Susan Cain
Ostatnimi czasami wszyscy wokół mnie "narzekają " na mój doniosły i głośny śmiech, który jak już wydobędzie się z moich ust to nie może przestać i po prostu się schować. A najlepsze i jednocześmie naśmieszniejszy fakt jest taki, że mi to wcale nie przeszkadza i uwaga to co powiem może niektórych zszokować, zabrać nadzieję na poprawę, ale ja nie potrafię tego i może nawet nie chce tego zmienić. Może to głupie, ale to jest część mnie Sylwia na pewno wie o co chodzi, ten śmiech towarzyszy mi od wielu wielu lat i można tak powiedzieć, że to moja cecha rozpoznawalna, nie raz miałam sytucję, że ktoś mnie zapamiętał ,a dlaczego - bo najgłośniej się śmiałam. A jak wiecie śmiech jest zarażalny więc jedna osoba rzuci żart, druga się zaśmieje i juz powstaje głupawka. Czasami współczuje moim nauczycielom, którzy do znudzenia mnie upominają, żeby trochę ciszej, ale czy to moja wina, że koledzy z klasy zamiast przestać to mnie jeszcze bardziej podkręcają?! Oczywiście, że nie, ale pocieszajmy się faktem, że śmiech to zdrowie i po co się zbytnio tym przejmować, chociaż niektórzy pewnie by się cieszyli jakbym miała funkcję ściszenia albo jeszcze lepiej "mute". Ale nie ma tak dobrze :)
Przygotowania do próbnego marcowego egzaminu zaczęły się pełną parą, z jednej strony się cieszę, że tyle przerabiamy, że z dnia na dzień mamy coraz więcej zadane i musimy się uczyć, ale z drugiej strony, brakuje mi kilku dodatkowych godzin w ciągu dnia, żeby się ze wszystkim wyrobić, czasami muszę zarywać nocki, co nastepnego dnia odbija się na moim zmęczeniu i na przysypianiu czyt. 15 s drzemkami u Julki. Ale się nie poddaje i kiedyś znajdę ten najlepszy sposób, żeby mieć czas wolny i wszystko zrobione.
Ostatnimi czasy ciągle z Sebkiem gotujemy, ah ta nasza wena kulinarna ;) Nigdy nie przypuszczałam, że wspólne spędzanie czasu w kuchni i przygototowanie, a potem jedzenie, może sprawiac tyle przyjemności i radości. Jest mega :)
Dzisiejszy post będzie istnie kulinarny, szkoda że nie robiłam zdjęcia łososia z ziołowymi frytkami i leczo, ale myślę, że kiedys je jeszcze zrobimy, więc nic straconego :)
domowe burgery z domowo robionym mięsem :)
pulpety, oczywiście z serem :)
spaghetti z pieczarkami :)
pieczone ziemniaczki "po szwedzku" z masłem i czosnkiem :)
Klara
Chętnie bym Was odwiedziła, żeby spróbować tego wszystkiego! Ja gotować nie lubię i nawet jak z Pawłem coś razem robimy to też średnio mnie to jara :D
OdpowiedzUsuńPyszne jedzenie! Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńxxBasia
Jakie pyszności! :)
OdpowiedzUsuńTakie ziemniaczki to bym zjadła ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - http://izabiela.pl/
Śmiech to zdrowie :D Jak komuś przeszkadza to nie Twój problem ;p
OdpowiedzUsuńCzas wolny... czasem ciężko o niego, mam nadzieje, że po tych egzaminach sobie wypoczniesz :) do marca już nie daleko :)
Ależ pyszności sobie jecie :D pomysłowi jesteście :)
W ogóle we dwoje to fajnie jest gotować, zawsze ma się więcej chęci :)
Faktycznie, między czasem po zakończeniu szkoły a znalezieniem pracy od do, urodzeniem dziecka i nie posiadania tylko jednej pracy - jest szansa, że dodatkowe godziny na odpoczynek się znajdą :):) Czego z serca życzę.
OdpowiedzUsuńChyba nigdy sie nie cieszyłam z tego, że mam więcej nauki. A może powinnam zmienić nastawienie?
OdpowiedzUsuńWasze potrawy wyglądają pysznie, a szczególnie ziemniaki i spaghetti.
O, te ziemniaczki bym zjadła :) Fajnie, że razem spędzacie miło czas w kuchni - ja z moim Karolem tego powiedzieć nie możemy :D Zawsze gdy razem gotujemy, to się kłócimy o pierdoły i psujemy sobie tym humory. Dobrze, że w czas to wyłapaliśmy i teraz po prostu jedno z nas gotuje, a drugie tylko pomaga, ew. czeka na konsumpcję ;D
OdpowiedzUsuńA śmiech to zdrowie, więc śmiej się do woli :) Ja sama mam też bardzo głośny, ale i brzydki śmiech, który choć chciałabym zmienić, za nic nie mogę :) No trudno, jakoś ludzie muszą to przeżyć :)
Burgery cudo!
OdpowiedzUsuńu mnie sesja. sporo egzaminów. damy radę ; )
OdpowiedzUsuńciemoszewska.blogspot.com
same pyszności! :) zostaję tu na dłużej i pozdrawiam :) http://rebellious-anne.blogspot.com
OdpowiedzUsuń