Natalia Sońska
Weekend był piękny jak i zarazem niezbyt fajny, ale nie chce się wgłębiać w narzekania, znów do tego wracać, nie potrzebnie rozpamiętywać, bo nie warto. Czasu się nie cofnie, a emocje nie potrzebnie znów zaczną płatać figle. Więc lepiej skupiać się na pozytywach i lepiej być szcześliwym niż wiecznie niezadowolonym.
W sobotę byliśmy na pokazie balonów, perwszy raz widziałam je na żywo, nawet nie spodziewałam się, że są takie ogromne. Niesamowite, a jeszcze lepsze uczucie jest pewnie unosić się w takim balonie, bardzo chciałabym i jak tylko znajdę ciekawą ofertę lotu balonem to chętnie z niej skorzystam,chyba musze zacząć spisywać swoje marzenia,po pierwsze żeby o nich nie zapomnieć, a po drugie będzie można wymyśleć ich kroki realizacji. Bo przecież marzenia same się nie spełniają, trzeba działać i je realizować, no chyba, że ktoś je dla nas spełni bo tak też bywa :)
W niedziele byliśmy na lodowisku, pierwszy raz razem z mężem i na pewno nie ostatni. Ja jeździłam z jakieś 7 lat temu, a Sebek pierwszy raz założył łyżwy i zaliczył 3 upadki na szczęście niebolesne, ja jeździłam zdecydowanie ostrożniej (nie sądziłam, że zaapomniałam jak się jeździ, więc pierwsze kilka okrążęń, a może nawet kilkanaście jeździłam koło barierki, ale potem się odważyłam i śmigałam (może nie tak dobrze jak na rolkach ale myślę, że załapałam ). Nawet kilka metrów udało nam się przejechać trzymając za rękę, jest sukces, nie dużo bo Sebek zaczął tracić równowagę więc szybko mnie puścił, żeby nie było wywrotki razem. Ale zabawa była.
W poniedziałek miałam super niespodziankę, poszłam do collegu na 9 myśląc, że to mój pierwszy dzień (bynajmiej na planie ttak pisało, ale nie dostalam żadnego emaila od collegu ani listu) i tak czekamy we 3 (z mojej byłej klasy z dziewczynami które też przeszły na wyższy poziom) i też były w tym pomieszczeniu osoby z innych kla, kilka minut po 9 przychodzą wykładowcy i mówią, że nasza klasa zaczyna w środę. Moja radość była ogromna, niesamowicie wygrać dwa dni dodatkowych wakacji, Pierwsze co poszłam na małe zakupy, a potem wróciłam do domku i na maxa wykorzystałam ten gratisowy dzień, zrobiłam ćwiczenia rociągające do szpagatu, hula hoop, posprzątałam łazienkę i kuchnię, upiekłam brownie fasolowe ze świeżymi brzoskwiniami, upiekłam chleb, zrobiłam sobie maseczkę, poczytałam książkę i pouczyłam się hiszpanskiego.
Obiecane zdjęcia balonowe, nie wiem kiedy będzie druga część, bo wielkimi krokami zbliża się koniec sierpnia, więc na pewno pojawi się podsumowanie miesiąca pierwsze, a potem postaram się wrócić do balonów :)
Pogodę mieliśmy idealną na oglądanie balonów.
Klara