anonim
Udało mi się w miarę pozbierać, staram się nie czytać wiadomości, nie dołować się niepotrzebnie, bo i tak nic nie zmienię. Ale to boli..bardzo. Ale nie będę teraz to rozstrąsać bynajmniej postaram się.
Ten tydzień zaczął dosyć stresująco, za tydzień idę do collegu, a jeszcze nie mam planu lekcji i nie wiadomo kiedy dostanę..., chociaż ze stypendium się odezwali, że niebawem dadzą mi znać i przepraszają, że tak długo to trwa, ale pewnie gdybym nie napisała, dalej bym nic nie wiedziała. Odnośnie planu to do nich dzwoniłam, pisałam kilka email-ów, ale nic. Także coś czuje, że będę musiała się wybrać do collegu osobiście i może wtedy coś się ruszy. Dzięki Oluś, że mam w Tobie wsparcie, bo sama nie dałabym radę ze wszystkim a szczególnie z emocjami z wczorajszego dnia, przyjaciele są niezastąpieni.
A teraz historia prawdziwa z dnia dziesiejszego, same akcje w tym tygodniu.
Miał być perfekcyjny samotny wieczór, relaksujący, szczególnie po ostatnich dniach. Zrobiłam trening tym razem wybrałam Tomka Choińskiego , potem miało być domowe spa. Nie jestem dobra w organizacji takiego relaksu, ale nie spodziewałam się, że będzie to katastrofą. Najpierw nie mogłam rozpalić świeczek zapałkami, bo nie chciały się zapalić, ostatecznie się udało. Następna miała być maska do włosów, która była taka gęsta, że myślałam, że moje palce a tym bardziej moje włosy będzie cieżko spłukać, ale na szczęście nie było tak źle, z maseczką poszło łatwo (płachtowa pewnie dlatego), najgorzej było z kulą do kąpieli, którą nie mogłam otworzyć z tej folii, więc poszłam do kuchni, tam ją otworzyłam nożyczkami i to był największy bład, bo zanim doniosłam do łazienki to przełamała się na pół i dosłownie kilka centymetrów przed wanną spadła na ziemię, więc co mi się udało odratować to wrzuciłam do kąpieli, a resztę pochłonął odkurzacz, śmiesznie wyglądał ten biały proszek. Ale to nie koniec przygód, potem zamiast sprawdzić ręką wodę ja do niej weszłam (na szczęscie jedną nogą) i oparzyłam sobie lewą stopę i łydkę (brawo ja!) i gdy wreszcie wygodnie się ułożyłam, włączyłam yt to jak na złość trafiałam na reklamy po dwie minuty i z racji tego, że mój iphone nie jest wodoodporny musiałam czekać albo wycierać jedną rękę. Także tak udał mi się wieczorny relaks, bądź co bądź nie jestem tymi przygodami jakoś szczególnie zezłoszczona, choć na początku mnie irytowały, teraz się z nich śmieje.
A jutro na wesołe miasteczko, chyba...
A weekend zapowiada się eksytująco, o ile tylko plany dojdą do skutku, ale mam nadzieję, że tak.
Ostatnia część oceanu :)
Klara
Ten cytat jest jak dla mnie napisany - remont w trakcie, a w połowie września przeprowadzka. Już się nie mogę doczekać, ale wiem, że to czekanie na zakończenie remontu i przeprowadzkę mi się opłaci i na pewno je docenię :) Zdjęcia przecudne jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i moje czekanie na coś się przyda, a w sumie i tak nie mam wyboru i muszę czekać na to. Takie przygody na samym początku nas denerwują, ale potem wydają się być śmieszne.
OdpowiedzUsuńCzasami zdarzają się takie dni, że wszystko idzie pod górkę i pytamy czy to piątek 13-go? Skoro weekend zapowiada się lepszy to życzę samych miłych chwil.
OdpowiedzUsuńzdecydowanie, to na co się czeka smakuje lepiej po chwili oczekiwania,niż jak jest od ręki ;)
OdpowiedzUsuńCzasem się tak zdarza, że nawet relaks się nie uda.
OdpowiedzUsuńBardzo podziwiam za treningi w domu, ja się do takich nie umiem zmotywować.
Nigdy nie ćwiczyłam z Tomkiem Choińskim.
Pozdrawiam serdecznie :)
Mam nadzieję, że szybko rozwiążesz swoje problemy :D. Piękne ostatnie zdjęcia :D. Fajne są takie treningi :D.
OdpowiedzUsuńMój blog - KLIK
kurde, spa pełną gębą jak widzę :D ja to kompletnie nie mam na to czasu :O
OdpowiedzUsuńRzeczywiście miałaś przygody,jak w piątek 13-go ;)
OdpowiedzUsuńa jak noga?:)
Przepiękne zdjęcia<3
Na szczęście od razu polałam ją zimną wodą i po jakimś czasie wróciła do normy. :)
UsuńNo cóż... peszek.
OdpowiedzUsuńOjej ale przygody z ta kąpielą . Dobrze tylko nogę opatzylas a nie cała . Pięknie zdjęcia
OdpowiedzUsuńZnam to oparzenie nogi teraz jak moi rodzice postanowili zmienić wannę na prysznic już mnie to chyba nie spotka. ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że po tym jednym, mało ciekawym dniu, następne nie były pełne tych niemiłych niespodzianek jak reklamy i oparzenie stopy i łydki :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJak zawsze piękne zdjęcia- co do niezbyt udanego domowego dnia pod hasłem SPA - czasami po prostu mamy dni, że nic nam nie wychodzi- to dzięki nim potrafimy docenić te, które są pełne sukcesów . cieplutko Cie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkumulacja? czy magnetyzm? może to zły pomysł był na dzień dobry. Podobieństwa się przyciągają, czyli szczęście było gdzie indziej wtedy. może trzeba było wyjść i poszukać?
OdpowiedzUsuń