wtorek, 20 października 2015

Ze szczęściem cza­sami by­wa tak jak z oku­lara­mi, szu­ka się ich, a one siedzą na nosie.

Phil Bosmans

I wróciłam. Było cudownie, 1200 km przejechanych podczas tygodniowego pobytu w Hiszpanii, 1200 zdjęć i kilka filmików, każdy dzień zupełnie inny, dużo zwiedzania, ale i również odpoczywania. Ogólnie zwiedzaliśmy wybrzeże Costa Daurada, a nasz hotel znajdował się w Salou, które jest bardzo ciepłym i bardzo spokojnym miasteczkiem z piękną plażą, palmami i położone w bardzo dobrej lokalizacji, mieliśmy tylko godzinę drogi do Barcelony, spędzialiśmy tam dwa dni i napewno wrócimy tam na dużej, bo naprawdę jest tam bardzo klimatycznie. Myślę, że opiszę całe 7 dni mojego pobytu, wybiorę najbardziej ciekawe miejsca, choć to będzie dosyć trudne bo bardzo dużo zobaczyliśmy.

Dzień 1

I dolecieliśmy, powitała nas noc z naprawdę ciepłym powietrzem, mogłobyć koło 20 stopni, odebraliśmy auto z wypożywalni i ruszyliśmy się z lotniska do naszego hotelu. Gdy dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że biuro rejestracyjne jest zamknięte, ale na szczęście była kartka napisana 4 językami (angielskim, niemieckim, hiszpańskim i francuskim), więc podążaliśmy wskazówkami i z jednego biura odsyłali nas do drugiego, a potem do trzeciego, ktore na szczęście było otwarte 24 h, okazało się, że nasz hotel ma 9 apartamentowców, położonych w zupełnie innych częściach miasta, dobrze, że nie musieliśmy jeździć po wszystkich, tylko zaliczyliśmy 3. Dostaliśmy nasze kluczyki i zmęczeni, ale zarazem szczęśliwi pojechaliśmy do naszego apartamentu. 
Tak więc pierwszą przygodę mieliśmy za sobą, która na szczęscie skończyła się dobrze. Angielski Hiszpanów jest taki wspaniały, że aż miło słuchać, mówią bardzo wyraźnie i często ze swoim hiszpańskim akcentem, więc brzmi to niesamowicie fajnie.  

Rankiem poszliśmy na plażę i w drodzę do niej zaczepił nas pan, który dał nam kubeczek z krabem, ponieważ jego syn wpadł na pomysł, że weźmie go do domu, dzieci to mają pomysy :)  A my mieliśmy za zadanie, zanieść to stworzonko do morza. Zanim to się stało, to oczywiście musiałam zrobić mu sesję zdjęciową, pierwszy raz widziałam w takie śmieszne wzorki, zazwyczaj spotykałam jednokolorowe. 

Jak fajnie było rozłożyć sie na piaszczystej plaży, przy dźwięku wody i super falach. Jak zamykam oczy to cżęsto jeszcze mam te wspaniałe widoki, dźwięki które mogłam doświadczać podczas tego pobytu. 



Danboard(Danbo) mój nowy model :)



Klara

6 komentarzy:

  1. Ale zazdroszczę ! :) mogłabym tam mieszkać cały rok!
    Zapraszam do siebie i obserwuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, jak super. Nie ukrywam,że czekałam na tą relację z pobytu. Dobrze,że wielkie szukanie waszego apartamentowca skończyło się pomyślnie i nie musieliście odwiedzam wszystkich, bo trochę ich było. Krab rzeczywiście ma ciekawe wzorki. Jeszcze się nigdy z takim nie spotkałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. tytuł bardzo trafiony, fotorelacja ciekawa, podoba mi się:))

    OdpowiedzUsuń
  4. My tu w płaszczach, czapkach, ciepłych szalach, a Ty się wylegujesz na plaży! Ale Ci dobrze :) Hiszpania jest piękna :) Przygody od samego początku zwiastują wspaniałą wycieczkę :) Jestem ciekawa, co będzie dalej ! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabrzmię teraz jak dziecko, ale... jak ja uwielbiam te kartonowe ludziki! :) Zazdroszczę modela :)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się,że jesteś. ;*
Zostaw po sobie ślad.
Za każdy komentarz bardzo dziękuje !