściej czytam książki i wtedy montować.

Ale z blogiem jest łatwiej więc pomyślałam, że po raz setny jak nie tysięczny spróbuję znow wrócić do regularności, bo jednak tu można napisać więcej niż na instagramie. Nie raz wracam do moich poprzednich postów, wspominam te dobre chwilę jak i zastanawiam się nad przeszłymi momentami, które wiele mnie nauczyły, choć wydawało mi się wtedy, że lepiej nie będzie to te doświadczenia dały mi dobra lekcje i wzmocniły.

Dni uciekają jak szalone, mam wrażenie, że odkąd jestem mamą to ścigam się z czasem i wciąż szukam tego złotego środka,żeby na wszystko starczyło mi czasu i jak myślę, że już go odkryłam to się cofam, bo przychodzą choroby, trudniejsze dni i trzeba zupełnie inaczej rozplanować dzień bądź tydzień. Ale mimo to, cieszę się, że znajduje czas dla siebie, regularnie jeżdżę na siatkówkę, biorę udział w turniejach, czytam dużo książek i ostatnio nawet wróciłam do śpiewania. Mam w głowie jeszcze dużo pomysłów typu chciałabym wrócić do nauki gry na keyboardzie, uczenia się hiszpańskiego, rozciągania do szpagatu ale jakoś nie umiem na ten moment tego wlesc w mój dzień, żebym nie musiała rezygnować z moich innych przyjemności więc po prostu cierpliwie czekam aż mnie olśni.

Macius skończył 4 lata, Maja ma 2.5 lat więc już nie mam maluszków jak kiedyś,choć czasami to do mnie nie dociera 😂 Mariusz się śmieje ze mnie, że lubię ich jeszcze karmić owsianka czy obiadem choć umieją już od dawna jeść ale ja mam wrażenie, że chce zatrzymać te chwile i wiem, że za moment już nie będą nawet chcieli słyszeć o karmieniu. Jak to jest, że jak dzieci są malutkie to człowiek czasami chce przyspieszyć ten czas, żeby były bardziej samodzielne, a jak już rosną to najchętniej zatrzymałoby się te chwile niech trwają jak najdłużej.

Dziś ubierali sami choinkę i udało mi się porobić zdjęcia telefonem na pamiątkę, muszę naładować aparat to będę mogła jesscze lepiej zatrzymywać te chwile, a przy okazji rozwijać swoją fotograficzna pasję, która trochę też zeszła na drugi plan.