Magdalena Witkewicz "Pensjonat marzeń"
Czas pędzi, jeszcze 101 dni i będę żoną. To jest niesamowite. Od jutra będę wykreślać dni, żeby wiedzieć ile czasu zostało. Aktywność fizyczna wrze, motywacja jest chyba największa, bo chcę schudnąć i zmieścić się w S, bo od jakiegoś czasu jest M. Sukienkę zamówię pod koniec sierpnia, jak będę pewna mojego rozmiaru i szczuplejszego brzuszka. Jak to jest, że człowiek tyje niewiadomo kiedy, a żeby schudnąć musi się gimnastykować i wytrwale czekać na efekty. U mnie wystarczył wyjazd do Polski na dwa tygodnie, żeby przytyć kilka kilogramów, ale wakacje są po to aby szaleć, nawet jeśli później trzeba się namęczyć.. Nie robię żadnych diet, po co mi później więcej kilogramów i tzw. efekt jojo, lepiej racjonalne zdrowe jedzenie połączone z aktywnością fizyczną :) Nawet jeśli będę musiała dłużej czekać na efekty.
Cieszę się, że wykorzystałam dwa słoneczne, bardzo ciepłe dni, bo od wczoraj jest pochmurno i prawdopodobnie zostanie tak do końca tygodnia, choć w niedzielę mam nadzieję na choć odrobinkę słońca, bo chętnie wybrałabym się nad wodę albo nad morze albo nad ocean. Ale to jeszcze się okaże bliżej weekendu.
A tymczasem słonecznych zdjęć część 2 , a tymczasem rumianki i owady:)
Klara
101 dni? Zleci bardzo szybko!
OdpowiedzUsuńAch, to musi być wspaniały czas :)
A co do słonecznych dni - każdy trzeba wykorzystywać, bo pogoda ostatnio bywa bardzo zmienna.
Pozdrawiam cieplutko :)
2 kilogramy to nie dużo i nie ma czym się przejmować :)
OdpowiedzUsuń101 dni zleci bardzo szybko, zobaczysz :) Szczęścia już teraz życzę :)
Liczba niemal magiczna, a oczekiwanie jak na święta :-) Nie myśl o kilogramach na brzuchu, a raczej o kilogramach szczęścia, które przed Wami...
OdpowiedzUsuńSłoneczna ta rumiankowa łąka :-)
Po wyjeździe też coś mi się spodnie zbiegły w praniu ;-) ale wszystko pyszne i wszystko nęci :-)
Nie ważne czy S czy M i tak będziesz najpiękniejsza dla swojego przyszłego męża:)
OdpowiedzUsuńmam wrażenie ze na zimę nieco mamy tendencje do przybierania na wadze a na lato jakoś chudniemy
OdpowiedzUsuńJak dostaniesz "stresa" przed tym ważnym dniem to schudniesz bez żadnych diet!
OdpowiedzUsuńW młodszym wieku łatwiej się chudnie, więc pewnie bez trudu zrzucisz tyle tłuszczyku ile zechcesz. Ja to dopiero muszę się napocić, żeby zobaczyć choć marny efekt.
OdpowiedzUsuńja nie mam motywacji do diet :( i jestem zła z tego powodu, ale może ślub by to zmienil :P
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG klik
101 dni myślę, że szybko zleci. Bardzo słoneczna ta łąka :)
OdpowiedzUsuńNie było mnie przez jakiś czas u Ciebie a tu takie zmiany. Boże! Ślub.. A jeszcze niedawno czytałam jak Twoja miłość się rodzi.. To niesamowite. Bardzo się cieszę na tę wiadomość, mimo, że znam Cię tylko wirtualnie. Wierzę, że jak mało kto, ale czas oczekiwania wypełnisz najpiękniej jak potrafisz, czego Ci życzę..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Gratuluję, 101 dni zleci strasznie szybko a wraz z nimi te wyczekiwane kilogramy:) Chociaż i tak nie ważne w jakim rozmiarze wystąpisz w tym dniu, liczy się, że będziesz szczęśliwa :)
OdpowiedzUsuńJa pochwalę za łądne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńpiękne cudowne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńTe 101 dni minie Wam w expresowym tempie :)
OdpowiedzUsuńA jaką chcesz suknię?
Jak zawsze świetne zdjęcia.
Świetne kadry :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To wyobraź sobie, że ja przed ślubem wchodzę na wagę i się okazało, że w jakieś dwa tygodnie schudłam 3-4 hm ;) Tyle stresu w pracy. Ale szczęśliwie sukienka ze mnie nie spadła :D
OdpowiedzUsuńPo powrocie z wakacji wracam z dodatkowymi kg, ale tym razem po wizycie w Krakowie na szczęście nie ;)
OdpowiedzUsuńLubię takie zdjęcia makro :)
na pewno bedziesz przepiękną Panna Młodą!
OdpowiedzUsuńCudowne zdjecia! :O
http://czynnikipierwsze.com/
Wspaniałe zdjęcia!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
xxBasia