me
Wróciłam, 4 dni były pełne radości, szczęścia, uśmiechu, szaleństwa, ale także smutku, ciągłej tęsknoty i oczekiwania powrotu. I choć jedna strona mnie chciała żeby czas stał w miejscu, żeby być z Olą jak najdłużej, to druga odliczała dni do spotkania z Nim. I tak mijał mi ten czas, miejscami czułam się jakbym miała dwie tożsamości, pierwszy raz w życiu tak miałam, dosyć ciekawe doświadczenie i myślę, że wszystko w życiu jest potrzebne, ale następnym razem jedziemy razem <3
Zdjęć mam dosyć sporo, połowa na telefonie, druga na aparacie, kilka filmików i masa wspomnień, oczywiście jak zawsze rozłożę wszystko na części, żeby to miało ręce i nogi. Zacznę od czegoś najbardziej niesamowitego od opowiedzenia jak bylo na koncercie co było największym powodem (oczywiście po odwiedzeniu Oli), żeby zrobić sobie urlop w Polsce.
Jak to wszystko się zaczęło?
Pażdziernik 2016, siedzę w księgarni i słucham polskiego radia i w pewnym momencie ogłoszenie, że Alvaro Soler będzie w Polsce i zagra 3 koncerty w lutym w Gdańsku, w Warszawie i Poznaniu, jak dziś pamiętam to niesamowite uczucie, jak się o tym dowiedziałam, ekscytacja ogromna. Od razu wygooglowałam i nic nie myśląc, po prostu kupiłam dwa bilety, nie ważne było czy mam wolne w collegu, jak ja się tam dostanę, gdzie będę spać itp. po prostu impuls, marzenie które chciałam od razu spełnić, tym bardziej, że uwielbiam hiszpański, a Alvaro to już w ogóle. Później szybka wideorozmowa z Olą (oczywiście w księgarni, ale na szczęście nie było klientów, więc nie wybuchłam z radości) i powiedzenie Oli o fakcie dokonanym. Nikt z nas nie myślał jak to będzie po prostu cieszyłyśmy się z koncertu. Dopiero bliżej okazało się, że może Ola właśnie 16 lutego będzie musiała jechać na uczelnie, więc zaczeliśmy kombinować co zrobić, żeby na koncert się wyrobić i rozważałyśmy wszystkie opcje. Później okazało się, że koncert późno się kończy więc problem z transportem, były różne pomysły szalone moje (poszlajamy się do rana po Warszawie), po rozważne Oli (wynajmiemy hotel na jedną noc i pojedziemy rano do domu), na szczęście dzień przed moim wylotem do Polski, Oli wujek zaoferował się po nas przyjechać, bo i tak odwoził swoją córkę do Wawy więc idealnie się złożylo. Ola miała wtedy wolne, a ja po prostu przedłuzyłam sobie wolne i zamiast 3 dni w collegu miałam 5 , ale było warto. Skakanie, śpiewanie, śmianie się, beztroskie szczęście i radość. Niesamowite przeżycie, tym bardziej, że na takim wielkim koncercie byłam pierwszy raz w życiu, więc wszysto chłonełam i zachwycałam się każdą sekundą tego wydarzenia.
Mega, aż brakuje słów, żeby to wszystko opisać. Wyszłyśmy z koncertu i już chciałyśmy powtórkę <3
Stałyśmy bardzo blisko sceny w jakimś 3 albo 4 rzędzie, zdjęcia robione z mojego telefonu :) Spróbuje ogarnąć jakiś filmik, zobaczymy co z tego wyjdzie.
moje ulubione zdjęcie <3
Klara
Świetnie jest pojechać na jakiś koncert ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam c; /~Kinga
Unpredictabble
ach koncerty mają w sobie moc:)
OdpowiedzUsuńLubię działać pod wpływem impulsu
OdpowiedzUsuńa koncerty uwielbiam
uwielbiam się zatracać w Muzyce
Rozłąka nie była zbyt długa, a Ty już piszesz, że następny raz pojedziecie razem
Uwielbiam koncerty:)
OdpowiedzUsuńxxBasia
super! :)
OdpowiedzUsuńKoncerty są super ten klimat, który się tam czuje jest nie do opisania :-) mówiłam, że szybko minie. Taka tęsknota czasem się przydaje, jednak na pewno będzie lepiej jak następnym razem pojedziecie razem :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie znam tego zespołu, ale w wolnej chwili sobie go wygoogluję. A Hiszpański jest dość magicznym językiem:)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej zdjęć:)
No miałyście fajna rozrywkę, a marzenia trzeba spełniać:)
OdpowiedzUsuńPlany dokonane sa najlepsze :p
OdpowiedzUsuńDobrze postąpiłaś,:) fajnie, że wszystko się udało i świetnie się bawiliście na koncercie ! Ja tez bardzo lubię tego artystę, ma świetny głos ! No i jak sama wspominałaś... śpiewa po hiszpańsku <3
Świetne zdjęcia !
Na szczęście teraz w Polsce się ciepło robi :D
Super! Warto zrobić coś spontanicznie i jak widać Wam się to opłaciło :) Koncerty super sprawa... :) O, i widzę, że u Ciebie na blogu już wiosennie :)
OdpowiedzUsuńOj czuc ten klimat i emocje WOW SUPER Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńLubię jego piosenki. Poprawiają mi humor! Gratulacje, że nie myślałaś, nie analizowałaś, nie planowałaś tylko kupiłaś te bilety! Tak właśnie spełnia się marzenie - spontanicznie. Wtedy mają one najlepszy smak!
OdpowiedzUsuńNie było mnie tu dawno i widzę pchającą w stronę nadziei zieleń. Fiu Fiu! Miejmy nadzieję, że uda mi się znowu nie zniknąć :)
będą fajne wspomnienia :) ogólnie lubię koncerty, dużo ludzi, nieznanych ludzi a potrafią się razem super bawić:)
OdpowiedzUsuńMnie jakoś tak do tych tłumnych spędów nie ciągnie ;P
OdpowiedzUsuń